Praw(n)ie studenci – umowy, na co zwracać uwagę?
Już niedługo staniecie się studentami, poznacie znaczenie tajemniczo brzmiącego słowa immatrykulacja, smak życia w akademiku, na stancji u cioci, albo w wynajętym wspólnie z kolegami mieszkaniu.
Warto przyjrzeć się, z jakimi umowami możecie się spotkać podczas studiów: od kontraktu z uczelnią, przez umowy związane z zarabianiem pieniędzy, kredytem studenckim, po umowę najmu lokalu i umowy z dostawcami telewizji kablowej lub Internetu.
Umowa z uczelnią
Od kilku lat umowy dotyczące odpłatnego kształcenia studentów w Polsce obowiązkowo mają formę pisemną, dzięki czemu studenci łatwiej mogą dochodzić swoich praw, również przed sądem cywilnym. Jeszcze przed podpisaniem takiej umowy warto sprawdzić wiarygodność uczelni, korzystając z opinii Państwowej Komisji Akredytacyjnej. Ważne jest także, aby dokładnie przeczytać warunki umowy. W razie wątpliwości można skorzystać z pomocy organizacji studenckiej, lokalnego rzecznika konsumentów, albo zajrzeć na stronę Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Można się tam zapoznać z rejestrem niedozwolonych klauzul umownych, na których określenie prawnicy używają czasem kolejnego dziwnie brzmiącego słowa: abuzywne. Niestety, takie zakazane zapisy można spotkać właściwie we wszystkich rodzajach umów.
Umowa o kredyt studencki
Od 1998 r. studenci mogą ubiegać się o otrzymanie tzw. kredytu studenckiego w niektórych bankach na preferencyjnych warunkach, uzyskiwanych dzięki dopłacie do oprocentowania z budżetu państwa. W samej umowie kredytowej warto zwrócić uwagę na zabezpieczenie takiego kredytu, zwłaszcza na konieczność uzyskania poręczenia (najczęściej od rodziców, ale przepisy umożliwiają także poręczenie Banku Gospodarstwa Krajowego lub Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa). Warto pamiętać, że 1 października 2010 r. wchodzi w życie rozporządzenie Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego z dnia 18 maja 2010 r. w sprawie szczegółowych zasad, trybu i kryteriów udzielania, spłacania oraz umarzania kredytów i pożyczek studenckich, które zastąpi dotychczasową regulację.
Student pracuje
Studenci często zawierają różne umowy związane z wykonywaniem pracy zarobkowej, niekoniecznie umowę o pracę. Najczęściej są to umowy o dzieło lub umowy zlecenia. Przez umowę o pracę student-pracownik zobowiązuje się do wykonywania pracy określonego rodzaju na rzecz pracodawcy, pod jego kierownictwem i w wyznaczonym przez niego miejscu i czasie, a pracodawca do zatrudnienia pracownika za wynagrodzeniem. Z treści umowy o pracę powinno wynikać, jakiego rodzaju umowę strony zawarły. W przypadku umowy o dzieło przyjmujący zamówienie zobowiązuje się do wykonania oznaczonego dzieła, a zamawiający do zapłaty wynagrodzenia. Tu liczy się efekt pracy. Z kolei umowa zlecenie, to kontrakt, w którym przyjmujący zlecenie zobowiązuje się do dokonania określonej czynności prawnej dla dającego zlecenie. Przepisy o zleceniu stosuje się do tych umów o świadczenie usług, które nie są nigdzie indziej uregulowane. W tym przypadku liczy się nie tyle sam efekt, co staranne działanie zleceniobiorcy.
Warto pamiętać, że podczas pracy studenta może powstać utwór w rozumieniu przepisów o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Konieczne więc będzie podpisanie umowy o przeniesieniu prawa autorskiego (majątkowego). Niezbędne jest w takiej umowie dokładne określenie tzw. pól eksploatacji, czyli obszarów, na jakich następuje przeniesienie prawa.
Student mieszka
Często studiowanie wiąże się z wyjazdem z rodzinnych stron do odległego ośrodka akademickiego. A to z kolei – z koniecznością wynajęcia pokoju lub mieszkania, często razem z innymi studentami. Warto wówczas zatroszczyć się o podpisanie umowy najmu takiego lokalu. W przeciwnym wypadku trzeba liczyć się z tym, że praktycznie w dowolnym momencie właściciel mieszkania może zażyczyć sobie jego opuszczenia (w skrajnym przypadku), albo podwyższyć wysokość czynszu najmu z dnia na dzień. Bez pisemnej umowy trudno też dochodzić względem wynajmującego jakichkolwiek roszczeń, wynikających z posiadania statusu najemcy.
Student ogląda
Życie studenta to nie tylko nauka, ale też – czasem nawet w sporej części – zabawa i relaks. Również relaks przed ekranem telewizora lub komputera, dzięki zawarciu umowy na usługi telekomunikacyjne z dostawcą programów telewizji kablowej oraz Internetu. Tu również trzeba być ostrożnym, bo operatorzy telekomunikacyjni, wbrew licznym promocjom i popularnym ostatnio ofertom na kilka usług jednocześnie, niczego za darmo nie dają. Regulaminy promocyjne zawierają często szereg zapisów, które nawet przy dużej dozie optymizmu trudno byłoby uznać za korzystne dla studentów-abonentów.
Przede wszystkim – umowy trzeba czytać
Teraz kilka słów podsumowania wraz z pewną sugestią. Przede wszystkim – umowy trzeba czytać. W całości, zwłaszcza to, co napisano na nich drobnym drukiem. Umowa na gębę, choćby pozornie wydawała się korzystna, może być potem trudna do wyegzekwowania. Jeśli wy sami nie zadbacie o wasze interesy przed podpisaniem umowy, druga strona może to wykorzystać na waszą niekorzyść. Z tegorocznego sondażu przeprowadzonego przez badaczy opinii publicznej wynika, że w ciągu ostatnich pięciu lat z usług prawników różnych specjalności skorzystało jedynie 19 % badanych.
Prawnik nie gryzie, ani nie musi kosztować fortuny, wbrew temu, co głosi powszechna w Polsce opinia. Jeśli zetkniecie się z problemem prawnym, skorzystajcie z usług profesjonalisty w tym zakresie. Tak, jak z bolącym zębem idziecie do dentysty, a z zepsutym iPodem do serwisu. Jasne, że można podłubać samemu przy jednym i przy drugim, ale czy naprawdę warto?
(Tomasz Sadowski – prawnik)