Spotkanie z Marcinem Mellerem
Biblioteka w Kokoszkach we wtorkowe popołudnie zorganizowała spotkanie z Marcinem Mellerem. Dziennikarz opowiadał o dotychczasowej karierze, kondycji polskiego dziennikarstwa i zamiłowaniu do Gruzji.
Już na samym początku spotkania przy ul. Azaliowej w Gdańsku, Marcin Meller wstał, bo jak sam zaznaczył – lubi widzieć twarze. Rozmowę z dziennikarzem, słynącym z ciętego języka, prowadziła Katarzyna Michałowska, redaktor naczelna magazynu „płyń Pod Prąd”.
Dyskusja rozpoczęła się pytaniem o to, który obszar twórczości jest Mellerowi najbliższy. – Pisanie – odpowiedział bez cienia wątpliwości, zasypując słuchaczy niezliczonymi anegdotami zaczerpniętymi z własnej kariery.
Potem rozmowa potoczyła się gładko, a gość opowiadał o latach przepracowanych jako korespondent wojenny, o strachu jaki mu towarzyszył, ale też o uzależniającej specyfice tego zawodu. – Za każdym razem obiecywałem sobie, że to ostatni raz. A potem jechałem tam znowu – wspominał Marcin Meller.
Kiedy definitywnie zrezygnował z pracy na froncie, zmienił profesję i został naczelnym ,,Playboya”. W tej roli występował przez dziewięć lat. – Wszystko, nawet czekolada, może się przejeść – podsumował ten okres swojego życia.
Pytany o przyszłość polskiego dziennikarstwa szczerze przyznał, że… nie wie. Jednak po zastanowieniu podał kilka pomysłów na kierunki, w jakich może potoczyć się rozwój mediów. – Być może pójdziemy w ślady Holandii, która wprowadza strony zrzeszające treści wielu portali. Każdy tekst kosztuje kilka eurocentów, a należność wędruje do medium, które jest autorem. – zastanawiał się Meller.
Pod koniec dyskusji temat zszedł na ulubiony kraj dziennikarza i główny temat jednej z jego książek – Gruzję, o której mógłby mówić godzinami. To tam wyjeżdża z żoną w każdej wolnej chwili, ma przyjaciół i zbiera najciekawsze anegdoty. – Kiedy zaprzyjaźnisz się z jednym Gruzinem, okazuje się, że znasz wszystkich. Wystarczy tylko, że ten twój Gruzin zadzwoni do męża kuzynki, tamten do swojej siostry, a ona da znać sąsiadowi, i już masz gdzie mieszkać na drugim końcu kraju – żartował dziennikarz.
Pytany o przyszłość, bez wahania odpowiedział, że teraz najważniejsza jest rodzina. I pisanie. Książek najlepiej.
Na koniec słuchacze mogli zadawać pytania, a także kupić najnowszą książkę autora pt. ,,Między wariatami” oraz starszą pozycję (stworzoną wraz z żoną) – ,,Gaumardżos! Opowieści z Gruzji”. Marcin Meller nikomu nie odmawiał osobistej dedykacji na pierwszej stronie.
– To było świetne spotkanie! Mogłabym słuchać Pana Marcina godzinami. Umie ciekawie opowiadać i widać, że lubi ludzi – entuzjazmowała się Ania Iwanowska, jedna z uczestniczek spotkania.
Biblioteka w Kokoszkach zapowiada, że to nie ostatnie takie spotkanie. Należy więc śledzić stronę internetową i niedługo spodziewać się w ,,kokoszkowych” progach kolejnych gości.
Anna Moczydłowska