Ktoś
Po raz trzeci spoglądam na zegarek. Pewnie spóźni się jakieś 15 minut. Nie powinno mnie to dziwić, w końcu nigdy nie było inaczej.
Uśmiecham się, przypominając sobie szalone historie, które wymyślała, by się usprawiedliwić. Dobrze, że przyszłam wcześniej, przynajmniej zajęłam stolik. Kawiarnia tonie w ciepłym blasku lamp zwieszających się nisko nad drewnianymi blatami małych stolików. Gwar wielu rozmów miesza się z muzyką sennie sączącą się z ukrytych gdzieś głośników – piątek wieczór. Znam ją tak dobrze, nie będzie zadowolona, że siedzę w części dla niepalących. No cóż, nie można mieć wszystkiego.
Ostatnio rozmawiałyśmy o niej z dziewczynami.– Ach tak, ona… – starała się przypomnieć sobie Aśka – Już wiem, taka głośna osoba. Zawsze próbowała zwrócić na siebie uwagę. No nie patrz tak na mnie, fajna dziewczyna, ale wiesz, to w końcu staje się męczące, kiedy ktoś nieustannie stara się być w centrum uwagi.– Agata? No tak, ona nigdy nie opuściła żadnej imprezy. Czasem się zastanawiałam, czy jak już raz zacznie, to kiedyś przestaje się wygłupiać.– Ta szalona, co z Magdą w jedynce mieszkała? No, informacje o ludziach to miała zawsze dobre.
Wreszcie jest… punktualnie. Z uśmiechem stara się upchnąć wielką torbę pod malutkim stolikiem. Zamawia coś bardzo słodkiego. Po kilkunastu minutach orientuję się, że to mój głos słychać cały czas i na dodatek jeszcze się niczego o nikim nie dowiedziałam. Słucha mnie z uwagą, patrzy w oczy. Jestem trochę zaskoczona. Kiedy razem studiowałyśmy zastanawiałam się, jak to jest tak zawsze wszystkich zabawiać, no i tak pić. Czasem jej trochę zazdrościłam tego luzu, tej nonszalancji, z jaką ściągała niemal na każdym egzaminie.
– A co u ciebie? – pytam w końcu – Na studiach byłaś trochę bardziej otwarta, przynajmniej tak mi się wydaje.
Milknie na chwilę. Uśmiecha się jak ktoś, kto zna plotkę, której nie słyszał jeszcze nikt. – Chyba muszę ci opowiedzieć swoją historię… – zaczyna – Nie wiem, czy na studiach było to po mnie widać, ale bardzo chciałam mieć przyjaciół. Za wszelką cenę. Dlatego postanowiłam zachowywać się tak, by odpowiadało to osobom w moim otoczeniu. Dlaczego? Dobrze pamiętam pewien moment, miałam wtedy chyba 13 lat. Byłam na letnich koloniach i nie potrafiłam z nikim nawiązać bliższej znajomości. Stwierdziłam, że to moja wina. Pewnego dnia załamana zamknęłam się w łazience i patrząc w lustro powiedziałam – Wyrzekam się Ciebie. Żegnaj. Kiedy w wieku 20 lat wprowadzałam się do akademika, byłam już w udawaniu naprawdę dobra. Oczywiście miałam ambicję zostać tam gwiazdą. Nie wiem, czy pamiętasz, ale już piątego października kierowniczka chciała mnie wymeldować z powodu dzikiej imprezy, którą urządziłam. Gdzieś na drugim roku stwierdziłam, że ukrywanie swojej tożsamości ma pewne skutki uboczne. Po prostu można zapomnieć, kim się naprawdę jest. Mniej więcej w tym czasie pojechałam z dziewczynami na Sylwestra. Pomyślałam, że jeśli nie pojadę, to nie będą chciały mnie więcej znać. No i wtedy poznałam kogoś.
Odkryłam, że to jest możliwe, że ktoś wiedząc, jaka jestem naprawdę zaakceptuje mnie i będzie chciał nawiązać ze mną bliższą relację. To był przełom. Moje życie zaczęło się zmieniać. Nie z dnia na dzień, ale stopniowo. Ten proces trwa do dziś. Cały czas odkrywam, kim naprawdę jestem…
– Opowiedz mi więcej – proszę zaciekawiona.
Rozmawiałyśmy jeszcze kilka godzin, miałam wrażenie, że siedzi przede mną inna osoba. Może ja też kiedyś spotkam kogoś, kto odmieni moje życie? Co do Agaty, to tylko jedno się nie zmieniło, nadal ma najlepsze informacje.
