Wojciech Jagielski – Trębacz z Tembisy
ZNAK, Warszawa 2013
Ocena: 4/5
Kim jest człowiek, który poświęcił się dla sprawy? Czy to Nelson Mandela, pierwszy czarnoskóry prezydent w Republice Południowej Afryki, który przyczynił się do zniesienia apartheidu? Czy to Freddie, twórca wuwuzeli i przywódca kibiców drużyny piłkarskiej Wodzów, który od dzieciństwa marzył o wolności dla Mandeli? Czy to Wojciech Jagielski, korespondent, dziennikarz, mąż i ojciec, który od studenckich czasów marzył o spotkaniu z nim?
W reportażu „Trębacz z Tembisy” Jagielski pytając o człowieka, który poświęcił się dla sprawy, mówi o Mandeli. Ale to pytanie możemy odnieść do trójki bohaterów – Mandeli, Freddiego i samego autora. Legendarna postać prezydenta RPA splata losy młodszych bohaterów. Znajdują się oni na tych samych meczach, wiecach i pogrzebach. Ich losy są paralelne i sposób ich ujęcia jest ogromnym plusem książki.
Życiorys Nelsona Mandeli potraktowany jest powierzchownie. Autor opisuje tylko ważniejsze wydarzenia. Bardziej interesują go cechy charakteru, poglądy i sposób myślenia. Nie portret biograficzny a charakteru. Freddie to pomost między legendarną postacią a autorem. Na jego przykładzie Jagielski wyjaśnia decyzje, jakie podejmował przyszły laureat Nagrody Nobla. W pewien sposób „przetłumacza” mityczne życie prezydenta RPA na postać zwykłego człowieka. Dodatkowo Freddie to sumienie Jagielskiego. We wspólnych rozmowach zadaje niewygodne pytania i kwestionuje jego wybory. Freddie to także „niewolnik futbolu” i dzięki jego życiorysowi mamy fenomenalny opis piłki nożnej w Afryce. A sam autor ujawnia początki swojej pracy, kulisy i dosłownie drogę do spotkania z Mandelą. W tym niezwykłym trio Jagielski odnalazł punkty wspólne i zbudował wielowymiarowy, barwny i dynamiczny obraz.
Ten obraz pogłębiony jest o nudne wywody historyka, w których streszcza wydarzenia historyczne. I to są momenty, w których reportaż traci płynność a fabuła zwalnia.
„Trębacz z Tembisy. Droga do Mandeli” to właściwa propozycja dla osób, które znają i cenią Jagielskiego. Nie jest to tylko opowieść o laureacie Nagrody Nobla i nie jest to tylko opowieść o twórcy wuwuzeli czy osobista historia autora. To jest uniwersalna opowieść o pasji i jej granicach. O poświęceniu wszystkiego dla sprawy.
Fragment:
„Dla mnie wielkość Mandeli wynikała nie z tego, co zrobił ani czego dokonał, ale jaki był. […] Mandela przez całe życie pozostawał wierny ideałom, przekonaniom i sprawom, które uważał za najważniejsze. Taki był jako gniewny student, wielkomiejski prawnik, młody rewolucjonista, więzień, prezydent i emeryt. Bez względu na to, czy taka postawa przynosiła mu korzyść, czy narażała na straty.”
