Nasz profile

Artur Daniel Liskowacki – Skerco

Książki

Artur Daniel Liskowacki – Skerco

Artur Daniel Liskowacki – Skerco

Forma, seria Kwadrat 2011
Ocena: 4+/5
PATRONAT POD PRĄD

Chwytając po raz pierwszy w życiu, choć wstyd się do tego przyznać, jedną z książek Artura Daniela Liskowackiego, odnoszę wrażenie, że wiele literackich, cennych językowo doznań mnie ominęło. Wszak to między innymi finalista Nagrody Literackiej Nike (2001), zwycięzca VI Konkursu Literackiego Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek (2002) czy laureat Krajowego Festiwalu PR i TVP „Dwa Teatry” (2002) – wymieniać można by długo. Tym bardziej napisać recenzję o takiej publikacji jest ciężko.

Skerco jest książką konsekwentną od początku do końca. Założenia serii Kwadrat są bardzo czytelne: „Literatura musi zmuszać do wysiłku […] Kompetentny czytelnika wymaga od literatury czegoś więcej niż tylko przyjemnego spędzenia czasu. Wymaga literatury, która jest wyzwaniem, atakuje stereotypy, rewiduje poglądy, wstrząsa przyzwyczajeniami, budzi i zaspokaja głód intelektualny, wzmaga chęć działania. Taka literatura nie ma i nie chce mieć nic wspólnego z tym, co uchodzi za literaturę w świecie rynku i reklamy i sięga głębiej i dalej”.

Nie mamy zatem w tym przypadku do czynienie z literaturą łatwą. Skerco nie jest książką, którą chwyta się w ręce, w drugiej trzymając kubek z ciepłą herbatą, i czyta i od deski do deski. Skerco czyta się powoli, dokładnie. Przerwy między jednym opowiadaniem, czasem wręcz miniopowiadaniem, są konieczne. To tak jak z utworami muzycznymi, do których nawiązuje tytuł publikacji. ‘Scherzo’ – gatunek muzyczny o lekkim charakterze, jakby żart muzyczny. Po wysłuchaniu/przeczytaniu jednego utworu płytę/książkę można odłożyć. Nie ma wartkiej akcji, która wynika z poprzedniego fragmentu. Każdy utwór stanowi całość. Jest to jednak całość na tyle ujmująca tematyką i formą, że chce się sięgnąć po następny utwór.

Jednak tak jak określone gatunki muzyczne, tak i ten, specyficzny skądinąd rodzaj literatury, może mieć swoich zdecydowanych zwolenników, jak i przeciwników. Po przeczytaniu paru opowiadań jednym ciągiem, można odczuć zmęczenie tą formą przekazu. Nie należy wówczas o książce zapomnieć. Należy ją odłożyć w bezpieczne miejsce, nie do piwnicy – jak zrobił to jeden z bohaterów opowiadań, i wrócić do niej, na pewno już bogatszym o nowe, własne przemyślenia na temat otaczającej rzeczywistości czy własnego ja.

Z opowiadań Liskowackiego bije żywy, błyskotliwy język, nieraz lekko chaotyczny, poszarpany (co nie zawsze, mi osobiście, do końca odpowiadało), ale przede wszystkim celność uwag, spostrzeżeń, dygresji. Operowanie słowami z wykorzystaniem licznych parafraz, metafor tworzy jednak integralną całość, zwłaszcza w odniesieniu do zauważalnych zmian rzeczywistości. Nie mamy już do czynienia z narratorem archaicznym, odległym od epoki, który przyznając się do bycia pisarzem, kreśli kolejne zdania na kartkach. Mamy już do czynienia z pisarzem XXI-wiecznym – z laptopem, dostępem do Internetu i poczty elektronicznej, eksperymentującego ze znikającymi literami, ale ciągle powracającym we wspomnieniach do tego, co było kiedyś, co szczególnie jest widoczne w opowiadaniach z pałacem w O.

