Nasz profile

Jak się kiedyś studiowało?

Studenci

Jak się kiedyś studiowało?

Jak się kiedyś studiowało?

Koniec szkoły średniej i w głowie rodzi się pytanie „co dalej”? W tramwajach, na przystankach, w różnych budynkach pojawiają się plakaty promujące uczelnie i zapewniające przyszłych studentów, że właśnie wyszczególniony kierunek zapewni prestiż, bogactwo i satysfakcjonujące życie.

Studiowanie ma swoje blaski i cienie. Student niejednokrotnie osiąga sukces, pokonuje swoje słabości, ale równie często jest narażany na poniesienie porażki. Aby móc przedstawić ideę studiowania należy przenieść się w odległe czasy. Czy nasi przodkowie również musieli borykać się z podobnymi problemami edukacyjnymi?

Studiowanie od początku…

Nie bez przyczyny osoby, które chcą poszerzać swoje horyzonty myślowe nazywa się studentami. Słowo studere pochodzi z języka łacińskiego i oznacza starać się, przykładać się do czegoś. Z pierwszymi miłośnikami nauki spotykamy się już w starożytności. W tym okresie powstała pierwsza na świecie Akademia założona przez Platona.

Filozof dążył do tego aby spotykający się z nim uczniowie poznawali nie tylko sztukę retoryki, ale także zgłębiali wiedzę matematyczną i przyrodniczą.

Dziś moglibyśmy zazdrościć studentom starożytnym tego, że zajęcia odbywały się w zielonym gaju wśród świątyń zdobionych freskami. Z tamtych czasów pochodzi również inna nazwa określająca dzisiejszą placówkę edukacyjną – liceum. Jego założycielem był uczeń Platona – Arystoteles. Co ciekawe, naukowiec ten zwrócił uwagę na istotę nauczania przedmiotów humanistycznych. Poza tym jego wykłady odbywały się podczas spacerów. Warto przypomnieć jeszcze jeden instytut zajmujący się promowaniem nauki – musejon Aleksandryjskie.

Osoby lubiące czytać książki znalazłyby raj na ziemi w największej bibliotece tamtych czasów. Problemem mogłaby okazać się liczba dzieł starożytnych autorów, z którymi miałby zmierzyć się czytelnik. Według archeologów zbiory osiągały stan 700 tysięcy egzemplarzy. Nieopodal mieściło się obserwatorium astronomiczne, dlatego też dzisiejsi fizycy i przyszli kosmonauci zapewne z przyjemnością uczęszczaliby do tego miejsca. Nie zabrakło również przestrzeni dla spragnionych wiedzy biologów, którzy mieli możliwość pobierania nauk w ogrodzie botanicznym i zoologicznym.

Studiuję na Uniwereku!

Powszechnie średniowiecze kojarzy się z epidemią dżumy, krucjatami, walkami rycerzy, czarownicami i co ciekawe regresem umysłowym. W świetle dzisiejszych badań nie możemy się zgodzić z opinią o zacofaniu intelektualnym. Należy sobie uzmysłowić, iż gdyby nie dokonania uczonych tamtych czasów, nie powstałby uniwersytet. Rozwój tej uczelni przypada na wiek XIII/XIV, od samego początku odgrywał wielką rolę.

Ciekawym wydaje się fakt nazwania władcy, który okazywał się być obojętnym na popularyzację nauki – tyranem.

W tamtym czasie wyznaczono także i sprecyzowano cele naukowe uniwersytetu. W buli papieża Urbana VI można przeczytać, iż placówka ta miała pokonywać przeszkody w postaci „chmury ignorancji”, powinna „stawiać czyny i dzieła w świetle prawdy” a przede wszystkim dbać o „przysparzanie ludziom szczęśliwości”.

Żacy rozpoczynali naukę na wydziale filologicznym lub artystycznym, gdzie przybliżali sobie tak zwane nauki wyzwolone, następnie mogli kształcić się dalej w kierunku medycyny, teologii lub prawa.

