Przygody matematyka, autobiografia – Stanisław Ulam
W kwietniu nakładem Wydawnictwa Znak ukazało się wydanie filmowe, autobiografia Stanisława Ulama. Zapraszamy do lektury i zapoznania się z losem tak niezwykłego naukowca, który miał wpływ na losy świata.
Warto poznać biografię niesamowitego matematyka Stanisława Ulama, który bez wątpienia był wizjonerem. Jako jeden z pierwszych naukowców używał komputerów do pracy naukowej. Zaproponował też prezydentowi Kennedy’emu, aby sfinansował badania umożliwiające wysłanie ludzi na Księżyc, i pracował nad wynalezieniem nuklearnego napędu stosowanego w pojazdach kosmicznych.
„Geniusze” – biograficzny film w reżyserii Thora Kleina o genialnym polskim matematyku, jednym z pionierów ery nuklearnej wejdzie do kin w całej Polsce 11 czerwca 2021 roku.
Jednak największym osiągnięciem lwowskiego matematyka było stworzenie bomby wodorowej. Całe przedsięwzięcie trzymano w ścisłej tajemnicy, a dokumenty z tego okresu wciąż nie zostały udostępnione. Naukowiec mówił, że bomba uczyni wojnę niemożliwą, lecz nie wiedział, jak bardzo się myli.
Kim był Stanisław Ulam?
Stanisław Ulam urodził się w 1909 roku we Lwowie w zamożnej rodzinie adwokackiej. Niepospolite zdolności i zainteresowania przejawiał od najmłodszych lat. Jako nastolatek potrafił dyskutować o teorii Einsteina, fascynowały go prace Henriego Poincarégo, zaczytywał się też opracowaniem swojego przyszłego kolegi Hugona Steinhausa „Czym jest, a czym nie jest matematyka”.
Rodzice wymogli na Stanisławie podjęcie studiów na Politechnice Lwowskiej. Na szczęście już na pierwszym roku spotkał znakomitych wykładowców Stefana Banacha, Stanisława Mazura i Kazimierza Kuratowskiego, którzy rozpoznali jego geniusz. Młody student postanowił wówczas spełnić swoje marzenia i zostać matematykiem. W ten sposób dołączył do geniuszy, ale też barwnych, ciekawych i nietuzinkowych postaci, które później przeszły do historii nauki jako lwowska szkoła matematyczna.
Kawiarnia Szkocka
Osobliwością lwowskiej szkoły matematycznej była praca zespołowa w niezwykłych miejscach, w których odbywały się spotkania naukowców, gdzie rodziły się przełomowe teorie.
Choć Ulam był jednym z najmłodszych geniuszy, nie miał jeszcze 20 lat, to starsi koledzy przyjęli go do swojego grona i odtąd stał się regularnym bywalcem w słynnej kawiarni Szkockiej. Tam wraz ze Stefanem Banachem i Stanisławem Mazurem tworzyli najważniejszy stolik, przy którym rozwiązywano najbardziej skomplikowane problemy matematyczne.
Wtedy też powstała słynna „Księga Szkocka”, w której zapisano 193 zagadnienia, przy czym najwięcej z nich postawili: Stanisław Ulam – 40 (wraz z 15 innymi matematykami), Stanisław Mazur – 24 (z 19 kolegami, w tym Stefanem Banachem) i Stefan Banach – 14 (z 11 pozostałymi, w tym z Ulamem i Mazurem).
Ulam nie miał szans na zdobycie pracy na Uniwersytecie
Pochodzący z żydowskiej, choć zasymilowanej rodziny, Ulam nie miał szans na zdobycie pracy na Uniwersytecie. I tak z listami polecającymi od Steinhausa ruszył na podbój Zachodu, zaczynając od Wiednia. Przyjechał tam w 1935 roku, dwa lata po obronie doktoratu, na zaproszenie Johna von Neumanna. Następnie wyjechał do USA. Tuż przed wybuchem wojny dołączył do niego młodszy brat. Reszta rodziny została we Lwowie, niestety.
Projekt Manhattan
Dzięki von Neumannowi pod koniec 1943 r. Ulam wsiadł do pociągu jadącego w stronę Nowego Meksyku. Jego celem było jedno z najbardziej utajnionych miejsc na Ziemi – baza wojskowa w Los Alamos. Był zaledwie jednym z kilku matematyków obok setek fizyków, chemików i inżynierów, którzy brali udział w projekcie Manhattan.
W całej historii nauki nie było, choćby w wielkim przybliżeniu, takiego skupiska geniuszy
W całej historii nauki nie było, choćby w wielkim przybliżeniu, takiego skupiska geniuszy – zanotował Ulam po latach. Zaprzyjaźnił się jednak przede wszystkim z młodziutkim Richardem Feynmanem, przyszłym noblistą. Łączyła ich żywa inteligencja, ale też poczucie humoru i skłonność do żartowania z najpoważniejszych spraw.
To wtedy Ulam rozwinął teorię procesów gałązkowych do modelowania zjawiska powielania neutronów w materiale rozszczepialnym. Jest to kluczowy proces zachodzący podczas eksplozji bomby atomowej.
