Wolontariat w hospicjum, to balsam dla duszy
Wykształcone i zdolne kobiety po trzydziestce. To wolontariuszki jednego z gdańskich hospicjów.
Każdego dnia opiekują się tymi, dla których podobno nie ma już nadziei. Ale najważniejsze jest to, że robią to dla jednego uśmiechu i za zwykłe dziękuję.
E: Jak wyglądała wasza droga do wolontariatu?
Sylwia: Mam niepełnosprawne dziecko, które zostaje pod opieką hospicjum. Przez przypadek zobaczyłam ogłoszenie o organizowanym kursie na wolontariusza medycznego. Poszłam tam. To, co było na wykładach, bardzo mnie zaciekawiło.
Monika: Ja zainteresowałam się tym, gdy moje dziecko zapisało się na kurs wolontariatu medycznego.
E: Czym jest dla was pomaganie innym?
Monika: Kiedy rozpoczęłam pracę w hospicjum, poczułam, że jestem wśród ludzi podobnych do mnie (mówię o innych wolontariuszach). Poza tym ta praca to balsam dla mojej duszy. Teraz już wiem, że robię coś co naprawdę ma sens.
Sylwia: Robię po prostu to, czego chcę.
E: Praca w hospicjum zmienia życie. W jaki sposób odmieniła wasze?
Monika: Wcześniej, tak jak każdy, żyłam z dnia na dzień. Teraz mogę spojrzeć na swoje wcześniejsze zmartwienia z dystansem. Mam teraz inny stosunek do życia, do cierpienia.
Sylwia: Czuję wielką ulgę. Jestem naprawdę dowartościowana. W moją działalność udało mi się zaangażować cała rodzinę.
E: Pracujecie bezinteresownie…
Monika: Ja w ten sposób spełniam siebie! Ta praca to zaspokojenie potrzeb mojego ducha. Teraz czuje się wyróżniona. Poza tym w hospicjum panuje niesamowity optymizm. Cały personel ma w sobie dużo ciepła i radości.
Sylwia: Najpiękniejszą zapłatą jest uśmiech i podziękowanie. To bardzo dużo…
E: Czy zdarzają się trudne momenty?
Monika: Tak. Kiedy do hospicjum trafiła moja przyjaciółka, myślałam, że się załamię. Nie mogłam nawet wejść na salę chorych. Bardzo pomogła mi siostra przełożona, która zawsze znalazła ciepłe słowo.
Sylwia: Zajmowałam się pacjentem i musiałam na chwilę wyjść, gdy wróciłam ta osoba zmarła. To było straszne.
E: Jak zareagowali na waszą pracę bliscy?
Monika: Większość osób myśli stereotypami. Mówią, że jestem dzielna i godna podziwu. Słyszę, że oni by nie dali rady.
Sylwia: Niektórzy mówili, że to wspaniały pomysł, że będę miała odskocznię, robiąc coś dla innych. Ale byli i tacy, którzy uważali to za kompletną paranoję.
E: Czy dalej będziecie tu pracować?
Monika: Na pewno.
Sylwia: Chcę to kontynuować tak długo, jak się da.
(Ewelina Oszmankiewicz)
