JEDENASTE: SZANUJ SWOJĄ PANIĄ Z DZIEKANATU
Cały czas coś się dzieje. Mam ciągły kontakt z ludźmi. Setki podań, zaświadczeń, telefonów i nietypowych spraw do załatwienia. Tak jak myślałam – jest zabawnie!
Studia – najwspanialszy okres w życiu. Korytarzowe imprezy w akademiku, wkuwanie do rana podczas sesji, wschody słońca o godzinie piątej po tymże wkuwaniu, uczone dysputy w kolejce pod prysznic.
Popatrzyłam z rozrzewnieniem na swoich przyjaciół, obecnie absolwentów, których jedynym celem życiowym w tym momencie było… przekrzyczeć jeden drugiego:
– Ja pracuję w banku i wiecie co…?
– A ja w szkole!
-A ja! a ja…
– A ty Gośka, co się nie odzywasz? Gdzie właściwie pracujesz?
– Ja… no cóż… Ja zostałam panią z dziekanatu.
– Żartujesz, naprawdę? To ty w sumie przeszłaś na drugą stronę barykady!
– I jak to jest? No opowiadaj!
– Jak to jest? Sama nie wiem…
W czasach studenckich dziekanat wydawał mi się twierdzą nie do zdobycia, a panie z dziekanatu jawiły mi sie jako istoty trochę nie z tej ziemi, od których zależał mój los. Pamiętam bardzo długie kolejki do dziekanatu. Strach, czy pani będzie w dobrym humorze i czy uda mi się cokolwiek załatwić.
Czemu nie?
Kiedy zaproponowano mi pracę w dziekanacie pomyślałam czemu nie? Może być zabawnie. Wkrótce okazało się, że moje wcześniejsze wyobrażenia o tej pracy miały niewiele wspólnego z rzeczywistością. Przede wszystkim nie sądziłam, że w dziekanacie może być aż tak wiele pracy!
Prowadzenie dokumentacji studentów, współtworzenie planów zajęć, przygotowywanie obron, świadectw, telefony, mailing… Centralnym punktem tej pracy jest obsługa studentów. Tu cały czas coś się dzieje. Mam ciągły kontakt z ludźmi. Trafiają do mnie setki podań i próśb o zaświadczenia. Zdarzają się także prośby niekonwencjonalne np.: czy nie wiem przypadkiem, co będzie na teście…
Wyrażają frustrację
Są i takie momenty, kiedy studenci wyrażają przy mnie swoją frustrację, ponieważ jakaś sprawa nie została załatwiona po ich myśli. Każdego dnia zdarzają się nieprzewidziane sytuacje. Mogę powiedzieć jedno: to na pewno nie jest nudna praca.
Mimo wszystkich minusów ja naprawdę kocham pracę z ludźmi i nie zamieniłabym jej na żadną inną. Staram się podchodzić do studentów z życzliwością i zrozumieniem – sama nie tak dawno byłam na ich miejscu.
Inna perspektywa
Podczas studiów nigdy nie sądziłam, że moje pierwsze zatrudnienie znajdę, o ironio!, właśnie w dziekanacie. Ta praca nauczyła mnie, że czasem dobrze jest spojrzeć na daną sprawę z innej perspektywy. Mam nadzieję, że studenci, którzy przychodzą do mojego dziekanatu nie mają takiego wyobrażenia o dziekanacie jak ja kiedyś.
Wniosek nasuwa mi się jeden: Drogi studencie! Szanuj swoją panią z dziekanatu, bo sam nią kiedyś możesz zostać!
Małgorzata Pszczoła
