Wirus przy okazji
Statystycznie na świecie, co sześć sekund ktoś zostaje zakażony wirusem HIV. W Polsce, prawie każdego dnia przynajmniej dwie osoby dowiadują się o swojej chorobie. Ponad 60 % osób wciąż nie wie, że są zakażone, co oznacza, że mogą nieświadomie zarazić innych.
Na korytarzu kliniki panuje spokój. To normalne. Każdy, kto przychodzi w to miejsce ma czuć się zauważony, a przede wszystkim, bezpieczny. Każdy jest potencjalnym nosicielem wirusa. Dlatego atmosfera życzliwości i wsparcia jest szczególnie ważna. Są to jednak pozory. Tutaj można usłyszeć wyrok na swoje życie.
Wirus przy okazji
Na jednym z krzesełek siedzi Paweł. Brunet, dobrze zbudowany. Student IV roku SGH. Ponownie spogląda na wynik badania. Bezradność i panika mieszają się z gniewem. Dlaczego ja? – krzyczy w myślach. Dobrze się uczy, ma kochającą rodzinę i wspaniałą dziewczynę. Wkrótce zamierza się oświadczyć. Teraz ma pustkę w głowie. Studia, praca, plany na życie. Wszystko przestało mieć znaczenie. Co powiedzieć rodzicom? Co powiedzieć dziewczynie? A jeżeli i ona jest zakażona?
Nie zażywa narkotyków, nie ma tatuaży, ani kolczyków. Podczas seksu zawsze pamięta o zabezpieczeniu. Dzieci to szczęście, ale w odpowiednim momencie – powiada. Tylko raz upił się do nieprzytomności. Na drugim roku, tuż po sesji, gdy zaliczył wszystkie egzaminy bez poprawek. Jednak zabawa odbyła się w gronie najbliższych przyjaciół. Tam z pewnością do niczego nie doszło.
Kiedyś oddał krew. Czuł, że zrobił dobry uczynek. Tam też nie mógł się zarazić. Ponad sto osób zgłosiło się do punktu krwiodawstwa. Nie byłby jedynym, już dawno ktoś by to odkrył.
Zatem gdzie? W jego oczach widać przerażenie. To było wtedy. Miała długie blond włosy. Poznali się przypadkowo w klubie. Przyjechała nad morze z koleżanką, a Paweł odwiedzał swoją babcię. Pogoda wprost sprzyjała miłości – wspomina. Pewnego wieczoru wybrali się na spacer wzdłuż brzegu. Nie wiem jak do tego mogło dojść. – Przecież ja jej wcale nie znałem! – opowiada. Tamtej nocy kochali się na plaży. Następnego dnia wyjechała.
Strach przed odrzuceniem
Monika jest studentką III roku na Uniwersytecie warszawskim. Wysoka, szczupła brunetka. W wolnej chwili pracuje jako wolontariuszka w szpitalu na oddziale dziecięcym. Opiekuje się urwisami. Przyznaje, że to trudne zajęcie, ale dające wiele radości.
Oczywiście umie też znaleźć czas na rozrywkę. Często widuje się z przyjaciółmi. Wychodzą razem do klubu, na kręgle, łyżwy czy basen. Poza sesją, studia są wyłącznie miłym okresem w moim życiu – wyznaje. Koleżanki widzą w niej dobrą przyjaciółkę. Koledzy atrakcyjną dziewczynę. A profesorowie pilną studentkę. Jednak jest coś, o czym nie wie nikt. Monika została zakażona wirusem HIV.
– Nie chcę o tym mówić, bo pragnę, aby wszyscy cenili mnie za to, kim naprawdę jestem – mówi z zaciśniętym gardłem. Płacze prawie każdej nocy. Boi się. Odrzucenia i samotności. Braku zrozumienia. Choć jest lubiana, wie, że świadomość choroby nie pozostaje obojętna. Przez to straciłabym całe swoje życie. I choć mam przyjaciół, którzy mnie nie zostawią, to jednak nasze relacje uległyby zmianie – dodaje.
Monika pochodzi z małego miasteczka. Wraz z przyjęciem na studia poczuła wielki świat. Postanowiła zrobić coś, na co nigdy by się nie odważyła. Tatuaż.
Mały lokal z plakatami nagich pań i z podwórkiem pełnym stałych bywalców. Na stole młody chłopak z irokezem. Chwilę później znieczulenie. Wieczorem ogląda małego motyla na lewej łopatce.
Co, gdy wynik jest pozytywny?
Przede wszystkim zakażenie wirusem HIV nie jest wyrokiem i nie oznacza rychłej śmierci. Praca, rodzina, znajomi, sposób spędzania wolnego czasu, to wszystko pozostaje takie samo. Dzisiaj, dzięki odpowiednim zabiegom, nawet zakażona matka może urodzić zdrowe dziecko. Podobnie można zostać ojcem – bez obaw o zdrowie swojego potomstwa.
Przede wszystkim zakażenie wirusem HIV nie jest wyrokiem i nie oznacza rychłej śmierci
W ciężkich chwilach najlepsza jest rozmowa. Nie zmienia ona faktu istnienia choroby, ale pozwala pogodzić się z własnym losem. Podstawowym błędem, jaki robią osoby zakażone to zamykanie się w domu. – Zrozumienie i akceptacja to najlepsza pomoc, której często brakuje – mówi Anna Majewska ze stowarzyszenia Monar.
Tomasz Zdunek