Nasz profile

Martin Pistorius, Megan Lloyd Davies – Chłopiec-duch. Prawdziwa opowieść o cudownym powrocie do życia

Książki

Martin Pistorius, Megan Lloyd Davies – Chłopiec-duch. Prawdziwa opowieść o cudownym powrocie do życia

Martin Pistorius, Megan Lloyd Davies – Chłopiec-duch. Prawdziwa opowieść o cudownym powrocie do życia

Tłumaczenie: Rafał Śmietana
Znak, Kraków 2015

Ocena: 5/5

Potrafisz sobie wyobrazić, że widzisz, czujesz i rozumiesz, ale nikt o tym nie wie? Zachowujesz pełną świadomość, nie mogąc jednocześnie nawiązać kontaktu ze światem. Martin Pistorius w swojej książce opisuje kilkunastoletnie zmaganie się z taką sytuacją oraz trudną drogę do zdobycia samodzielności.

Do dwunastego roku życia Martin był zdrowo rozwijającym się dzieckiem. Nagle z niewiadomych przyczyn, jego ciało zaczęło słabnąć, mięśnie stopniowo zanikały, pamięć szwankowała. Chłopiec przestał mówić. Rok później nieznana choroba tak spustoszyła jego ciało i umysł, że nie można było z nim nawiązać kontaktu. Martin na kilka lat stracił świadomość. Gdy się „przebudził” zdał sobie sprawę, że tkwi w niesprawnym ciele, a rodzina i lekarze traktują go jak pustą, niemyślącą skorupę. Gdy jedna z opiekunek, zauważyła, że jest on świadomy, Martin rozpoczął trudną drogę do lepszego życia. Życia w którym mógł się porozumiewać z ludźmi, wyrażać swoje myśli i pragnienia. Z dnia na dzień, z miesiąca na miesiąc, bohater coraz bieglej porozumiewał się ze światem, za pomocą specjalnych tablic, a później programów komputerowych. Nie mógł mówić, ale dzięki ćwiczeniom zyskał częściową władzę nad swoim ciałem. Z determinacją dążył do jak największego rozwoju.

Opis bieżących wydarzeń jest przeplatany wspomnieniami z przeszłości. Czytelnik stopniowo dowiaduje się jakie przeżycia niosło z sobą kilkunastoletnie „uwięzienie” bohatera w ciele. Bohater wspomina wiele negatywnych sytuacji jakie go spotkały, gdy uznawany był za „nieświadomego”. Mówi o trzech furiach, które nieustannie go odwiedzały: Frustracja, Trwoga i Samotność. Nie mógł protestować gdy znęcano się nad nim fizycznie i psychicznie, wykorzystując jego bezbronność. Martin próbuje opisać niemoc, która dopadała go w takich sytuacjach, kiedy wszystko w środku krzyczy, a nic z tego nie wychodzi na zewnątrz. Mimo trudnego tematu książka płynie wartko do przodu. Kibicujemy bohaterowi, wchodzimy w jego skórę, z nim cierpimy, ale i cieszymy się. Nie zostajemy tylko z żalem. Czytelnik oprócz wszechogarniającego współczucia, czuje też wygraną Martina.

O Bogu Martin nie pisze dużo. Tyle tylko, że wiedział, że On jest i co najważniejsze, co dawało mu siłę, Bóg wiedział o istnieniu Martina, który nie jest pusty w środku, myśli i czuje. W taki sposób bohater mówi o tej relacji: „Nie miałem dowodu na Jego istnienie, mimo to w Niego wierzyłem, gdyż wiedziałem, że jest realny. Bóg tak samo traktował mnie”.

Książka podzielona jest na 64 kilkustronicowe rozdziały. Czyta się ją szybko, czasem zbyt szybko, bo potrzebnych jest tutaj kilka głębokich oddechów i chwil zastanowienia. Trudno jest opisać takie doświadczenia, bez zbędnego patosu i emanacji emocjami. Jednak Martinowi się to udaje. Czasami trudno uwierzyć, że to co zostało tak lekko napisane, jest prawdziwą historią realnej osoby.

Książka jest wzbogacona o ilustracje bohatera z różnych etapów jego życia. Możemy zobaczyć jak wyglądał w dzieciństwie, w trakcie choroby, podczas odzyskiwania sprawności i wreszcie, w momencie gdy zostawia czytelnika – w trakcie swojego ślubu.

Historia Martina jest do głębi poruszająca. Jeśli sięgniesz po tę książkę, zrozumiesz, że nie jest to tylko pusto brzmiący banał.

Wybrane fragmenty:
„Nikt nie przypuszczał, że moje reakcje mogą zdradzać zupełnie nienaruszoną inteligencję. Dawno temu zakomunikowano mojej rodzinie i opiekunom, iż wystąpiły u mnie poważne uszkodzenia mózgu, dlatego kiedy młody chłopak o patykowatych kończynach, pustych oczach i z cieknącą po brodzie śliną od czasu do czasu unosił głowę, nie zadawali sobie trudu dociekania przyczyn. Widzieli tylko tyle, ile powinni, i nic więcej”.

„Za każdym razem gdy mnie zostawiali, byłem przerażony, że już nigdy nie wrócę do domu. Strach ten narastał we mnie każdego dnia i stopniowo przejmował nade mną kontrolę. Pod koniec pobytu każda minuta przed usłyszeniem znajomych głosów matki i ojca ciągnęła się jak rok. Największe przerażenie odczuwałem na myśl, że zostawią mnie w jednym z tych miejsc, gdzie takie dzieci jak ja siedzą cały dzień bez kontaktu z innymi, pozbawione wszelkich bodźców z zewnątrz. To byłby najgorszy rodzaj śmierci za życia”.

 

Magazyn "płyń POD PRĄD” jest ogólnopolskim bezpłatnym kwartalnikiem studenckim z corocznym numerem specjalnym - STARTER dla studentów pierwszego roku. Magazyn trafia w potrzeby studentów używając różnorodnych form, takich jak: reportaże z ważnych wydarzeń na uczelniach; wywiady ze studentami, psychologami, profesorami, ciekawymi ludźmi; prezentacje kół naukowych; porady dotyczące zachowania się w różnych sytuacjach w życiu studenckim. „płyń POD PRĄD” dotyka ważnych tematów w życiu społecznym studenta, takich jak nauka, wartości oraz relacje międzyludzkie. Chcesz do nas pisać? Napisz! redakcja(at)podprad.pl Chcesz by objąć patronatem wydarzenie studenckie? Napisz do Marty! Marta Chelińska mchelinska(at)hotmail.com Kontakt do naczelnej - Katarzyny Michałowskiej: naczelna(at).podprad.pl

Komentarze

Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także Książki

Na górę