Karol Ketzer – Czereśnie prosto z drzewa
Na polskim rynku wydawniczym było już prawie wszystko, co wg większości krytyków powstać w naszym ciasnym, ale własnym polskim świecie mogło. Mamy już pisarzy świetnie poszufladkowanych, twórców poupychanych w odpowiednich przegrodach gatunkowych. I oto pojawia się młody, ambitny, można powiedzieć genologiczny outsider literatury – Karol Ketzer – autor świeżych i soczystych jak Czereśnie prosto z drzewa opowiadań, miniatur prozatorskich z wątkami kryminalnymi, przypowieści o ludzkimi losie etc.
Książka jest swoistym preludium zapowiadającym świetny literacki życiorys pisarza – już teraz uznanego w wielu konkursach poety, artysty wrażliwego na świat – i to nie tylko ten dosłowny, zwizualizowany, realny, ale też na świat, którego istnienie jest niewątpliwe, ale mimo to przez większość z nas tylko przeczuwalne.
Karol Ketzer proponuje Czereśnie prosto z drzewa. Mogę zapewnić, że to książka, której się nie zapomina. Wysublimowany język – którym debiutant się posługuje: z jednej strony osadzony w klasycznych formach budowania fabuły, tworzenia napięcia; z drugiej wskazujący na indywidualne cechy języka, który dla autora jest plastyczną masą – sprawia, że książkę się chłonie.
W jednym z opowiadań przeczytamy: „Karol Ketzer przeczuwa, że we wszystkich opowieściach jest coś, czego nie ma, i ta nieobecność niepokoi go”. Właśnie ta umiejętność dostrzegania więcej – zgodnie z romantycznym mitem poety – proroka sprawia, że autor otwiera przed nami świat magii, zdolności paranormalnych, zaświatów schodzących na ziemię. Znajdziemy w jego opowiadaniach to, co cechuje utwory współczesne – intertekstualności, autotematyzm, obraz obyczajowości, miasto jako las topiczny i inne. Jednak ważniejsze jest to, że znajdziemy tę nieobecność, „drugie dno” jak mówi sam autor.
Autor zadbał, aby odbiorca czuł się jak przy wykwintnym stole – gdzie świeżość (tak różna od „brudnych” naznaczonych marazmem tematów powtarzających się u dzisiejszych twórców) współtworzy z szeroko rozumianą tradycją i kulturą (z której autor wydobył także dawno zapomniane motywy ) – i przede wszystkim oryginalność stała się pokarmem dla duszy.
Ganice dwóch światów są tak płynne, że praktycznie niemożliwe do wykrycia. Oniryczność i realizm, dziwy nie z tej ziemi i zwyczajne życie.
Zestawione razem opowiadania nie są jednorodne pod względem gatunkowym ( stąd kojarzenie ich z tzw. bizzaro, który takim synkretyzmem się charakteryzuje, ale także z tradycyjnym realizmem magicznym), ale ideowo utwory stanowią pewną całość, która ma wywołać u odbiorcy odpowiedzialność za losy postaci, a nawet świata – stąd puenty pozostawiające szerokie pole do konkretyzacji.
Proszę Państwa zapraszam na soczystą lekturę, w której wyraziste postacie Piotra Piekielnego, Marty Maat, Doroty Drim i in. podają Czereśnie prosto z drzewa Karola Ketzera.
Paulina Wielbicka
Książka została wydana pod patronatem naszego magazynu.
Mamy dla naszych czytelników kilka egzemplarzy, rozlosujemy je w konkursie w majowym magazynie.