Korsykańska pieśń o więzach krwi
Korsykańska pieśń o utraconej niewinności i więzach krwi
22 sierpnia na ekrany polskich kin wkracza „Nasze królestwo” – debiutancki film Juliena Colonny, który z pewnością zapisze się w pamięci widzów jako surowy, emocjonalny i wciągający dramat kryminalny. Osadzona w realiach korsykańskiego półświatka lat 90., opowieść o ojcu i córce to świeże, europejskie spojrzenie na temat mafii, które odchodzi od efektowności na rzecz wiarygodności emocjonalnej.
Colonna czerpie inspirację z prawdziwych wydarzeń
Colonna, sam będący rodowitym Korsykaninem, czerpie inspirację z prawdziwych wydarzeń społecznych i politycznych wyspy, tworząc film, który „poraża swoim surowym autentyzmem i znakomitymi, zniuansowanymi rolami” (jak pisze o filmie dystrybutor Aurora Films). Akcja rozgrywa się latem 1995 roku. Piętnastoletnia Lesia (zjawiskowy debiut Ghjuvanny Benedetti, uhonorowanej Nagrodą Lumière dla najlepszej młodej aktorki) zostaje nagle wyrwana ze swojego beztroskiego lata i przewieziona do ukrytej willi, gdzie czeka na nią ojciec – Pierre-Paul (charyzmatyczny Saveriu Santucci), od lat poszukiwany przez policję. Lesia stopniowo odkrywa mroczną prawdę: niedawny zamach, w którym zginął wpływowy polityk, miał w rzeczywistości na celu jej ojca – kluczową postać w lokalnej strukturze mafijnej.
Lesia jest pełna sprzeczności
Film zręcznie łączy brutalność rzeczywistości z głębią emocjonalną, budując „intymny portret rozwijającej się relacji ojca i córki” (AURORA FILMS). Mimo narastającego zagrożenia i napięć na wyspie, Lesia, pełna sprzeczności, pytań o lojalność, strach i przywiązanie, nie zamierza opuścić ojca. Ich wspólna historia staje się metaforą utraconej niewinności i dojrzewania w cieniu przemocy. Opowieść o relacji ojca i córki w cieniu działań korsykańskiej mafii, w której pobrzmiewają echa „Ojca chrzestnego” – zauważa dystrybutor, choć Colonna oferuje perspektywę mniej hollywoodzką, a bardziej ludzką.
Zamiast Ojca chrzestnego Rodzina Soprano
Każdy a swoje skojarzenie oglądając „Nasze królestwo”. Krytycy zwracają uwagę na autentyczność i napięcie. Peter Debruge z Variety kojarzy film z ‘Rodziną Soprano’ oraz dodaje, że „choć wszyscy wiemy, że koszt zemsty to niekończący się krąg przemocy, ponowne opowiedzenie tego przez Colonny’ego trafia kula w głowę”.
Wendy Ide ze Screen Daily robi trafną obserwację pisząc, że „film charakteryzuje się brutalną autentycznością, która w dużej mierze wynika z długiego i skrupulatnego procesu castingowego”. Mafijne aktorskie twarze zadziwiają swoją różnorodnością oraz plejadą barwnych postaci, od których trudno oderwać wzrok.
Nicholas Barber z TheWrap określa film jako „porywająco wiarygodny i żywy portret zorganizowanej przestępczości”, jednakże z punktu widzenia Polskiego widza, korsykański styl może być pewnego rodzaju zmiękczającą kliszą. Polskie filmy o mafii, mimo że dotykają podobnych dylematów, mają zupełnie inny emocjonalny wydźwięk.
Kino z duszą i wyrazistym przesłaniem
„Nasze królestwo” to propozycja dla miłośników mrocznych dramatów i klimatycznych opowieści o zorganizowanej przestępczości, ale także dla widzów poszukujących kina z duszą i wyrazistym przesłaniem.
Film Juliena Colonny to nie tylko kryminał, to przede wszystkim poruszający dramat rodzinny osadzony w brutalnej scenerii Korsyki. Reżyser maluje złożony portret nastolatki wrzuconej w zawiły i jednocześnie brutalny świat jej ojca.
Przygotuj się na wciągającą, emocjonalną podróż w głąb korsykańskiego półświatka, która pozostawi cię z głębokimi refleksjami nad naturą lojalności oraz utraconej niewinności. Ten film to obowiązkowy obraz dla widza szukającego mocnych wrażeń i kina z duszą.
Katarzyna Michałowska