Można dostrzec pewne różnice między studiowaniem w średniowieczu a współcześnie. Przede wszystkim uczniowie nie musieli przystępować do sesji.

Ich wiedza była sprawdzana podczas licznych dyskusji, studia kończyły się powszechnym egzaminem, a najlepsi otrzymywali dyplom.

Inaczej wyglądała również relacja między żakami a profesorami. Mistrzowie cieszyli się wielkim szacunkiem, na nieobowiązkowe wykłady przybywało wielu zainteresowanych uczniów. Zajęcia niekiedy odbywały się w prywatnych mieszkaniach nauczycieli. Przewodnicy naukowi nie prowadzili jednak wystawnego życia- na co zwróciła uwagę Leo Moulin. Często bieda zmuszała ich do ofiarowywania swoim podopiecznym pożyczek. Niekiedy także zdarzały się przypadki korzystania z łapówek podczas egzaminów.

Uciechy i rozrywka

Czy studenci korzystali z uciech życia i rozrywek? Oczywiście! W chwili, gdy powstał gmach uczelni uniwersyteckiej w Krakowie, w krótkim czasie wokół uczelni pojawiło się wiele karczm.

Wszelkiego rodzaju zakazy nie przeszkadzały żakom wchodzić do wnętrza budynku i relaksować się przy kuflu piwa.

Zdarzały się przypadki, że pijani studenci zakłócali ciszę nocną. Awantury z udziałem studentów potrafiły przerodzić się w krwawe starcia.

10 lutego 1355 r. mały konflikt dwóch studentów z mieszkańcami Oksfordu przerodził się w zamieszki, podczas których zginęło 63 żaków i 30 mieszczan – donosi Dawid Florczak – historyk zafascynowany średniowieczem. Naukowiec zwrócił również uwagę, iż całkiem powszechne stało się zjawisko wzmożonego lenistwa.

Niektórzy studenci woleli wylegiwać się w łóżku do godzin południowych, niż uczęszczać na poranne wykłady.

W takich oto warunkach narodził się (dziś często spotykany) „wieczny student”.

Nie wszyscy uczniowie chcieli spędzić resztę życia w murach uczelni, siedząc w przysłowiowej „oślej ławce”. Bardziej ambitni studenci pojawiali się na uniwersytetach w XVII wieku. Przyczyniły się do tego pewne zmiany w sposobie myślenia o nauce.

Język łaciński odszedł w zapomnienie, a jego miejsce zajęły języki nowożytne. Choć w Polsce proces ten nastąpił znacznie później niż w pozostałych częściach Europy. Rozwój technologii i transportu spowodował, iż znaczna liczba profesorów mogła odbyć podróże do odległych krajów. Takie wyjazdy skutkowały powstaniem nowych twierdzeń, metod badawczych, ich owocem są również liczne dzieła naukowe. Przykładem jest próba skonstruowania pierwszej polskiej encyklopedii na wzór Wielkiej Encyklopedii Francuskiej.

To właśnie Nowe Ateny ks. Benedykta Chmielnickiego (1754-1764) podają zabawną definicję konia- jaki koń jest każdy widzi.

Poza publikacjami zwartymi pojawiały się również pierwsze czasopisma, których redaktorami byli studenci. Poza uniwersytetami w tamtym czasie powstawały szkoły parafialne, gimnazja; dużą popularnością cieszyły się placówki prowadzone przez Jezuitów, arian, luteranów. Budowane były również, dziś powszechnie znane – szkoły prywatne. Plany edukacyjne tworzone przez tamtejszych nauczycieli skupiały się przede wszystkim na znajomości języków obcych, dlatego też często absolwenci zostawali kupcami lub podróżnikami.

W XVII wieku prężnie działały już trzy szkoły wyższe: Akademia Krakowska, Wileńska i Zamoyska. Przede wszystkim na uwagę zasługuje ostatnia z wymienionych.

Naukę w niej rozpoczynali chłopcy w wieku siedmiu, ośmiu lat.

