Mario Vargas Llosa – Jak ryba w wodzie. Wspomnienia
„Dowiedziałem się, że tata wcale nie umarł. I zdecydowałem kandydować na prezydenta Peru.”
Tak najprościej wprowadzić w treść utworu, który w ułożonych na przemian rozdziałach snuje opowieść o kształtowaniu się sylwetki pisarza z jego działaniami na rzecz kampanii prezydenckiej w Peru w latach 1987-1990. Wspomnienia ułożone chronologicznie płyną dwutorowo, raz jako historia człowieka, który z każdym rokiem zbliża się do realizacji swojego postanowienia: bycia pisarzem, raz jako zaangażowanego społecznie idealisty i reformatora, któremu nie udaje się osiągnąć celu: pozycji, która umożliwiłaby realizację naprawy sytuacji społecznej i gospodarczej jego ojczyzny.
Kontrast obu zatrzymuje noblistę na pozycji człowieka, z jego drobnymi sukcesami i wielkimi porażkami, człowieka między ludźmi, poświęcającego swoją pasję dla dobra kraju, cierpiącego zmęczenie, oszczerstwa i frustracje, niemal tragicznego. W tym, zarówno jako aktywny młodzieniec i dojrzały członek ruchu polityczno-społecznego, autor-bohater nigdy nie jest sam, zawsze w otoczeniu ludzi, których bezlik przedstawia w toku opowieści, ludzi, którzy wywierają wpływ na jego osobowość i podejmowane decyzje.
Beznamiętny ton, z jakim autor pisze o sprawach, do których nie wszyscy chcieliby się przyznać, wstrząsa i idzie w parze z wielką dbałością o rzetelność przytaczanych danych. Otwartość i skrupulatność potrafią zaaferować tak bardzo, że przewróciwszy ostatnią stronę chciałoby się sięgnąć po ciąg dalszy… A tego nie ma. Być może do wspomnień też nie trzeba dodawać nic więcej.
(
)