Owoce morza, glony, ryż bez soli a do tego zimna zielona herbata bez cukru
Czasy pandemii uniemożliwiają nam wyjazdy, więc przypominamy wywiad z Cyprianem Fijało studentem Mechaniki i Budowy Maszyn, Wydziału Mechanicznego, Politechniki Gdańskiej, który opowiada o japońskiej, egzotycznej przestrzeni.
Czytamy i planujemy już swoje podróże. Jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie…
W jaki sposób znalazłeś się w Japonii?
Mój przyjaciel Mateusz pół żartem pół serio powiedział, że znalazł szesnastodniową konferencje w Japonii i zapytał czy nie chcę jechać. Nie zastanawiając się chwili powiedziałem, że jadę.
Pierwsze spostrzeżenia…
Ludzie jacyś inni… Na początku nie mogłem zrozumieć czym się różnią od Polaków poza wyglądem. Z zaciekawieniem rozglądałem się dookoła a oni wszyscy, jeżeli już gdzieś patrzyli, to na mnie. Aż mi było głupio… Z moich pierwszych obserwacji w pociągu wynikło, że ludzie nie rozmawiają ze sobą. Jedynym zajęciem było albo spanie, albo słuchanie muzyki, albo pisanie smsów – okazało się później, że były to maile. Kompletna cisza. Każdy zajęty sobą, jakby sam był na świecie.
Dlaczego się Tobie przyglądali?
Chodziło o moje niebieskie oczy i długie blond włosy. Japończycy tego zazdroszczą europejczykom. Wpadają na tym punkcie w szał i robią wszystko, by posiadać takie cechy. Farbują się, ale niestety ich ciemne włosy po przefarbowaniu na blond wyglądają jak rudy. Zawsze wzbudzałem zainteresowanie swoją osobą, we wszystkich publicznych miejscach.
Czy Japończycy znają Polskę?
Pewien policjant, gdy dowiedział się, że jestem z Polski zapytał czy byłem w Gdańsku i czy słyszałem o Lechu Wałęsie. Zaskoczyło mnie to całkowicie, zwłaszcza że studiuję w Gdańsku. Poczułem się przez chwilę jakby świat był naprawdę mały. Pan opowiadał, że dla niego Wałęsa jest ikoną solidarności. To największy i godny naśladowania człowiek o jakim słyszał.
A co jadłeś?
Różne rzeczy. Owoce morza, glony, ryż bez soli a do tego zimna zielona herbata bez cukru. Wszystko smakowało znakomicie, poza pewną rzekomo zdrową zupą, która pachniała jakby ktoś wymoczył w niej tydzień noszone skarpetki. Ciekawe jest to, że jedliśmy pałeczkami siedząc na podłodze. Kręgosłup zaczyna boleć po pięciu minutach.
Największe zaskoczenie?
W Japonii pierwszy raz z życiu, zobaczyłem jak ludzie mieszkają w kartonach. Bezdomni opanowują Tokyo po godzinie dwudziestej drugiej, gdy zamykane są sklepy i biurowce. Po tej godzinie ujrzałem cały przekrój społeczeństwa. Od ludzi chorych i starych, po młodych zdrowych. Spali wszędzie na ławkach, na trawie, w namiotach. Niektórzy mieli swój cały dobytek na wózkach i rowerach, inni wyglądali jakby przyszli i tam odpoczywali śpiąc. Jedyna pomoc jak była zapewniona tym ludziom, to wybudowane w paru miejscach łazienki, gdzie mogli się umyć. Kilkoro z nich pytałem czemu tak żyją, bo nie wyglądali ani na narkomanów, ani na pijaków. Większość odpowiadała, że nie stać ich na opłacanie mieszkań ponieważ żyją z pracy dorywczej, a opłaty za mieszkanie są bardzo wysokie.
Praca w Japonii…
Bardzo dużo mówiono o tym, że praca jest potrzebna, że trzeba pracować. Podkreślano, że czas to pieniądz i jeśli nie będziemy pracować to nic nie osiągniemy. Ważne są pieniądze, awans i praca. Mówiono o tym, że cały czas trzeba myśleć o pracy, w pracy, w restauracji, na imprezie, przy obiedzie wtedy się osiągnie sukces…
