Nasz profile

Fenomen Ewy Chodakowskiej

Poradniki

Fenomen Ewy Chodakowskiej

Fenomen Ewy Chodakowskiej

Setki tysięcy – i z każdym dniem coraz więcej – fanów ma Ewa Chodakowska na Facebooku. To głównie kobiety, choć zdarzają się także mężczyźni. Wszyscy skupieni nie tyle na trenerce, ile na sobie: swoim ciele, zdrowiu i samopoczuciu, odczuwający endorfinową satysfakcję każdego dnia. Bo o tym cały czas mówi Ewa, kiedy zwraca się do swoich podopiecznych.

Wśród jej fanów można znaleźć osoby niemające konta na Facebooku, w różnym wieku i o różnej kondycji fizycznej. Niezależnie od tego, czy jej wizerunek to stuprocentowa natura, czy też efekt zamierzony, Ewa Chodakowska ma w sobie coś, co sprawia, że nie można jej nie uwierzyć i nie zaufać. To nie wyniosła pani z wyższych sfer, lecz ktoś bliski dla swoich podopiecznych, na wyciągnięcie ręki, po prostu Ewka. Jest matką, siostrą, przyjaciółką, trenerką, psycholożką i źródłem motywacji w jednym. Tym, kogo każda kobieta najbardziej w danej chwili potrzebuje.

Gra w podchody

– Mamy listopad, a ja trenuję nieprzerwanie cztery razy w tygodniu od 25 września – mówi Sylwia Chuczun, 22-letnia studentka z Warszawy. Jej przygoda z treningami zaczęła się jednak dopiero po pewnym czasie biernej obserwacji tego, co robi Ewa. – Moje początki wyglądały jak gra w podchody, nie bardzo wiedziałam, co może mnie spotkać – opowiada Sylwia. Była sceptyczna wobec tego, jakie efekty mogłaby osiągnąć. Po kilku miesiącach wahań podjęła decyzję o rozpoczęciu treningów. – Lipiec będzie idealny, zaraz po zakończeniu sesji biorę się za siebie! – postanowiła. Od razu zaczęła intensywnie, dołączając bieganie do ćwiczeń promowanych przez Ewę Chodakowską. Niestety jej organizm, nieprzyzwyczajony do tak intensywnych treningów, nie wytrzymał obciążenia. – Kontuzja ścięgna wyłączyła mnie z gry na prawie miesiąc – mówi Sylwia. – Znów próbowałam zacząć, ale nie miałam już takiego samozaparcia. Ten spadek formy był jednak chwilowy, a Sylwia po kontuzji ćwiczy już nieprzerwanie od ponad dwóch miesięcy.

Fitness mama

Treningi z Ewą wykonują także mamy. Do nich należy Paula Dajnowicz, 29-letnia mama dwójki dzieci. Problemy z formą zaczęły się u niej po pierwszej ciąży. – Wzięłam się za siebie już trzy miesiące po porodzie. W siedmiu kolejnych udało mi się nie tylko uzyskać formę sprzed ciąży, ale również wyrzeźbiłam ciało, o jakim zawsze marzyłam – wyznaje. Jakkolwiek tym sukcesem nie cieszyła się długo, ponieważ wkrótce zaszła w drugą ciążę. Na Ewę Chodakowską natknęła się właśnie w tamtym czasie. Z niecierpliwością oglądała i komentowała metamorfozy ewocholiczek (jak nazywają siebie czasem fanki Ewy Chodakowskiej) zamieszczane na fanpage’u Ewy. Paula opowiada: – Pamiętam, jak napisałam na jej tablicy, że niedługo spotkamy się na macie i będziemy wspólnie się pocić. Po drugim porodzie Paula rozpoczęła treningi bardzo szybko, bo już po trzech tygodniach, zaczynając od jednego z cięższych treningów, przez fanki nazywanego Killerem. – Już rozgrzewka zmęczyła mnie na tyle, że ledwo zipałam – wyznaje. – Zrobiłam przerwę, poszłam do ogrodu, była piękna pogoda. Pomyślałam, że nie mogę się poddać bez walki, że skoro nie przytyłam wczoraj, to nie schudnę jutro.