Skerco się wyróżnia, nie tylko formą, w sensie dosłownym (zwłaszcza gdy odstaje w szeregu książek na półce). Jest przenikliwa, ironiczna, pełna emocji. To proza pełna poetyckiej refleksji. Do przemyśleń, nie jednorazowa. Sama pewnie wrócę do niej za jakiś czas, by odkryć coś nowego. Jedyne, co mnie zastanawia w kontekście całej formy książki, to jej fotografia okładkowa. To chyba najmniej spójna część tej publikacji.

Fragmenty książki:

„Czytam, siedzę. Wreszcie pora wstać, zabrać swoje zabawki; biją w gong na obiad. W nic nie biją, ale pora obiadowa. Zastanawiam się, czy nieść niezbędniki do pokoju, przecież i tak tu wrócę. Ale zostawić, rąbną. No to dźwigać na obiad? Cały ten majdan?
Wreszcie się decyduję i biorę ze sobą, co się da. Zastawiam tylko składane krzesełko, bo stare i ciężkie. A na jego wytartym, wysiedzianym materiale w paski – książki. Książek nikt nie ruszy”.

„Kiedyś pisało się na skrzydełkach. Nie, że tak lekko, ale żeby nie rzucało się w oczy zanadto. Chyba dlatego. Kupczenie książką, choć samo w sobie zakładane przecież, było jakoś wstydliwe. Jak dupczenie. Czy raczej – ulegając nie rymom, ale logice – stręczycielstwo.
Dlatego na te skrzydełka, założone pod siebie paseczki obwoluty, brało się mało. Krótki życiorys, jeśli bez śmierci, to z gruntu (nie ubitego jeszcze) nieciekawy, albo wyliczankę tytułów pod tytułem: Wydał dotąd – lub – Tegoż autora. Ewentualnie tzw. fragment recenzji wewnętrznej”.

„Streszczenie zawiera wstęp i rozwinięcie. Wstęp jest taki, że to, co mi M. przyniósł, sam dostał od kogoś innego. A rozwinięcie rozwija się natychmiast.
– Jeden mój znajomy – mówi M. – jechał niedawno pociągiem. I widział na stacji, gdzieś po drodze taką scenę. Z pociągu wysiada dziewczyna. Młoda, ładna, rozgląda się po peronie. Wyraźnie na kogoś czeka. Wreszcie zobaczyła; macha uradowana, i idzie do niej taki typowy dres; wiesz: kark, łysy. A w ręku… kwiaty. Jakiś bukiecik. Miętoli je, za siebie chowa. Ale nic, idzie. Podchodzi, przywitali się, i on jej te kwiaty daje. A ona, zaskoczona, cała w uśmiechach, bierze je od niego, i pyta: – O, to dla mnie? – Na co on ramionami wzrusza: – A, k*** [cenzura – red.], dla kogo?!
Cieszymy się z M. tym, co przyniósł. Ale czegoś mi brak.
Niby nie wiem czego, a przecież wiem: streszczenie nie miało zakończenia. Bo pociąg ze znajomym M. odjechał i tych dwoje zostało na peronie. Z bukiecikiem.
– Dobra – mówię po chwili – aby niby czemu ta historyjka miałaby być właśnie dla mnie?
Nim zdążyłem odpowiedzieć, już się razem śmiejemy:
– A… dla kogo?!”

 

Magazyn "płyń POD PRĄD” jest ogólnopolskim bezpłatnym kwartalnikiem studenckim z corocznym numerem specjalnym - STARTER dla studentów pierwszego roku. Magazyn trafia w potrzeby studentów używając różnorodnych form, takich jak: reportaże z ważnych wydarzeń na uczelniach; wywiady ze studentami, psychologami, profesorami, ciekawymi ludźmi; prezentacje kół naukowych; porady dotyczące zachowania się w różnych sytuacjach w życiu studenckim. „płyń POD PRĄD” dotyka ważnych tematów w życiu społecznym studenta, takich jak nauka, wartości oraz relacje międzyludzkie. Chcesz do nas pisać? Napisz! redakcja(at)podprad.pl Chcesz by objąć patronatem wydarzenie studenckie? Napisz do Marty! Marta Chelińska mchelinska(at)hotmail.com Kontakt do naczelnej - Katarzyny Michałowskiej: naczelna(at).podprad.pl

Komentarze

Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także Książki

Na górę