Nasz profile

Radość z siebie – wolontariat

Studenci

Radość z siebie – wolontariat

Radość z siebie – wolontariat

W budynku campusu było już pusto i spokojnie za oknem padał deszcz ze śniegiem, ale w pokoju, w którym odbywało się spotkanie Stowarzyszenia Studentów Niepełnosprawnych „Ad Astra” panowała przyjemna atmosfera a w tle słychać było muzykę. Nieśmiało zapukałam do drzwi i od samego początku spotkałam się z serdecznym przyjęciem.

Pokój nie był za duży tak naprawdę przypominał małe biuro- sprzęty komputerowe i biurka. Jedyną rzeczą, która czyniła go nietypowym były liczne plakaty promujące niepełnosprawność jako coś normalnego a nie kalectwo czy przekleństwo.

Tuż przed rozpoczęciem spotkania Hubert (vice-prezes) wypisuje i zawiesza na drzwiach maksymę dzisiejszego zebrania:

Najpierw jestem człowiekiem, matką, żoną, naukowcem, przyjacielem i tak dalej. To moim zdaniem jest najistotniejsze, aby nie definiować siebie jako człowieka niepełnosprawnego na pierwszym miejscu – Ewa Nowicka-Rusek laureatka konkursu – „Człowiek bez barier 2007” – profesor antropologii społecznej:wykłada, bada, podróżuje, nie widzi.

Atmosfera

Od przeczytania tych słów wszystko się zaczyna. W spotkaniu zarządu brało udział siedem osób (niepełen skład). Przy kawie i ciastkach tematy osobiste swobodnie przenikały do omawianych projektów. Pomiędzy planowaniem andrzejek, sylwestra i kooperacji ze stowarzyszeniami z innych krajów, co jakiś czas ktoś wtrącał własną historię czy anegdotę. Pomiędzy licznymi żartami słychać było słowa zachęty i wsparcia. Wszystko to jasno odzwierciedlało jak bardzo się lubią i jak dużym zaufaniem darzą siebie nawzajem.

Niesamowite było też to, że wszyscy potrafili być ze sobą tak swobodni, bezpośredni i naturalni a zarazem tak bardzo profesjonalni w realizacji i planowaniu zamierzeń. Każdy był gotowy, entuzjastyczny i chętny do wykonania nowych zadań. Krok po kroku przechodzono do omawiania różnych pomysłów kładąc ogromny naciski na to by we wszystkich wydarzeniach brali udział zarówno studenci niepełnosprawni, jaki i pełnosprawni (uwzględniano to by nie czuli się niczym skrępowani).

 

Przy herbacie o stowarzyszeniu

O osobistą rozmowę poprosiłam Martę (3 rok kognitywistyka), Beatę (3 rok filologii romańskiej) i Renatę (1 rok filologii polskiej). Usiadłyśmy w kółku każda z dziewczyn była uśmiechnięta, nieskrępowana, naturalna i popijała herbatę.

Po chwili żartów na temat tego, że najbardziej zestresowaną osobą w tym gronie jestem ja sama zapytałam je o to, jakie są cele i założenie stowarzyszenia.

Marta – „Ad astra” ma na celu aktywizację osób niepełnosprawnych na studiach. Osób, które zazwyczaj odczuwają lęk przed takim krokiem obawiając się trudności lub nie tolerancji ze strony normalnych studentów. Ponadto jest pomocna w zaakceptowaniu własnej tożsamości poprzez możliwość rozmowy lub warsztaty. Dodatkowo pomagamy studentom niepełnosprawnym w składaniu czy pisaniu petycji np. o wybudowanie windy. Każdy z nich może przyjść po poradę albo po prostu porozmawiać. W stowarzyszeniu są specjalne dyżury. Staramy się także o wymiany zagraniczne w celu zyskania nowych doświadczeń.

Członkowie stowarzyszenia informują również niepełnosprawnych licealistów o tym, że bez problemu mogą podjąć studia a także o możliwości uzyskania stypendium, dofinansowania czy wzięcia udziału w projekcie unijnym.

– Jest także sporo integracji – dodaje Renata – Wspólne wigilie, andrzejki, sylwester, obozy adaptacyjne,wyjazdy rehabilitacyjne wszystko otwarte na nas i naszych pełnosprawnych przyjaciół.