Od nowicjuszki do trenerki

Zacisnęła zęby i nie poddała się. Po trzech miesiącach dawania z siebie wszystkiego, wysłała Ewie Chodakowskiej swoją metamorfozę. Dostała odpowiedź, że Ewa jest z niej dumna i gratuluje jej efektów. Rezultaty, które osiągnęła Paula, są spektakularne i śmiało można jej zazdrościć nie tylko sylwetki, ale też determinacji i zapału. Tym bardziej, że rozpoczynając ćwiczenia, zmobilizowała do tego samego kilka innych kobiet. Później dołączyły następne, tak że w końcu wokół niej zebrała się spora grupa osób, dla których Paula stała się mentorką i trenerką. Dziś ma swój własny fanpage na facebooku (Bądź FIT na 100% – chudnij z Paulą), który polubiło prawie 2 tys. osób.

Walka o samodzielne ciało

Anna Szczudlińska ma 23 lata i cierpi na mózgowe porażenie dziecięce, w wyniku którego porusza się na wózku inwalidzkim. Niepełnosprawną miała również prawą rękę, lecz dzięki zoperowaniu jej, Ania ma dziś szansę chodzić o kulach. – O Ewci usłyszałam po raz pierwszy rok temu, kiedy prowadziła swój cykl w Pytaniu na Śniadanie – mówi Ania. To dzięki Ewie Chodakowskiej zyskała siły, aby walczyć o sprawność swojego ciała. – W lutym tego roku, po operacji ręki, pierwszy raz stanęłam przy drabinkach i udało mi się zrobić kilka przysiadów – wyznaje. – Choć nie mogę trenować razem z Ewą, tak jakbym chciała, to wszystkie posty, które Ewa zamieszcza na swoim profilu, motywują mne do walki o lepsze życie, o samodzielność.

Ania spotkała się z Ewą osobiście w warszawskim Empiku 27 października. Trenerka wzruszyła się jej historią tak bardzo, że zamieściła na swoim fanpage’u post o Ani oraz ich wspólne zdjęcie. O swojej historii Ania mówi w ten sposób: – Ewa dała mi niesamowitego kopa, będę jej za to dziękować do końca życia! Odkąd czytam posty Ewy i regularnie wykonuję przysiady – jestem szczęśliwa!

– To wspaniale, że dzięki pani Ewie ta dziewczyna została zachęcona do wykonywania ćwiczeń – wypowiada się Jarosław Burdzy, fizjoterapeuta. – Osoby niepełnosprawne powinny być jednak pod stałą kontrolą fizjoterapeuty, zarówno w trakcie rehabilitacji jak i poza nią.

Po drugiej stronie

Oprócz zachwytow, wokół Ewy Chodakowskiej pojawiło się także sporo negatywnych opinii, wypowiadanych zwłaszcza przez specjalistów. – Po latach pracy jako instruktor, śmiało mogę powiedzieć, że pani Ewa Ameryki nie odkryła – wypowiada się trenerka Joanna Stróżek. – W jej zestawach nie ma żadnych nowych, odkrywczych ćwiczeń. W filmikach brakuje kluczowych informacji o tym, jak wykonywać poszczególne ćwiczenia, poza powtarzanym jak mantra napnij brzuch lub uwag, aby nie obciążać kolan. Stróżek przyznaje też, że ludzie zbyt często ufają komuś znanemu tylko z ekranu, kto jednak karmi ludzkie ego i kompleksy. Trenerka zadaje pytanie: – Czy ta osoba, trenująca innych na odległość, ustrzeże ich przed zrobieniem sobie krzywdy, podejdzie do każdego indywidualnie, rozpatrując jego potrzeby i ograniczenia? Twierdzi też, że dopiero bezpośredni kontakt instruktor – uczestnik ukazuje niedoskonałości ludzkiej percepcji, daje możliwość bezpośredniej reakcji i korekcji nieprawidłowo wykonywanych ćwiczeń. – Okazuje się, że nie potrzeba wiedzy, a doświadczenie, osobowość i obecność instruktora nie mają żadnego znaczenia – dodaje Stróżek.

Magdalena Chrzanowiecka

Absolwentka polonistyki, wyśmienita korektorka, ale również blogerka (pannaznieba.pl). Kilka lat oddała projektowi TheFour.pl, mieszkała w Tczewie, Warszawie, a teraz we Wrocławiu. Lubi wyzwania, ludzi, bieganie i miłe spędzanie czasu. Entuzjastka, ale jednocześnie myślicielka - sami rozumiecie, jakie ciekawe połączenie!

Komentarze

Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także Poradniki

Na górę