Niewymierny
Ależ proszę, nie oszukujmy się. Każdy z nas go ma, choćby nie wiem, jakby temu zaprzeczał. To przecież pewne jak pustka na pustyni, pewniejsze niż śnieg w grudniu. Niech ktoś powie, że jest inaczej. Niech ktoś to powie…
Cóż napędzałoby nasze działania, gdyby nie on? Każdy ma jakiś interes. I tylko czasem w naszym, własnym interesie leży, by udawać, że nie mamy żadnego interesu.
W interesie dentystów leży, aby bolały nas zęby, w interesie dietetyków – byśmy się źle odżywiali, psychologów – abyśmy nie umieli dać sobie ze sobą rady. Nic tak nie cieszy producenta czekolady jak nasze nieuleczalne łakomstwo. Oczkiem w głowie koncernów tytoniowych jest nasz nałóg. Nasz popsuty samochód to sama radość dla mechanika; gdy szwankuje nam wzrok, cieszy się optyk; gdy cieknie nam z nosa – producent chusteczek higienicznych.
Nasze problemy są dla niektórych racją bytu, nasze nieszczęście jest ich szczęściem. Innym zależy tylko na naszym powodzeniu. Wszak szczęśliwy człowiek, którego głowy nie zaprzątają kłopoty, może sobie pozwolić na kontemplację sztuki i trwonienie czasu na tym podobne zbytki.
Politycy z jednej strony mówią nam o interesie narodowym. Ci z drugiej grzmią, że to tylko interes partykularny. Każdy z nas chce zrobić złoty interes. Większość do tego interesu jeszcze dopłaci. Mędrcy dowodzą, że altruizm nie istnieje, a jeśli nawet by istniał, to tylko krewniaczy, wynikający z egoizmu genów. I lepiej żeby każdy pilnował swojego interesu. Ciemnego, ukrytego, podejrzanego. Wszystko, od pantofelka zaczynając, poprzez konie słonie i kaszaloty, a na człowieku kończąc, realizuje swój interes gatunkowy, któremu na imię przetrwanie.
A teraz, gdy kończysz czytać ten tekst, mój cel zostaje zrealizowany. Tak więc zwijam swój interes.
Dominik Pietrzak