Ważne jest też to by studenci w trakcie studiów nie zapominali o tym, że są niepełnosprawni po to by proces rehabilitacji był realnie procesem. Dzięki stowarzyszeniu mają oni możliwość korzystania z basenu czy sali rehabilitacyjnej – uzupełnia Marta.

Identyfikacja

Po kolejnym łyku herbaty zapytałam je o ich opinie na temat, dlaczego ludzie pomimo własnej niepełnosprawności boją się być identyfikowani z grupą niepełnosprawnych.

– Ludzie nie wiedzą o korzyściach płynących z należenia do takiej grupy, albo nie chcą identyfikować się ze swoją niepełnosprawnością. Obawiają się etykietki, bo jeśli nie są niepełnosprawni ruchowo tzn. widocznie, wtedy nie chcą być kojarzeni z innym niepełnosprawnymi, bo takimi się po prostu nie czują. Niepełnosprawni mogą się także bać ogólnie tego, co dzieje się w stowarzyszeniu jak i własnych reakcji np. tego by swoim zachowaniem nie urazić innych – po chwili zastanowienia odpowiada Marta

– Ale my mimo wszystko się w tym nie poddajemy! Mamy taką myśl, plan by rozkręcić to jak najdalej – z entuzjazmem przerywa jej Renata

Po chwili milczenia do rozmowy włącza się Beata – To może dziwne, ale nie miałam oporów mówić o tym, że jestem chrześcijanką wśród ludzi niepełnosprawnych, ale wśród ludzi z roku, znajomych nie umiałam mówić o tym, że jestem niepełnosprawna. W „Ad astrze” znalazłam się dzięki temu, że chciałam skorzystać z rehabilitacji a podczas jej trwania poznałam niesamowitych ludzi. To właśnie przyjaźnie są czymś, co mnie trzyma w stowarzyszeniu. Będąc z tymi ludźmi nie myślę o tym, że jestem niepełnosprawna, co nie zmienia faktu, że jest to dla nas rzecz wspólna, która nas łączy i jednoczy i to też sprawia, że dobrze się ze sobą czujemy. Gdy weszłam już w relację z tymi ludźmi zaczęłam bez skrępowania mówić o tym, że jestem członkiem takiego właśnie stowarzyszenia.

– A ja – radośnie wtrąca Marta-do końca nie potrafię powiedzieć jak to się stało, że jestem w „Ad astrze”. Po pewnym czasie dostałam propozycję bycia w zarządzie i pomyślałam, że z racji tego, że jestem bardziej sprawna mogę pomóc tym, którzy są mniej sprawni. Niektóre osoby są trochę wyobcowane, brak im kontaktu z drugim człowiekiem i po to jest właśnie to stowarzyszenie by każdy mógł znaleźć coś dla siebie.

 

Samoakceptacja

Cała nasza rozmowa staje się coraz bardziej swobodna i przyjacielska, dlatego odważyłam się spytać je o cos naprawdę osobistego – o to, w jaki sposób budowały własną tożsamość, poczucie samoakceptacji i jak duży wpływ miała na to ich niepełnosprawność. Wtedy nastał moment ciszy. Zaczęła Marta – Nigdy nie myślałam o swojej niepełnosprawności w kategorii kompleksu, a wręcz przeciwnie postrzegałam ją raczej jako błogosławieństwo. Myślę, że wpływ na to miał fakt, iż w trakcie wypadku byłam chrześcijanką. Z roku na rok (minęło już 11 lat) utwierdzam się w przekonaniu, że nie mogłabym funkcjonować bez tej niepełnosprawności. Dzięki temu cierpieniu potrafię cieszyć się życiem, czerpać z niego, dystansować się do siebie i świata. Może wpływ na to miała moja rodzina, która zawsze mnie akceptowała, wspierała i utwierdzała w tym, iż jestem taka sama jak oni. Pomocne było także to, że po udarze szybko wróciłam do sił fizycznych, psychicznych i intelektualnych.

