Nie śpi, bo pilnuje ucznia
Od poniedziałku trwa strajk nauczycieli. W sieci wre. Niektórzy uważają protest za rozgrywkę polityczną, inni wyrażają poparcie dla strajkujących. Mimo strajków w środę odbyły się egzaminy gimnazjalne i wszystko wskazuje na to, że odbędą się w poniedziałek egzaminy ósmoklasistów. O komentarz poprosiliśmy studentów różnych kierunków.
Nauczyciele nadal strajkują, a sytuację komentują studenci, którzy sami kilka lat temu byli uczniami. – Polsce potrzeba dobrze wykształconych specjalistów. Do tego potrzebni nam są nauczyciele na wysokim poziomie, a osoba z pasją, która jest naprawdę dobra z danej dziedziny nie będzie chciała w przyszłości pracować w szkole za 2000 złotych, bez większych perspektyw awansu – mówi Dominika, studentka biotechnologii.
– Dobrzy nauczyciele to lepiej wykształcone społeczeństwo, co przekłada się na szybszy wzrost gospodarczy. Niestety, utraciliśmy szacunek do nauczycieli, co też wpływa na ich samopoczucie i jakość wykonywanej pracy. Bez szacunku do tego zawodu nigdzie nie dojdziemy. Powinniśmy się wyzbyć zazdrości, że nauczyciele mają wakacje, ponieważ ich praca jest ciężka. Samo przygotowanie lekcji dużo zajmuje, a ciągłe zmiany programu i papierologia to ogrom pracy – dodaje.
Moje dzieci i Ania
– Moja mama uczyła koło 10 lat zanim mnie urodziła – wspomina Ania, studentka filologii polskiej. – Od zawsze pamiętam, jak mówiła o uczniach moje dzieci i po chwili dodawała i Ania. Świadomość tego, że moja mama oprócz mnie posiadała jeszcze inne dzieci wydaje mi się w tej dyskusji kluczowa. Ponieważ dla niej nauczanie zawsze było powołaniem. Jakkolwiek by nie narzekała na stosy sprawdzianów i poprawianie po nocach, wycieczki, na których opieka nad uczniami jest praktycznie całodobowa, nigdy nawet nie pomyślała o zmianie zawodu – podsumowuje.
Nie śpię, bo pilnuję ucznia
Niektórzy, tak jak Julia, mogli doświadczyć pracy wychowawcy, opiekując się dziećmi podczas letniego obozu. – Praca wychowawcy trwa 24 godziny na dobę – mówi Julia, studentka farmacji. –Trzeba wstać przed dziećmi, obudzić, pocieszyć te zapłakane, bo tęsknią za rodzicami, uczesać kucyki, warkoczyki, zaprowadzić na śniadanie, gdzie, zamiast samemu jeść, albo się ratuje dzieci przed wrzątkiem, albo kroi bułki, bo same przecież nie mogą. Potem non stop oczy dookoła głowy w czasie gier i zabaw, które oczywiście po nocach my musimy wymyślić i przygotować.
Ponadto musimy być dużym dzieckiem i bawić się z maluchami. W międzyczasie płacz, bo tęsknią za rodzicami, więc trzeba pocieszyć. Inne zdarło kolano, więc bawimy się w pielęgniarkę, tam dwójka się bije, więc trzeba rozdzielić.
Nie wiadomo kiedy minęły 3 godziny, my już mamy dość. A przed nami zostały jeszcze 2 godziny do obiadu. Obiad to powtórka śniadania. Tym razem znów rola kelnera i nalewanie zupy, i jedzenie z doskoku. Popołudnie to powtórka przedpołudnia. Znów biegamy, gramy, pocieszamy, rozdzielamy. Kawa? Jaka kawa? Nie mamy czasu iść do łazienki, bo dzieci nie mogą zostać same. Uff, kolacja. Kolejna powtórka śniadania. Potem jakaś dyskoteka, gdzie trzeba pilnować młodzież. Mamy szczęście, jeśli mamy maluchy. Wtedy tylko nocą płacz za rodzicami i długie zasypianie. Przy tych starszych nie śpi się całą noc. A na drugi dzień powtórka z rozrywki.
Do tego rodzice. Milion telefonów do dzieci i wychowawców, bo dziecko jest głodne, śpiące, nie lubi Ani, Zosi czy Kasi, zajęć, pogody… Więc rozmowa jedna za drugą i tłumaczenie rzeczywistości, ale rodzice i tak wiedzą swoje. I tak przez cały dzień – wspomina studentka.
Zawód nauczyciela to powołanie
Wśród studentów są też tacy, którzy mimo trudów związanych z nauczaniem i niechęci części społeczeństwa chcą w przyszłości wykonywać zawód nauczyciela.
Zawodu nauczyciela nie da się wybrać z jakichś logicznych powodów
– Wspieram nauczycieli, bo dużo im zawdzięczam, bo jak już skończę studia, to nie chcę wybierać między satysfakcją a obiadem, bo ufam, że wiedzą, co robią i nie pozwolą, by uczniom stała się krzywda – komentuje Paulina, studentka filologii polskiej ze specjalnością nauczycielską. Pytana o to, czy obecna sytuacja nie zniechęca jej do zawodu nauczyciela, odpowiada: – To jest coś takiego, czego nie da się wybrać z jakichś logicznych powodów, no powołanie, po prostu, takie rzeczywiście pójście pod prąd. Więc oczywiście, wolałabym, żeby tak nie było, ale stoję na stanowisku, że nie ma nic przyjemniejszego niż stać przed ludźmi, opowiadać im o tym, co się kocha i sprawiać, że oni też zaczynają to kochać.
Magdalena Fiba