Mąż, przyjaciel, kibic
Gustaw Holoubek. To nazwisko jest znane większości Polaków. Wybitny aktor, reżyser, artysta. Niedługo premiera książki Gustaw i Ja, opisująca postać Gustawa Holoubka z perspektywy jego żony. Jaki był na co dzień? Jak w dzisiejszym świecie odnaleźć siebie? O tym kilka słów w rozmowie z Magdaleną Zawadzką, aktorką i wdową po Gustawie Holoubku.
Wspomnienia z niepamięci – taki tytuł nosi autobiografia Gustawa Holoubka, której pierwsza edycja ukazała się w 1999 r., a jej wznowienie nastąpiło dwa lata temu. Jak pani rozumie ten tytuł?
Jest to gra słów, trochę kokiektliwa, trochę perwersyjna – niczego niby nie pamiętam, ale jednak bardzo dużo… Przez ten tytuł przemawia pewna poetyckość; jednocześnie słowo niepamięć zwalnia ze swoistego bagażu szczegółów. Nie jest to biurokratyczna dokumentacja wspomnień, ale zapis pewnych impresji, które je opisują. Suche fakty to niewiele, jeśli nie opowiada się ich z pasją.
Niedługo ukaże się książką Gustaw i Ja, w której opisuje pani swoje codzienne życie z mężem. Jest pani również autorką cyklu felietonów pt. Kij w mrowisko. Czy, gdyby nie aktorstwo, postawiłaby pani na pisanie?
Pisanie kojarzy mi się z bezruchem, stanem, który wymaga skupienia i samotności. Ja zaś należę do osób, które potrzebują aktywności, takiego dziania się. Jeżeli zdecydowałabym się parać piórem, to pisałabym raczej o tym, co udało mi się zobaczyć, w czym uczestniczyłam. Nie mogłabym być osobą biurka i maszyny do pisania, a obecnie komputera.
Ks. Tischner mówił, że istnieją trzy prawdy. Gustaw i Ja to tytuł, który odsłania zupełnie inną prawdę o Gustawie Holoubku.
W tej książce staram się zawrzeć zwyczajne życie, jakie wiodłam przez 35 lat z Gustawem. Nie zdradzę szczegółów, gdyż za kilka tygodni znajdzie się ona w druku. Ukazuje jednak inną stronę tak zwanej codzienności, pokazuje że wcale nie musi być szara i nudna. Mam nadzieję, że czytelnicy odkryją w niej kolory codziennego życia, tak jak je odnalazłam przy Gustawie.
Gustaw Holoubek to mistrz słowa, nie tylko mówionego, ale i pisanego. Jaką, według pani, rolę w sukcesie Wspomnień… odegrał język, za pomocą którego p. Gustaw przekazał część swojego ja?
Żyjemy w czasach, kiedy język stracił na znaczeniu, został sprymityzowany i skrócony do minimum. Pozostały hasła i dźwięki pozbawione pewnych reguł, dawniej obowiązujących sztukę pisania. Sztukę, a wspomnienia Gustawa to literacka perła; ich ogromną zaletą jest właśnie prosty i zrozumiały język. Wartość, której są pozbawione myślowe meandry, gdzie człowiek nie pamięta, co było na początku, a co na końcu zdania.
Wbrew powszechnemu przekonaniu, Gustaw Holoubek był zamiłowanym podróżnikiem. Odbyliście Państwo razem wiele podróży w kraju i po świecie. Czy wraca pani czasem we wspomnieniach do tych chwil, odbywa taką wewnętrzną emigrację?
Cała moja książka jest podróżą w przeszłość, wędrówką do własnego wnętrza. Mój mąż wciąż odbywa podróż, ale inną – w sercach i pamięci ludzi. Gustaw i Ja jest tego najlepszym przykładem.
Pani mąż był również wielkim fanem dyscyplin sportowych, a zwłaszcza piłki nożnej, boksu i lekkoatletyki. Skąd wzięła się ta miłość do sportu?
Zainteresowanie sportem Gustaw wyniósł z domu: jego ojciec był nauczycielem gimnastyki oraz prezesem Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego Sokół. On naprawdę to kochał i rozumiał sportowców, kierujące nimi emocje. Atmosfera na stadionie, kibicowanie stanowiły żywioł mojego męża; przeżywał ich porażki i sukcesy, cieszył się i smucił razem z nimi. Mówił, że w sporcie kryje się metafizyka i autentyczność, których często brakuje nam w życiu.
Uczestniczy pani w cyklu spotkań promujących osobę zmarłego męża. Jakie, pani zdaniem, znaczenie w utrwalaniu pamięci o Gustawie Holoubku mają spotkania z ludźmi z małych miejscowości, prowincji?
Nie mogę zgodzić się ze stwierdzeniem, że miejsca, które odwiedzam są prowincją. Prowincja jest w człowieku, a nie w miejscu zamieszkania, czy otoczeniu. Spotkania z publicznością świadczą o tym, iż pamięć o Gustawie nie umiera, jest przedłużeniem jego życia. Rozmawiając o nim, przybliżam jego postać z tej drugiej, prywatnej strony. Mąż, ojciec, przyjaciel – taki również był Gustaw…