Tuż po tej wypowiedzi spokojnym i opanowanym głosem zaczyna mówić Renata – Proces akceptacji i dowartościowania samego siebie jest bardzo długi i ciężki i ciągle we mnie trwa. Od dzieciństwa czułam się gorsza, już w przedszkolu słyszałam: jesteś inna, my się z Tobą nie bawimy. Wtedy zaczęłam zastanawiać się, dlaczego ludzie nie widzą tego, co w środku tylko to, co na zewnątrz. Do dzisiaj mam takie wątpliwości. Z nowymi ludźmi, nie czuję się pewnie bojąc się tego, że będą na mnie dziwnie patrzeć. Mam nadzieję, że w stowarzyszeniu będę mogła zaakceptować siebie wśród ludzi niepełnosprawnych i to będzie dobry początek do tego by móc się czuć w pełni akceptowaną w społeczeństwie. Pomimo licznych zapewnień o sympatii wobec mnie wciąż patrzę na siebie przez pryzmat tego, co słyszałam w dzieciństwie, ale wciąż uczę się podchodzić do siebie inaczej i mam nadzieję, że kiedyś mi się to uda.

Kolejnym moment ciszy, podczas którego dziewczyny pokrzepiająco i ze zrozumieniem uśmiechają się do Renaty.

Moja niepełnosprawność – nieśmiało zaczyna Beata – mnie ukształtowała, prawdopodobnie gdybym była zdrowa to dziś byłabym zupełnie kimś innym. Od dzieciństwa spędzałam czas w sanatoriach i szpitalach z dziećmi z podobnymi problemami zdrowotnymi. W ich towarzystwie czułam się normalna, bo niczym się od siebie nie różniliśmy, to dało mi dobre podłoże do zaakceptowania siebie. W liceum, gdy te kontakty się pourywały zaczął się kryzys mojej samoakceptacji – nikomu nie mówiłam i unikałam tematu o własnej niepełnosprawności. Zrezygnowałam nawet z pływania, które bardzo lubię, dlatego, że na basenie moja niepełnosprawność była widoczna. Dopiero na studiach w „Ad astrze” znowu znalazłam swoją grupę odniesienia, ludzi, którzy mnie rozumieją. Powoli się przyzwyczajam i wracam do tej dobrej samoakceptacji. Dzięki stowarzyszeniu odnowiłam swoją pasję – znowu pływam.

Radość

Siedzą przede mną trzy zdolne, ambitne, atrakcyjne, a przede wszystkim szczęśliwe młode kobiety. Oprócz niepełnosprawności łączy je także niesamowita radość życia, radość pomimo – to jest naprawdę fascynujące. Nie mogąc się powstrzymać pytam o to, czym dla nich jest radość życia.

Renata odpowiada niemalże bez zastanowienia z uśmiechem na ustach – To umiejętność cieszenia się każdym dniem niezależnie od tego czy jest się pełnosprawnym czy nie. Tak, to cieszenie się każdym kolejnym dniem.

Tuż po niej wypowiada się Beata – Bycie sobą. Świadomość, że nie muszę nikogo udawać i mogę być tylko sobą, że jestem akceptowana przez najbliższe mi osoby i nie muszę niczego ukrywać.

Najdłużej na odpowiedzią zastanawia się Marta – To trudne pytanie… Dostrzeganie we wszystkim piękna zarówno w tym, co mnie dotyka, otacza i w wydarzeniach, które mnie dotyczą. Radość życia jest wtedy, gdy świadomie otaczam się i dostrzegam to piękno.

(Małgosia Mysakowska, przypomnienie reportażu z 2011 roku)

Magazyn "płyń POD PRĄD” jest ogólnopolskim bezpłatnym kwartalnikiem studenckim z corocznym numerem specjalnym - STARTER dla studentów pierwszego roku. Magazyn trafia w potrzeby studentów używając różnorodnych form, takich jak: reportaże z ważnych wydarzeń na uczelniach; wywiady ze studentami, psychologami, profesorami, ciekawymi ludźmi; prezentacje kół naukowych; porady dotyczące zachowania się w różnych sytuacjach w życiu studenckim. „płyń POD PRĄD” dotyka ważnych tematów w życiu społecznym studenta, takich jak nauka, wartości oraz relacje międzyludzkie. Chcesz do nas pisać? Napisz! redakcja(at)podprad.pl Chcesz by objąć patronatem wydarzenie studenckie? Napisz do Marty! Marta Chelińska mchelinska(at)hotmail.com Kontakt do naczelnej - Katarzyny Michałowskiej: naczelna(at).podprad.pl

Komentarze

Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także Studenci

Na górę