(Bez)sensowny pościg w Ściganej
Przyznaję bez bicia – lubię dobre kino akcji. Kryminalne historie, często z politycznymi wątkami, wartką akcję i aktorstwo na solidnym poziomie. Jeśli to wszystko jest wzbogacone dobrymi zdjęciami oraz fajną muzyką, jestem na tak. Niestety nie było tak w przypadku Ściganej.
Opowieść o agentce CIA, która po udanej akcji w Barcelonie, przy okazji wykonywania kolejnego zadania, dowiaduje się, że hiszpańskie zlecenie było mistyfikacją, a odkrycie prawdy może kosztować ją życie, mogłaby zyskać miano przyzwoitego kina. Mogłaby, gdyby twórcy nie postawili wyłącznie na wspaniałą plejadę aktorską, całkowicie lekceważąc filmowe pryncypia jak choćby scenariusz. Reżyser – Steven Soderbergh – zatrudnił m.in. Michaela Fassbendera – najgorętsze nazwisko Hollywood ostatnich miesięcy, Ewana McGregora, Channinga Tatuma, Antonio Banderasa czy Michaela Douglasa. Choć wcześniej maczał palce w produkcjach tj. Traffic, Ocean’s,Che (reżyseria) oraz Good night and good luck, Michael Clayton czy Musimy porozmawiać o Kevinie (producent), tym razem nie spisał się na piątkę. Zapewne główną winę ponosi za to scenarzysta: Lem Dobbs. Fabuła jest po prostu nijaka. Postacie na siłę połączone plątaniną wątków. Niektórzy bohaterowie wręcz na siłę tworzeni, a potencjał wielu aktorów najzwyczajniej niewykorzystany.
Minusy
Minusów filmu jest niestety dosyć sporo. Niezbyt atrakcyjna fabuła spowodowana najzwyczajniej w świecie brakiem dobrego scenariusza sprawia, że oglądając Ściganą w ogóle nie zwracamy uwagę na muzykę czy zdjęcia, bo film nas po prostu nie wciąga. Choć pewne momenty akcji (pościgi, walki) mogą wydać się niektórym interesujące i całkiem godne uwagi, to na mnie nie zrobiły absolutnie żadnego wrażenia. Na przykładzie najnowszego obrazu Soderbergha widać więc, że rozchwytywani aktorzy i szanowany reżyser to jednak za mało, by film uznać za dobry.
Jeśli podzielacie mój pogląd, że aktorskie występy poniżej godności nie powinny mieć miejsca – nie oglądajcie Ściganej. Propozycje składane aktorskiej elicie co do pojawienia się w produkcjach słabych i/lub niedopracowanych należałoby karać grzywną lub po prostu totalnym zlekceważeniem owego tytułu. Póki co zostaje nam jednak konstruktywna krytyka, którą dzielę się z Wami, czekając na komentarze.
TYTUŁ ORYGINALNY: Haywire
PREMIERA: 07.11.2011 (świat), 24.02.2012 (Polska)
REŻYSERIA: Steven Soderbergh
SCENARIUSZ: Lem Dobbs
MUZYKA: David Holmes
ZDJĘCIA: Steven Soderbergh
OBSADA: Gina Carano, Ewan McGregor, Michael Fassbender, Channing Tatum, Antonio
Banderas, Michael Douglas