Nasz profile

Czy wiesz, co mówisz?

Rozwój

Czy wiesz, co mówisz?

Czy wiesz, co mówisz?

Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało (ewangelia Jana).

 

Słowo z początku Ewangelii Jana można rozumieć na trzy sposoby. Przede wszystkim Słowo oznacza Chrystusa:

A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca,  pełen łaski i prawdy. 

J 1, 14

ale można je rozumieć również jako ogólne odniesienie do słów Boga mających moc sprawczą. Za ich pomocą Wszechmocny tworzy każdy element rzeczywistości, od światłości do człowieka:

 

Wtedy Bóg rzekł: „Niechaj się stanie światłość!” I stała się światłość (…) A wreszcie rzekł Bóg: „Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam. Niech panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydłem, nad ziemią i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi!”
Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę.

Rdz 1, 1-27

Ponieważ człowiek został stworzony na podobieństwo Boga, nasze słowa – choć nie wszystkie – także mają moc sprawczą. I takie może być również kolejne znaczenie Słowa z 1 rozdziału Ewangelii Jana – jako słów człowieka mogących zmieniać rzeczywistość. Zwroty tego typu językoznawstwo nazywa wyrażeniami performatywnymi. Zaliczają się do nich wszystkie wypowiedzi przemieniające obecny stan rzeczy, jak: ogłaszam was mężem i żoną, skazuję cię na 5 lat więzienia, czy przytoczone wcześniej Niechaj stanie się światłość.

Wniosek jest jeden – Słowo ma moc. Utożsamia Chrystusa i dzieła Boga oraz ludzkie możliwości wpływania na świat, który Bóg dał nam w panowanie. Lecz o ile mowa Boga jest dobra i nieskażona złem, o tyle przez nasze słowa nieustannie przebija się pycha, egoizm, zazdrość, złorzeczenie, nieczystość… po prostu grzech. Przyzwyczailiśmy się do obwiniania innych. Myślimy, że obgadywanie znajomych za ich plecami to nie problem. Wytykamy wady i krytykujemy, co tylko się da. Albo wręcz przeciwnie, mówimy komplementy, których nie myślimy, i inne małe kłamstewka, aby załagodzić i osłodzić niejedną sytuację. Przeklinamy, bo tak nam się wymsknęło. Wnosimy pieśni na cześć Pana, by godzinę później zrównać z ziemią kogoś, kto akurat zepsuł nam dzień. Ale w myślach, więc się nie liczy.

 

Owocem ust nasyci człowiek wnętrze,
pożywi się plonami swych warg.
Życie i śmierć są w mocy języka,
[jak] kto go lubi [używać], tak i spożyje zeń owoc.

Prz 18, 20-21

 

Czy warto zmieniać mówienie, dbać o to, co, jak i kiedy mówimy? Tak. Tak, jeśli chcemy być uczniami i naśladowcami Chrystusa.

 

Niech nie wychodzi z waszych ust żadna mowa szkodliwa, lecz tylko budująca, zależnie od potrzeby, by wyświadczała dobro słuchającym. I nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego, którym zostaliście opieczętowani na dzień odkupienia. Niech zniknie spośród was wszelka gorycz, uniesienie, gniew, wrzaskliwość, znieważenie – wraz z wszelką złością.

Ef 4, 29-31

 

Chrystus mówił prawdę. Nie oskarżał i nie oceniał, ale wypowiadał swoją opinię i mówił wprost, jakie są fakty – nawet gdy były niekomfortowe dla odbiorców. Innym razem pocieszał i zachęcał. Wyjaśniał, ale nie toczył bezowocnych sporów. Wypowiadał się jasno lub w przypowieściach, dopasowując treści do słuchających. We wszystkim jednak kierował się miłością – rozumianą nie jako słodzenie i przytakiwanie, lecz jako dbanie o dobro drugiego. Miłością, która boli i umiera, by dać życie innym.

Słowo. Według Bożego rozumienia początek, nie zakończenie. Obietnica na przyszłość, nie podsumowanie. Deklaracja, która rozpoczyna, a nie kończy. Performatyw, który zmienia świat. Mój świat. Twój świat.

Czy zatem wiesz, co mówisz, gdy mówisz, że kochasz?

A gdy spożyli śniadanie, rzekł Jezus do Szymona Piotra: „Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci?” Odpowiedział Mu: „Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham”. Rzekł do niego: „Paś baranki moje!” I znowu, po raz drugi, powiedział do niego: „Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie?” Odparł Mu: „Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham”. Rzekł do niego: „Paś owce moje!”. Powiedział mu po raz trzeci: „Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?” Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: „Czy kochasz Mnie?” I rzekł do Niego: „Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham”. Rzekł do niego Jezus: „Paś owce moje! Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci: Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz”. To powiedział, aby zaznaczyć, jaką śmiercią uwielbi Boga. A wypowiedziawszy to rzekł do niego: „Pójdź za Mną!”.

J 21, 15-19

 

Magdalena Chrzanowiecka

Zaprosiliśmy na nasze łamy Pannę z nieba.

Co niedzielę będziemy publikowali jej tekst, do refleksji dla tych, dla których sprawy Boga i relacji z Nim nie są obojętne.

A jeśli chcesz więcej dowiedzieć się o Bogu, zajrzyj na stronę Każdy Student.

 

Absolwentka polonistyki, wyśmienita korektorka, ale również blogerka (pannaznieba.pl). Kilka lat oddała projektowi TheFour.pl, mieszkała w Tczewie, Warszawie, a teraz we Wrocławiu. Lubi wyzwania, ludzi, bieganie i miłe spędzanie czasu. Entuzjastka, ale jednocześnie myślicielka - sami rozumiecie, jakie ciekawe połączenie!

Komentarze

Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także Rozwój

Na górę