Na głowie
Świat być może od zawsze stoi na głowie. Dlatego niektórzy twierdzą, że nikt im nie wmówi, że czarne jest czarne, a białe jest białe. I nie pomoże tu żadna komisja śledcza, bo wszędzie i zawsze skryje się jakieś ale.
O mediach
Takie media – ogłupiają i zarabiają na tym, ale ilu ludzi bez nich w ogóle nic by o świecie nie wiedziało? Więc lepiej karmić się papką czy głodować? Prawie wszyscy wiedzą, że rozgłośnia z miasta pierników zasługuje na potępienie, ponieważ rzadko przemawia językiem miłości. Jednak dla rzeszy starszych ludzi, o których zapomniała reszta społeczeństwa, to jedyny towarzysz dnia, który zwraca się wprost do nich, językiem pozbawionym niezrozumiałych nowości. Więc jak? Zamknąć radio, niech emeryci robią na drutach i pielą grządki?
O wartościach
A wolność słowa, wiadomo, to podstawa – póki nas ktoś nie nazwie debilem. Tolerancja to też podejrzana sprawa – mam obowiązek wobec wszystkich kiwać głową ze zrozumieniem, ale nikt nie ma takiego obowiązku wobec mnie, gdy wyjdzie na jaw, że moje zdanie jest lekko niedzisiejsze.
O kłamstwie
Kiedy indziej okazuje, że guru reportażystów być może niejedno w swoich tekstach nazmyślał i jedni powiedzą, że to dziennikarska zbrodnia, drudzy wydadzą wyrok uniewinniający, mówiąc, że zbrodnią są takie podejrzenia. Znajdzie się też nagradzana poetka, goszcząca w wielu szkolnych podręcznikach, która pisała w swoim czasie wiersze ku czci Lenina. Ktoś więc krzyknie, że to hańba, inny znów, że i z niejednego świętego, nim został świętym, był kawał łotra. Nie da się również ukryć, że wiele ikon alternatywnej kultury grzeje dziś kanapę w programach telewizjiśniadaniowej, więc powie ktoś, może nie bez racji, że się te ikony sprzedały. Ktoś inny odpowie: to nie grzech, w końcu ile można pluć pod wiatr? Grzech to przecież tanio się sprzedać.
O prawdzie
Prawda, jak gdzieś kiedyś przeczytałem, cały czas jest jak ten słoń macany po ciemku. Ktoś złapał go za nogę i mówi, że to drzewo. Inny chwyci trąbę i już jest pewny, że to wąż. Poirytowani tą niejednoznacznością, zaczynamy wierzyć, że nie warto rozmawiać, bo słonia nie ma. A słoń jest po prostu zbyt wielki, by go całego na raz obmacać.
O tym, czego nigdy nie będzie
Myślę więc sobie, jakby to było pięknie, gdyby przeciąć wszystkie węzły gordyjskie, wygładzić hiperbole, zanegować negacje, porzucić metafory. Czyż nie byłoby przyjemnie, gdyby uprościć podatki, od każdej zasady wprowadzić tylko dwa wyjątki i ustalić, że każdy medal ma zawsze tylko dwie strony, a kij dwa końce? Jakby wszystko było prostsze, gdyby każdy obowiązkowo dwa razy pomyślał, zanim coś powie, a trzy razy, zanim coś zrobi. Jednak nie ma się co łudzić – zawsze znalazłby się jakiś dupek, donoszący nam, że ten, który przeciął węzeł, sam go najpierw zrobił, a niedaleko stąd widziano kij, co ma cztery końce. Potem wytknąłby nam, że nasza mowa rzadko kiedy bywa tak, tak lub nie, nie, bo najczęściej powtarzamy: to zależy. A najgorsze, że drań najpewniej miałby rację.
(Dominik Pietrzak)
