John Steinbeck – Tortilla flat
Ques Agency 2010
Ocena: 3,5/5
Życie za galon wina. Mniej więcej tyle jest wart żywot Danny’ego i jego przyjaciół z Tortilla Flat. Wszystko, co posiadają przez dłuższą lub krótszą chwilę, wymieniają na flaszkę u Torellego. Ale są to ludzie szczęśliwi. Źródłem ich radości jest to, że są razem. W alkoholowym upojeniu kłócą się, biją, oszukują. Lecz mimo to autentycznie się kochają.
Krytycy literaccy uważają, że Danny i jego kompania to pierwowzór dzieci kwiatów. Mnie bardziej przypominają naszych, polskich żuli. Jednak różnica między nimi jest zasadnicza. Nasi rodzimi pijaczkowie to wyjątkowe smutasy. Danny i przyjaciele to prawdziwa wesoła kompania. Pewnie dlatego, że żyją w słonecznej Kalifornii. Cała powieść Steinbecka to prawdziwy hymn pochwalny na cześć Zachodniego Wybrzeża. Leniwe promienie słońca, spokojny szum oceanu, pachnące lasy. To właśnie mały raj Danny’ego i przyjaciół.
Przez 158 stron czułem, jakbym był tam z nimi. Danny, Pilon, Pablo, Jesus Maria, Wielki Joe Portugalczyk, Pirat z jego psami i Ja. Razem piliśmy wino, kradliśmy, uwodziliśmy Seniority i spaliśmy w rowach. Cieszyliśmy się i płakaliśmy.
Powiem wam, że było mi cholernie smutno, kiedy skończyłem Tortilla Flat i wyjrzałem przez okno na tą ponurą, deszczową polską pogodę…
PS Galon wina to około 3,7 litra. Bohaterowie powieści spokojnie wypijają go w pojedynkę.
(
)