STOP! Pasja (nie)tylko dla mężczyzn!
Jestem sędzią sportowym Polskiego Związku Motorowego. Od ładnych paru lat rajdy samochodowe są moim tlenem. Jestem dziewczyną, żyję na tym świecie dziewiętnaście lat i, porównując sytuację kobiet z poprzednich wieków do mojej, śmiało mogę stwierdzić, że jest o niebo lepsza. Jednak czy oznacza to, że jest idealna?
Czy nasze równouprawnienie ma dotyczyć tylko praw wyborczych i jednakowego traktowania w miejscu pracy? A co z wyborem pasji? Czy my, kobiety, możemy bez przeszkód interesować się wszystkim, co tylko w naszym mniemaniu jest tego warte, nie bojąc się odrzucenia przez męską część społeczeństwa?
Zakazana pasja
Podejrzewam, że teraz niejeden czytający ten tekst mężczyzna przeciera ze zdumienia oczy, a pod nosem szepcze: Jak to? Czy my moglibyśmy odrzucić jakąkolwiek dziewczynę ze względu na jej specyficzne zainteresowania? Nie ma takiej opcji! A jednak. Oto krótki opis sytuacji, w której wyjawiam nowo poznanemu, oczarowanemu mną facetowi, co stanowi moją największą pasję. Jest pięknie, jest romantycznie i są wyraźne szanse, by wynikło z tego coś więcej. Aż pada magiczne pytanie: Czym się interesujesz? Moja odpowiedź powoduje natychmiastowy spadek z pozycji potencjalnej partnerki życiowej na stanowisko zwyczajnej kumpeli, by nie powiedzieć: kumpla. Zupełnie jakby właśnie przyłapał mnie na sikaniu na stojąco. Czasami wydaje mi się, że spotkanie mnie w toalecie z trójkącikiem na drzwiach, byłoby dla mężczyzn mniejszym szokiem niż dowiedzenie się prawdy o mnie i o rajdach.
Kobieta kameleon
Dziś można spotkać wiele kobiet pokroju Martyny Wojciechowskiej czy Moniki Milewskiej z serialu Prosto w serce. Gdy trzeba, wciągają dres i trampki lub ortalionową kurtkę i trapery, a kiedy indziej zakładają mini, szpilki i czarują wszystkich na imprezie swoim seksapilem. Faceci jednak ciągle nie są w stanie uwierzyć, że istnieją dziewczyny pasjonujące się boksem, piłką nożną, Formułą 1, wspinaczkami, czy nawet takie, które kochają spędzać czas w warsztacie.
Mężczyzna pragnie tylko Barbie
Moi koledzy z branży wcale nie są lepsi. Większość z nich przenigdy nie zakochałaby się w koleżance z automobilklubu. No bo jak to? Przecież ona jest prawie jak facet – śpi razem z chłopakami w tym samym pokoju hotelowym, zna się na autach, nosi opony i barierki, krzyczy na kibiców, a wieczorem pije piwo przy ognisku. Tymczasem od tego wcale nie ubywa jej ani centymetrów w obwodzie klatki piersiowej, ani umiejętności zalotnego trzepotania rzęsami, ani żadnej innej kobiecej cechy. Powiem nawet więcej: takie dziewczyny to prawdziwy skarb! Bo który facet nie chciałby, zamiast kolejnej sceny zazdrości o mecz oglądany z kumplami, otrzymać biletów i obejrzeć go na żywo razem z ukochaną?
Angelika Gola Szkuta
