Nasz profile

Melisa de la Cruz – Zapach spalonych kwiatów

Książki

Melisa de la Cruz – Zapach spalonych kwiatów

Melisa de la Cruz – Zapach spalonych kwiatów

tłum. E. Polańska
Znak 2011
Ocena 3/5

Trzymając w ręku książkę z tak sugestywną, w sensie jak najbardziej pozytywnym, okładką (tu uznanie za dobór dla Katarzyny Borkowskiej), rozpaliła mnie nadzieja na bardzo dobrą prozę. Okładka jest, w moim odczuciu, zapowiedzią czegoś intrygującego, tajemniczego, być może nostalgicznego. Czegoś dla kobiet…

Stare porzekadło mówi Nie oceniaj książki po okładce. I niestety, wraz z pierwszym rozdziałem podniecenie czytelnika wywołane nową, bardzo dobrze zapowiadającą się książką, zaczęło spadać. Rozpoczęło się zaledwie zwykłe czytanie. A więc mamy małe miasteczko gdzieś na krańcu świata, niewielką populację mieszkańców. Wszyscy dobrze się znają, a wśród nich trzy bohaterki – matka i jej dwie na wskroś inne córki, pod względem wyglądu, temperamentu, sposobu odbierania świata. Poznajemy je na przyjęciu zaręczynowym jednej z nich – Freyi. Zakochana do szaleństwa, jakby się wydawało dziewczyna, nagle, w przypływie dzikiej namiętności, zdradza ukochanego z jego bratem. I tu dzieje się coś dziwnego – nagle kwiaty ustawione na stole zaczynają płonąć (to chyba jedyny większy związek z tytułem). Po tym incydencie narrator nie zostawia nam szans, byśmy się czegokolwiek sami domyślali. Szybko dowiadujemy się, że wspomniane bohaterki – Joanna, Freya i Ingrid to nie zwykłe kobiety, ale czarownice, którym Rada zakazała używania czarów. Freya pracuje w barze i przyrządza napełnione mocą koktajle, zaś Ingrid jako powściągliwa bibliotekarka pracuje nad pewną wystawą, w przerwie czyniąc cuda… Zwykłe życie przedstawione na początku książki, z każdą jej stronnicą zamienia się w pełne zaklęć, czarów. Zaczynają dziać się niesamowite wydarzenia, bohaterki łamią zakaz i na powrót zaczynają zajmować się magią, a wszystko prowadzi do przewrotnego zakończenia.

Oprócz wspomnianej okładki, to jest właśnie największy atut książki. Dzieje się w niej wiele, narrator co chwilę dostarcza nam nowych bohaterów i wątków. Wszystko opisane jest tak zwanym „lekkim piórem”, co zdecydowanie pozytywnie wpływa na odbiór książki. Plusem jest również kompozycja publikacji. Książkę podzieloną na krótkie rozdziały czyta się lepiej. Zawsze można doczytać do końca konkretnej części. Poręczny format publikacji i jej niewielki ciężar wynikający z wyboru papieru – zdecydowanie na plus.

Zapach spalonych kwiatów można zabrać ze sobą w podróż, bez obawy, że z powodu zaczytania i napięcia, które wzbudzą w nas wydarzenia, przegapimy właściwą stację. Dosłowność opisów i mnogość wyjaśnień sprawia, że narrator nie zbyt wiele pozostawia naszej wyobraźni. Tajemniczość, jaką zapowiada choćby pierwsze motto z Makbeta, znika z każdą kolejną stroną, pozostawiając nam zwyczajną prozę fikcji. W zderzeniu z zawartością książki, nie rozumiem również wyboru polskiego tytułu. Brzmi on intrygująco, przez co coraz bardziej rozczarowuje. Czasem może lepiej zostawić tytuł w nieco bardziej oryginalnym brzmieniu.

Zawsze jednak w przypadku literatury – wszystko jest kwestią indywidualnych upodobań. Sądzę zatem, że znajdą się i zwolennicy tego rodzaju prozy, którzy nawet będą oczekiwać na zapowiedzianą w epilogu część dalszą. Wszak hasło, które widnieje na tylnej okładce Trzy kobiety, dwóch mężczyzn i jedna tajemnica, dla jednych będzie zapowiedzią ciekawych wydarzeń, dla innych banalnego schematu.

Fragmenty powieści:

„Freya nie zdołała wyczuć pragnień burmistrza, ponieważ zostały zablokowane przez węzeł wierności przygotowany przez Ingrid – magiczne siły sióstr wykluczały się nawzajem. Tydzień później burmistrz uciekł i znów zaczął się ukrywać. Powiedział żonie, by spotkali się w hotelu. Kiedy Corky zjawiła się na miejscu, znalazła męża zwisającego z sufitu – w nocie pożegnalnej przyznał się do obrzydliwych czynów. Kiedy odcięła linę, ułożyła węzeł wokół szyi tak, by przypominał ten, który podarowała jej czarownica”.

„Drzwi. Nie miały zawiasów ani klamki, ale Ingrid natychmiast poznała ich kształt. Spękane drewno wydzielało delikatny sosnowy zapach. Wdychając go, przeniosła się daleko w głąb przeszłości.

Myślała o dawno zapomnianym miejscu, które zmieniło się w legendę, mit, sen. Przypomniała sobie, co powiedziała młodej błękitnokrwistej, Mimi. Sama jesteś mitem. Wszyscy oni nim byli – wszyscy, którzy żyli, oddychali i poruszali się w śródświecie tak samo jak otaczających ich ludzie, a równocześnie inaczej niż oni”.

 

Magazyn "płyń POD PRĄD” jest ogólnopolskim bezpłatnym kwartalnikiem studenckim z corocznym numerem specjalnym - STARTER dla studentów pierwszego roku. Magazyn trafia w potrzeby studentów używając różnorodnych form, takich jak: reportaże z ważnych wydarzeń na uczelniach; wywiady ze studentami, psychologami, profesorami, ciekawymi ludźmi; prezentacje kół naukowych; porady dotyczące zachowania się w różnych sytuacjach w życiu studenckim. „płyń POD PRĄD” dotyka ważnych tematów w życiu społecznym studenta, takich jak nauka, wartości oraz relacje międzyludzkie. Chcesz do nas pisać? Napisz! redakcja(at)podprad.pl Chcesz by objąć patronatem wydarzenie studenckie? Napisz do Marty! Marta Chelińska mchelinska(at)hotmail.com Kontakt do naczelnej - Katarzyny Michałowskiej: naczelna(at).podprad.pl

Komentarze

Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także Książki

Na górę