Nasz profile

Michelle Richmond – Rok we mgle

Pod Prąd

Michelle Richmond – Rok we mgle

Michelle Richmond – Rok we mgle

VIDEOGRAF II, 2011
Ocena: letnia 🙂

Czy pamiętasz, co jadłeś wczoraj na obiad? Czy pamiętasz, jakie czynności wykonywałeś jeszcze parę dni temu? A pamiętasz je ze szczegółami, np. jaki zapach miała zupa? Pamięć jest jedną z najbardziej tajemniczych ludzkich przypadłości, potrafi płatać nam niezłe figle, jest zawodna i często nie zachowuje tego, co naprawdę ważne. O roli pamięci w swoim życiu przekonuje się Abigail, bohaterka Roku we mgle. I nie jest to powieść o utracie zdolności zapamiętywania. Ale o niemożności przypomnienia sobie sekund. Bo tylko kilka sekund decyduje o tym, że życie Abby zmienia się z bajki w koszmar.

Plaża na Ocean Beach. Abby spaceruje ze swoją przyszłą pasierbicą, 6-letnią Emmą. Dziewczynka idzie poszukać piaskowych dolarów. Abby bierze aparat, robi zdjęcia. Zauważa martwą fokę, podchodzi, lituje się nad zwierzęciem. Potem zerka na kondukt pogrzebowy jadący szosą nieopodal. Odwraca się, szuka wzrokiem Emmy, jednak widzi tylko mgłę.

Od tego momentu Abby uparcie szuka Emmy. Przechodzi przez wszystkie stany depresji, zwątpienie, niezgodę. Jej związek z Jackiem, ojcem Emmy, powoli się rozpada. Setki ulotek, wolontariuszy, dochodzenie policji i zero śladów. Jedyne poszlaki są w pamięci Abby. Kobieta rozpaczliwie szuka więc Emmy na zewnątrz i wewnątrz siebie. Czy ją w końcu odnajdzie?

Książka Michelle Richmond jest ciekawą historią, która w zaangażowanych czytelnikach wzbudzi wiele emocji, zwłaszcza że do końca nie wiadomo, czy Emma się odnajdzie. Zresztą koniec całej historii jest osobliwy… Narracja jest prowadzona żywo, przeplatana wieloma refleksjami na temat wspomnianej pamięci i fotografii, bo pamięć nie różni się od wielokrotnie naświetlanego zdjęcia (cyt. z książki). Myślę, że te poboczne rozważania decydują o wartości tej książki. Chociaż czasem ma się wrażenie, że cytowanie Arystotelesa czy przedstawianie słynnych przypadków klinicznych związanych z pamięcią ma podnieść rangę powieści, to jednak warto pamiętać, że to książka amerykańska, dostosowująca podstawową dla Europejczyka wiedzę do poziomu amerykańskiego odbiorcy. Stąd sporadyczne, ale obecne, wrażenie serwowania przez autorkę papki umysłowej.

Słynny badacz, teoretyk literatury Roland Barthes stwierdził kiedyś, że nie istnieją interpretacje, bo sens w tekście zawsze nam ucieka, pozostaje jedynie rozkosz i przyjemność tekstu. Podążając za jego myślą, trzeba przyznać, że pewne lektury, choć obiektywnie nie zawierają ważkich przesłań, dają czytelnikowi ogromną przyjemność. Dlatego, choć nie mam złudzeń, że książka ta nie pozostanie na długo w pamięci czytelnika, to jednak dla kilku chwil przyjemności z lektury namawiam do sięgnięcia po nią – tym bardziej że wydawca zadbał o wygodny format, który sprawdza się w czasie wakacyjnych wojaży (sprawdziłam!).

 

()

CZYTAJ DALEJ
Zobacz również

Doktorantka Uniwersytetu Gdańskiego, z zamiłowania naukowiec i pasjonat języka polskiego. Z zawodu redaktor i korektor. W latach 2010-2014 związana z Wydawnictwem Region. Swoją pracę doktorską poświęca "Dowcipowi językowemu w tekstach polskiego kabaretu z lat 2000-2013". Pracuje w Biurze Prasowym Urzędu Miejskiego w Gdańsku. Mediator prowadzący rozmowy w duchu Porozumienia Bez Przemocy (NVC), metody komunikacji Marshalla Rosenberga. Uwielbia egzotyczne herbaty, kawę (koniecznie z mlekiem!) i zagraniczne seriale.

Komentarze

Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także Pod Prąd

Na górę