Nasz profile

Małomiasteczkowe Oscary – problemy Ameryki zwyciężyły

Pod Prąd

Małomiasteczkowe Oscary – problemy Ameryki zwyciężyły

Małomiasteczkowe Oscary – problemy Ameryki zwyciężyły

Kiedy w sobotę Donald Trump otrzymał antywyróżnienie – Złotą Malinę za rolę w filmie dokumentalnym, moja intuicja podpowiedziała mi dość wyraźnie – Hollywod wybiera poprawność polityczną. I tak też się stało.

Gdy opadł kurz po oscarowej gali, już wiemy, że zwyciężył walczący ze stereotypami Green Book. Oscar przyznany temu filmowi dowodzi, że rasizm jest aktualnym tematem dla Amerykanów. Natomiast niechęć świata filmowego do polityki prezydenta USA m.in. wobec Meksyku uzewnętrzniły wyróżnienia dla filmu Roma (tu odbierając naszej Zimnej Wojnie wszystkie statuetki).

Oglądając tegoroczne Złote Maliny, z łatwością można było przewidzieć kto otrzyma Oscara. Jest to dowodów na to, że niegdyś uważana za nagrodę globalną, stała się nagrodą lokalną. Nie można powiedzieć, że laureat głównej nagrody Green Book to film kiepski. Oceniam go na dobrą czwórkę z plusem, ale czy zapisze się w historii kina jako arcydzieło? Myślę, że raczej nie.

Mimo wielu nominacji pominięta została brytyjska Faworyta, otrzymując wyłącznie 1 nagrodę dla najlepszej aktorki Olivi Colman. Wśród laureatów nagród aktorskich niestety nie znalazł się wspaniały Viggo Mortensen, grający główną rolę w Green Booku. Reżyser Peter Farrelley odbierając nagrodę dla najlepszego filmu wyraził podziw dla tego aktora mówiąc, że gdyby mógł oddałby mu te statuetkę .Według krytyków akademii najlepszym aktorem okazał się Rami Malek, który zmierzył się z rolą legendy, grając Freddiego Mercurego w kiepskim i nieco laurkowym filmie Bohemian Rapsody.

Hollywood od wielu lat stawia niestety na filmy średnie, czyli takie które zadowolą widzów i nie odstraszą krytyków

Od kilku lat filmy wyróżniane przez oscarowych krytyków są wysoko oceniane zazwyczaj tylko na amerykańskich festiwalach i przez amerykańskich krytyków, czy dziennikarzy. The Star is Born, Czarna Pantera, a nawet wielki zwycięzca Green Book nie prezentują poziomu filmów, które pokazuje się na festiwalu w Cannes, czy Berlinie. Odważnie stwierdzę, że to kategoria filmów nieanglojęzycznych była najmocniejszą i prezentowała autorskie kino na najwyższym tegorocznym poziomie. Hollywood od wielu lat stawia niestety na filmy średnie, czyli takie które zadowolą widzów i nie odstraszą krytyków. Zatem dość bezpiecznie.

Nie zmienia to faktu, że do tegorocznej gali Oscarów będziemy powracać z ogromnym sentymentem. Kto nie życzył chociażby 1 Oscara dla naszej Zimnej wojny? Moim skromnym zdaniem miejsce Yalitzy Aparicio (gwiazda Romy) wśród nominowanych pierwszoplanowych aktorek śmiało powinna zająć Joanna Kulig. Trzeba pamiętać, że Pawlikowski dokonał wielkiego (3 nominacje do Oscara, zwycięzca wielu festiwali). Taki sukces może otworzyć rodzimym twórcom wiele drzwi i na pewno zapisze się w historii europejskiego kina.

Od wielu lat Oscary uznawane są za nagrody prestiżowe. Myślę, że ich obraz ewoluuje niestety, w zupełnie nieartystyczną, komercyjną stronę. Póki co, widz otrzymuje kasowe targowisko próżności, które swoim blaskiem zachwyca, a może nawet oślepia. Kwestią czasu jest, kiedy ten blask zniknie. Pozostaje nam mieć nadzieję, że Ameryka się opamięta i wróci do swoich korzeni, czyli kina najwyższej próby, które nie boi się kreować nową jakość i nowe trendy.

 

Miłośniczka kina, inspirujących historii i wielkich widowisk. Obserwatorka festiwali i poszukiwaczka drugiego dna w każdej fabule. Z wykształcenia i zawodu dietetyk. Absolwentka Collegium Medicum UMK w Bydgoszczy. Od najmłodszych lat chciała zostać aktorką, ale ostatecznie przyjemniej jej było oglądać niż grać na szklanym ekranie. Kino kocha i to ono obok sztuki zdrowego jedzenia jest jej największą życiową pasją. Insta: dietetykpola

Komentarze

Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także Pod Prąd

Na górę