Nasz profile

Lubię sobie pogwizdać

Studenci

Lubię sobie pogwizdać

Lubię sobie pogwizdać

Rok 2004. Trening unihokeja w szkole. Trener musi pilnie zadzwonić. Daje Marcinowi gwizdek, żeby przypilnował chłopaków, którzy rozgrywają mecz.

Później co jakiś czas nalegałem, abym pozwolono mi pogwizdać. Spodobało mi się i już tak zostało wspomina Marcin Rudziński. Marcin sędziuje mecze unihokeja wszystkich kategorii: od młodzików (klasy 4–6 szkoły podstawowej) do seniorów. Zaczął w wieku 14 lat podczas lokalnego turnieju. Do wszystkiego trzeba było dojść ciężką pracą. Fakt, że są mi przydzielane mecze najwyższej kategorii, wcale nie świadczy o tym, że mam wiele doświadczenia. Zdobywam je przez cały czas – przekonuje. Przez pewien okres Marcin był najmłodszym sędzią w Polsce. Czuł się dziwnie, upominając dużo starszych zawodników .

130 złotych
O sędziowaniu pierwszego meczu dowiedział się na trzy godziny przed jego rozpoczęciem. Była to I liga seniorek. Pojechał do Gdyni na zastępstwo za innego arbitra. Wspomina, że podczas pierwszego meczu był pełen niepewności. Miał jednak wsparcie Pawła Leszczewicza, jednego z najlepszych w tym czasie sędziów w Polsce.

Robię to z pasji, z własnej chęci, i mam nadzieję, że zawsze tak będzie. Przychody są raczej skąpe. Za mecz 130 złotych. W Skandynawii na przykład sędziowie zarabiają o wiele więcej. Wydział sędziowski walczy o podwyższenie stawek, na razie bezskutecznie.

Sędziowska rzeczywistość
Marcin, zanim zaczął sędziować, sam grał w unihokeja. Zrezygnował, ponieważ dojazdy na turnieje i ciągłe dokładanie się do nich zniechęciło go. W teorii pasja jest warta wielu poświęceń. Ale jeżeli znajdujesz coś, co zaczyna cię bardziej kręcić i przynosi dochody, to właśnie to wychodzi na pierwszy plan.

Szkolenia i egzaminy na sędziego odbywają się każdego roku. Konieczna jest oczywiście znajomość przepisów. – Nie da się ich nauczyć w jeden wieczór. Można czytać je co tydzień i za każdym razem znajduje się coś nowego, intrygującego dodaje. Spory podczas sędziowania wynikają najczęściej z nieznajomości zasad. Marcin pamięta, jak po jednym z meczów sędziowie musieli asekurować wychodzącą drużynę gości, aby zawodnicy przeciwnego zespołu nic im nie zrobili.

Kara zamiast słów 

Podejście Marcina do unihokeja zmieniło się od czasów, gdy sam był graczem. Zdał sobie sprawę z tego, że trenerzy i zawodnicy nie znają przepisów zbyt dobrze. Każdy zawodnik usiłuje cię oszukać, ale ty musisz być na tyle sprytny, by postąpić właściwie. Ostudzić jego zapał i nerwy tak, aby zrozumiał, że twoje decyzje na boisku są ostateczne. Staram się zawsze zrozumieć zawodnika, który w emocjach podejmuje jakieś decyzje, ale pamiętam przy tym, że przede wszystkim to on musi umieć nad sobą panować. – A jeśli nie panuje? – Gdy nie działają słowa, trzeba sięgać po kary.

W Polsce jest czterech sędziów międzynarodowych (Aleksander Bieńkowski, Bartosz Burek, Marek Chomnicki i Wojciech Czarnecki). Z pewnością można i trzeba się od nich uczyć uważa Marcin. Oglądając mecze, stara się obserwować pracę sędziów, ustawienie, komunikację i sposób podejmowania decyzji. Nawet analizując źle prowadzone spotkania, można w przyszłości uniknąć wielu błędów.

Ideałem nie jest sędzia, który przychodzi w dresach, spóźniony i ubrudzony dżemem z pączka, którego właśnie skończył jeść. Trzeba reprezentować pewien poziom i budować wizerunek, a co najważniejsze – być odpowiedzialnym za swoje czyny i słowa. Mogą one mieć duży wpływ na graczy i przebieg meczu, szczególnie na wyższym poziomie. Marcin ma nadzieję, że pewnego dnia stanie pośród najlepszych zespołów świata w meczu finałowym i… pogwiżdże.

Absolwentka dziennikarstwa na Uniwersytecie Gdańskim. Od zawsze chciała być dziennikarką i swoje marzenie spełniała w naszym magazynie. Kilkukrotnie była redaktorem wydania. Obecnie pracuje w innym zawodzie, ale przecież dziennikarzem się rodzisz i takim zostajesz.. Dominika, wciąż nie powiedziała swego ostatniego słowa!

Komentarze

Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także Studenci

Na górę