Był prekursorem metod numerycznych, które pozwalają uzyskać przybliżone rozwiązanie, gdy badany problem jest niezwykle złożony. W owym czasie większość takich obliczeń wykonywana była ręcznie. Ulam wymyślił genialny sposób na przyspieszenie tych rachunków. Pomogły mu w tym karty do gry.
Swoją metodę nazwał Monte Carlo, która z powodzeniem stosowana jest do dziś. Dzięki niej pierwsze komputery mogły prowadzić symulacje skomplikowanych procesów, których dokładne rozwiązanie nie było możliwe.
Kiedy w 1949 r. Rosjanie wyprodukowali i przeprowadzili pierwszy test swojej bomby jądrowej, Amerykanie postanowili stworzyć tysiąc razy potężniejszą bombę, w której energia byłaby wyzwalana przez syntezę jądra wodoru.
Los Alamos
Do budowy nowej bomby zaproszono fizyka węgierskiego pochodzenia Edwarda Tellera. W jego zespole znaleźli się także George Gamow, Amerykanin rosyjskiego pochodzenia, współautor hipotezy, która dała początek teorii Wielkiego Wybuchu oraz Stanisław Ulam.
Od samego początku współpraca, między Polakiem a Węgrem się nie układała. Gamow i Ulam mieli podobne poczucie humoru i podejście do nauki oraz do samego Tellera. Ambitny Węgier, zazdrosny o relacje między kolegami, uważał, że grupa poświęca za mało uwagi jego pomysłom.
Na ich podstawie, przekorny Staszek Ulam brawurowo przeprowadził obliczenia z suwakiem logarytmicznym, ołówkiem i kartką, i stwierdził, że… do eksplozji nie dojdzie, że koncepcja Tellera ma za dużo słabych punktów, by projekt się powiódł.
Urażony naukowiec nie mogąc pogodzić się z porażką, nie przestawał umniejszać dokonań Polaka, co postawiło całość prac pod znakiem zapytania. Mimo niesprzyjającej atmosfery, Ulam nie poddawał się i to właśnie jemu udało się ostatecznie znaleźć rozwiązanie, które pomogło w przezwyciężeniu dotychczasowych trudności. W efekcie 1 listopada 1952 roku Amerykanie zdetonowali pierwszą na świecie bombę wodorową o mocy 10,4 megaton (Mt), co odpowiada mniej więcej mocy 700 bomb jądrowych zrzuconych na Hiroszimę.
– Wierzę, że odkrycie tego źródła energii było czymś w rodzaju ratunku. Przy bombie wodorowej sięgnęliśmy po tak straszliwą broń, że nikt nigdy nie będzie mógł jej użyć do zbrodniczych celów. W nauce są rzeczy nieuniknione. Wcześniej czy później ktoś musiał do tego dojść – wspominał po latach Stanisław Ulam.
Dziedzictwo
Praca Ulama wywarła ogromny wpływ na wiele gałęzi matematyki, w tym na teorię mnogości (porównywanie zbiorów nieskończonych), teorię miary (w bardzo dużym uproszczeniu – mierzenie objętości zbiorów) i teorię ergodyczną (o układach, które „zapominają” stan początkowy).
Zajmował się także topologią (badanie zbiorów otwartych) i procesami gałązkowymi (procesy rozwidlające się z zadanym prawdopodobieństwem). Wraz z Enrico Fermim, Johnem Pastą i Mary Tsingou badał nieliniowe oscylacje strun.
Był niezwykłą osobą, genialnym matematykiem, myślał i działał nieszablonowo, emanował charyzmą i uroczą bezczelnością. Plotka głosi, że kiedy doradca prezydenta Johna F. Kennedy’ego zapytał go, w jakie projekty naukowe nowy prezydent powinien się zaangażować, z cudowną dezynwolturą powiedział: „Może wyprawa na Księżyc?”.
Kariera naukowa Ulama w Stanach Zjednoczonych rozwinęła się. Zdobył tytuł profesora na Harvardzie. Intensywnie pracował nad zastosowaniem teorii prawdopodobieństwa w różnych dziedzinach nauki. Został osobistym doradcą prezydenta Johna Kennedy’ego i członkiem Naukowego Komitetu Doradczego. Należał także do Komitetu Kosmicznego Air Force oraz był konsultantem wielu korporacji, m.in. giganta w zakresie informatyki IBM. Często wygłaszał eksperckie przemówienia w Senacie w Komitecie Energii Atomowej.
Stanisław Ulam zmarł niespodziewanie na zawał serca w 1984 roku w Santa Fe.
W posłowiu do książki „Przygody matematyka” kobieta jego życia, żona Françoise Aron Ulam zanotowała: „Stan mawiał, że najlepszym sposobem na śmierć jest nagły atak serca lub strzał oddany przez zazdrosnego męża. Miał szczęście umrzeć w ten pierwszy sposób, choć myślę, że chyba wolałby ten drugi”.