Wywalam energię
– Niedawno byłem w domu i miałem strasznie zły humor. Myślę sobie, co tu robić? Pojechałem na zamek (w Nidzicy). Tam mój klub ma salę. Jak już dotarłem, to na treningu spędziłem tam 5 godzin. Więcej niż zwykle. Musiałem się wyładować – mówi Jakub Gręda.
Piękny, młody i skromny…
Nie napisał, jak ubierze się na spotkanie, nie podał numeru komórki a i tak dał się bezbłędnie rozpoznać: szara, luźna dresowa bluza, jasne adidasy z szerokimi sznurowadłami. Dwudziestoletni Jakub to dwukrotny mistrz świata w tańcu hip-hop (do lat 11 w Bremerhaven w roku 2000 oraz w kategorii młodzieżowcy federacji IDF, Barcelona 2009). Taneczny geniusz?
– Daj spokój, ja się tak nie czuję. Wszyscy mówią, że jestem skromny. No i jestem. W miarę… Chyba tak mnie rodzice nauczyli. O zwycięstwach na zawodach nauczyciele dowiadywali się z gazet. W kółko słyszałem: Czemu nie mówiłeś, że wygrałeś?
Talent dostrzegł w nim nauczyciel rytmiki, późniejszy trener, kiedy miał 3 lata… Nie dostrzegli jurorzy w telewizyjnym show Mam talent oraz You can dance. Ale nie przejmuje się tym, sam mówi, że może te programy nie są dla niego. Jest też bogatszy w wiedzę o tym, jak reżyseruje się oba programy i że na żywo ma to niewiele wspólnego z tym, co się widzi na ekranie.
Ile zdrowie pozwoli
– Na razie chcę jeszcze trochę potańczyć, ile zdrowie pozwoli, bo moje nadgarstki i kolana są w wieku czterdziestu lat. Wszystko przez skoki akrobatyczne, które wykonuje od ponad 14 lat na twardym parkiecie. Zresztą ostatnio złapałem kontuzję nogi, choć grając w piłkę a nie na treningu. Ludzie z mojego zespołu, z Nidzicy, przestali tańczyć, gdy mieli 22 czy 23 lata. Tam nie było możliwości, choć wiadomo, dla chcącego nic trudnego, ale zdrowie też było ważne. Jednak taniec jest moim hobby. Tańcząc, nie pracuję. A na przyszłość chciałbym wdrążyć się w uczenie tańca. Prowadzę zajęcia z akrobatyki, uczę tańca małe dzieci, robię im układy. I chciałbym kiedyś pracować jako trener.
Odrobić lekcje i na trening
Na sukces jednej osoby wiele innych wkłada duży wysiłek. A w wielki sukces bardzo wielki wysiłek.
– Moja mama włożyła mnóstwo serca, wożąc mnie rowerem na treningi na drugi koniec miasta, gdy był mróz minus piętnaście stopni i śniegu po kolana. Bardzo mnie pilnowała. Zresztą oboje rodziców. Trener. A teraz najważniejszą osobą jest moja dziewczyna, która wierci mi dziurę w brzuchu, pogania.
Eurowizja była nie dla mnie
Dziś na koncie ma osiemdziesiąt osiem zwycięstw i udział w ponad stu tanecznych konkursach krajowych i zagranicznych. Reprezentował również Polskę w Eurovision Young Dancers 2003 w Amsterdamie.
– Miała jechać inna dziewczyna, ale miesiąc przed konkursem złamała rękę czy nogę i wtedy przypomnieli sobie, że jest taki Kuba, co był kiedyś w telewizji i tańczy. W miesiąc musiałem przygotować układ, muzykę, materiały o sobie (to akurat robiła moja mama). I pojechałem. Tylko że ja i reprezentant Słowenii tańczyliśmy hip-hop, a cała reszta balet. Do finałów nie doszliśmy. Ale jak było pięciu sędziów, co znają się na balecie, to nic dziwnego.
Dwa lata nie tańczyłem
Po czternastu latach coś się zmieniło, Jakub przestał tańczyć. Kłótnia z trenerem, młodzieńczy bunt, zmiana trendów z old schoolowego hip-hopu na New style itd., chłopak ze swoim tańcem nie osiąga sukcesów w dyscyplinie, gdzie ocena zależy od tego, czy taniec się podoba czy nie. Zniechęcenie. Dwa lata przerwy. Osiemnastki, imprezy, kawałek normalnego życia nastolatka. Potem dziewczyna. Aż rodzice Natalii zaproszeni do domu Jakuba zobaczyli, ile w pokoju stoi pucharów.
– Moi rodzice nie mieli na mnie wpływu. Też się denerwowali, bo włożyli w mój taniec dużo serca, pracy i pieniędzy. Ale po tej wizycie i dziewczyna, i jej rodzice namawiali mnie, żebym wrócił. Chcieli, żebym dalej tańczył. Natalia aż płakała, tak jej zależało. Powiedziałem, że to zrobię, pod jednym warunkiem: będzie jeździć ze mną na wszystkie turnieje i jeżeli znów zacznę coś osiągać to będzie zbierać zdobyte puchary. Dziś tańczę głównie dla siebie, ale ona jest mi bardzo potrzebna. Robi za mojego sędziego i trenera, zawsze pierwsza widzi układ i proszę ją o ocenę. Często mówi, że to ja się znam a nie ona. Ale i tak mi bardzo pomaga.
Improwizacja i zaangażowanie
Taniec jako pasja potrzebna do normalnego funkcjonowania?
– Czasem leżę w swoim pokoju, albo rozmawiam przez net z dziewczyną i słyszę, że z odtwarzacza leci fajna piosenka. Natalia musi wtedy na mnie poczekać, bo ja sobie tańczę. To jest normalne dla mnie. I dla niej już też.
Muzyka, ruch ciała. Taniec wywodzi się z obrzędów, w przeszłości towarzyszył rytuałom oczyszczenia, ważnym świętom religijnym. Dziś zatracił tę funkcję, na zawodach obowiązują określone figury, które należy wykonać… Nie tu. Kiedy Jakub tańczy, nie ma rytuału, nie ma sztywnego schematu. Improwizacja, zaangażowanie całego ja, to jest ten taniec.
– Pozwala mi wywalić z siebie energię, całą złość, zapomnieć o problemach. Wyzwalam to tańcu i więcej o tym nie myślę. Poza tym lubię się zmęczyć. Czasem AWF daje mi w kość i już nie mam siły, ale przeważnie idę na treningi i mam z tego frajdę. Zawsze się czegoś nauczę, zawsze się rozwinę.
(Jakub Kupracz)