Magdalena Rogalewska – Spełnione marzenie. Z Żukowa do Afryki
Region, Gdynia 2011
Ocena: 3/5
Zambia to kraj w południowej Afryce, o którym niewielu z nas wie więcej aniżeli to, że znajduje się właśnie na tym kontynencie. Magdalena Rogalewska w książce „Spełnione marzenie. Z Żukowa do Afryki” pozwala nam dowiedzieć się więcej i to w sposób o wiele ciekawszy, niż w programach naukowych, bo widziany z perspektywy młodej kobiety pochodzącej z Europy.
Osobista, pełna interesujących historii książka, składająca się z opisów dnia codziennego i listów do najbliższych, przedstawia prawdziwe życie mieszkańców zambijskich wiosek. Opisy ukazujące problemy tamtejszej społeczności sprawiają, że zaczynamy doceniać nasz łatwy dostęp do edukacji, rozrywki czy medycyny. Duża ilość zdjęć ukazuje standard życia Afrykańczyków oraz pozwala przenieść się (chociaż myślami) w tamte rejony, które są ubogie, ale potrafią zafascynować.
Brak literackiego języka już na początku zapowiedziany został przez autorkę w stwierdzeniu „nie jestem specjalistą”. Dlatego też powinniśmy podchodzić do tej książki z dystansem, pewnym humorem oraz rezerwą. Owszem, nie jest to powieść na miarę nagrody literackiej, nie mniej jednak ciepło autorki, bezpretensjonalność, otwartość oraz chęć pomagania przekonują do niej już po pierwszym rozdziale.
Mimo że wyjazd był trudny zarówno dla Magdaleny Rogalewskiej jak i jej rodziny, było to swoistym spełnieniem marzenia, czego autorka bardzo pragnęła. Dzięki jej wytrwałości oraz pomocy wielu osób udał się zarówno wyjazd, jak i napisanie książki, będącej podsumowaniem niezapomnianej, rocznej przygody.
Fragmenty książki:
Po kilku kilometrach zapytałyśmy kolejną osobę o pomoc i dopiero ten mężczyzna udzielił bardzo konkretnej odpowiedzi, mówiąc, że do naszej drogi jest sześć kilometrów. Jak się okazało (…) przez kolejne dwadzieścia kilometrów nie było żadnej drogi.
Później nauczyłam się jeść palcami i już nie prosiłam o sztućce, chociaż taka metoda jedzenia wcale nie wychodziła mi najlepiej i dziewczynki śmiały się, widząc, jak próbuję nabrać w palce ryż, ale liczyły się moje starania. I to, że jakoś udawało mi się najeść.
