Nasz profile

Studenci

Piłka skopana

Piłka skopana

Jaka jest polska piłka, każdy widzi. Reprezentacja wciąż zbiera cięgi. Trener narzeka. Poziom naszej ligi jest kiepski, a zawodnicy grający za granicą zazwyczaj grzeją ławę. I jeszcze stały element krajobrazu naszych ligowych boisk – burdy na stadionach.

Jadąc komunikacją miejską w dniu meczu, nie odczuwam już takiego niepokoju jak kilka lat temu. Ale za każdym razem, gdy zbliżają się derby mojego miasta lub inny mecz wysokiego ryzyka i widzę kordony policji otaczające dworzec kolejowy, przypominam sobie moje pierwsze spotkanie z kibolami.

Drżyjcie chamy, do Ekstraklasy wracamy!

To był 18 maja 2008 roku. Drużyna z mojego miasta w ostatnim meczu sezonu pokonała u siebie Stal Stalową Wolę. Nasz klub przypieczętował w ten sposób swój awans do Ekstraklasy. Tego dnia wybrałem się ze znajomymi na koncert na Stare Miasto. Na jednym z przystanków do tramwaju, którym jechaliśmy, wlał się tłum kibiców wracających z meczu. Byli to głównie mężczyźni w różnym wieku, część z nich mocno zionęła alkoholem. Dzień był upalny, więc w ścisku ciężko było oddychać. Po przejechaniu trzech przystanków motorniczy zatrzymał tramwaj i kazał wszystkim wysiąść. Jeden z kibiców wybił lusterko wsteczne tramwaju. Przepisy zabraniają motorniczemu dalszej jazdy z taką usterką. Z jednej strony byłem wściekły, bo resztę drogi musieliśmy pokonać pieszo. Jednak z drugiej strony odetchnąłem dosłownie i w przenośni – skończyła się jazda w ścisku, smrodzie i zaduchu.

Bo to Polska, nie elegancja Francja

W ciągu pół godziny dotarliśmy na koncert. Zabawa trwała w najlepsze. W pewnym momencie od południa zaczął ciągnąć w stronę sceny tłum świętujących fanów naszej drużyny. Staraliśmy się nie zwracać na nich uwagi, niestety, oni zwrócili uwagę na nas. Jakiś facet wylał mojemu koledze za kołnierz puszkę piwa, inny poczęstował go kopniakiem, a przy okazji wyzwali nas wszystkich od pedałów, żydowskiego pomiotu itd., itp. Zaczęli się drzeć, że to jakiś lewacki koncert i że my, jako prawdziwi Polacy, nie powinniśmy tu być. Piwo przy okazji zostało wylane na moją koleżankę, co wzburzyło jej chłopaka. Pan kibic przeprosił Paulinę. Powiedział, że kobiet nie rusza. Jednak już chwilę później zwymyślał jej chłopaka za jego rzekomo żydowskie znaki na kurtce. A była to Kotwica – symbol Polski Walczącej… Wobec przewagi liczebnej pijanych kiboli musieliśmy się wycofać. Na odchodnym usłyszeliśmy: Dla takich jak wy znajdziemy jeszcze miejsce w Stutthofie! Potem zauważyłem, że ten sam człowiek wylał następne piwo na dorosłego mężczyznę, stojącego z żoną kawałek dalej. Dlaczego? Nie spodobały mu się jego dredy. Co im się nie spodobało u mojego kolegi? Naszywka na jego plecaku Muzyka przeciwko rasizmowi. Najbardziej zadziwiło mnie to, że tego ataku nie dokonał jakiś dwudziestokilkuletni, łysy chłopak. Był to dorosły facet, który następnego dnia, jeżeli wytrzeźwiał, pewnie poszedł do pracy i harował na swoje dzieci…

Śmierć sztuce

Na tym się jednak nie skończyło. Kibole bardzo chcieli świętować na scenie. Kilkakrotnie im się to udało, ponieważ ochrona była dość nieudolna. W jej składzie był tylko jeden młody, mocno zbudowany chłopak. Próbował on powstrzymać szturmujących barierki. Najpierw został trafiony puszką, potem ukradli mu służbową czapkę i na koniec dostał jeszcze po twarzy od najbardziej agresywnego osobnika z tłumu. Występujące zespoły nie były zachwycone, że ktoś wskakuje im na scenę i wydziera się przez mikrofon. Wracając po koncercie, zwróciłem uwagę na obwieszoną klubowymi szalikami fontannę – symbol mojego miasta. Gdy przyszedłem do domu, ojciec powiedział, że w wiadomościach pokazywali jakiegoś kretyna, który, wspinając się na postument fontanny, urwał kamienny listek zakrywający przyrodzenie postaci. Cóż, nawet dziełom sztuki oberwało się tamtego wieczoru.

Równi i równiejsi

Następnego dnia rano wziąłem do rąk gazetę. Na pierwszej stronie było zdjęcie z wczorajszego meczu, dalej też głównie o tym. Fotografie przedstawiały różne znane osoby z życia publicznego radujące się z awansu miejscowego klubu. Najbardziej rozbawił mnie widok nielubiących się na co dzień lokalnych polityków w przyjacielskim uścisku. Pomyślałem sobie: niech się cieszą, jest z czego. Tylko dlaczego trwającemu, w tym samym czasie co mecz, koncertowi w ramach Święta Miasta władze nie potrafiły zapewnić prawidłowej ochrony?

Wybiegając w przyszłość, zastanawiam się, jak wyglądać będzie Euro 2012. Wtedy do mojego i innych polskich miast przyjedzie reprezentacja np. Izraela (mimo że kraj ten nie leży w Europie, jego zespół gra w eliminacjach) albo Francji, w której chyba połowa graczy to czarnoskórzy piłkarze. Co się wtedy stanie?

CZYTAJ DALEJ
Zobacz również

Absolwent dziennikarstwa na Uniwersytecie Gdańskim. W redakcji Pod Prąd przez całe studia. Obecnie dziennikarz Dziennika Bałtyckiego. Pisze cały czas, szlifuje warsztat, śledzi i informuje. Ale zawsze z zajawką na dobrą muzykę!

Komentarze

Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także Studenci

Na górę