Niepocieszeni uczniowie musieli przystępować do egzaminów co pół roku.

Często następnym etapem na drodze naukowej był wyjazd na uniwersytety do Bolonii, Padwy, Rzymu.

Pierwsze kroki do kariery pomagali stawiać obecni przy nich preceptorzy. Na zdobywanie wiedzy w tamtym czasie poświęcano bardzo dużo czasu.

Dowodem tego jest fragment Diariusza drogi. Podróży Jana i Marka Sobieskich po Europie. Dzieło to rozpoczyna się od instrukcji Jana III Sobieskiego do podopiecznych. Troskliwy ojciec sugeruje synom na co powinni zwracać uwagę w trakcie studiów: Proszę tedy (…) abyście się wprawili w czytanie prywatne, i żebyście na każdy dzień darowali mi to, ojcu swemu. (…) Których autorów macie czytać, tak Wam ordynuję, abyście czytali „Historiam” Livii (…) Tak tedy reasumuję te nauki Wasze paryskie: rano, jako i w Krakowie godzinę ad stilvum, drugą godzinę lekcji historycznej od profesora pół godziny, to wszystko uczyni półtrzeciej godziny. Pół-godziny zaś rano na prywatną lekturę historyczną (tłumaczenie moje) wzwyż mianowaną, to uczyni wszystkiego trzy godziny. A po obiedzie zaś nastąpi mistrz języka francuskiego. Ćwiczeń ciała też nie należy zaniedbywać.

Z podobnym planem spotykamy się na dzisiejszych uczelniach.

Student w spódnicy

Sto lat temu obecność płci pięknej na uczelni była czymś zadziwiającym, budziła liczne kontrowersje. Dziś sytuacja radykalnie się zmieniła. W roku 2016 na polskich uczelniach studiowało więcej kobiet niż mężczyzn – przedstawia dane Główny Urząd Statystyczny 30.11.2016r.

Chcąc zrozumieć ten fenomen trzeba cofnąć się do XIX w. Pod koniec tego stulecia wybuchały liczne wojny, brali w nich udział mężczyźni powołani przez wojsko. Tym samym pozostawione kobiety musiały zacząć pracować aby móc utrzymać siebie i dzieci. Ich aktywność zawodowa nie należała do przyjemnych, często kobiety obejmowały stanowisko na produkcji w przemyśle zbrojeniowym.

Emancypacja zatem przyczyniła się do wzrostu zainteresowania nie tylko sprawnością fizyczną, ale przede wszystkim umysłową. Kobiety ruszyły na podbój świata nauki.

W 1840 roku pierwsza kobieta w świecie otrzymała dyplom ukończenia szkoły wyższej. Była to Amerykanka – Catherine Brewer miała wtedy zaledwie 18 lat.

Nowicjuszkami na scenie polskiej uczelni były Stanisława Dowgiałłówna, Jadwiga Sikorska, Janina Kosmowska.

Studentki rozpoczęły naukę na Uniwersytecie Jagiellońskim w roku akademickim 1894/95. Obecność kobiet na uczelni w tamtym czasie była czymś niespotykanym, łączyła się z wybuchem różnych reakcji i konwersacji. Redaktora Gazety Wyborczej, Krystyna Held – Olsińska przywołuje fragment wspomnień Jadwigi Sikorskiej: Wprowadzone do sali przez ówczesnego asystenta przy katedrze chemii nieorganicznej dra Augustyna Wróblewskiego, przyjęte zostałyśmy ogólnym „a-a-a!” przy akompaniamencie szurania nogami w ławkach. Decyzje studentek o chęci studiowania znacząco odmieniły bieg kobiecej edukacji, a może i nawet bieg historii.

Przykładem jest dalszy los Sikorskiej, która po studiach założyła pensję dla kobiet. Jej placówka cieszyła się wysokim poziomem nauczania, uczęszczała do niej miedzy innymi Maria Skłodowska.

Upadek etosu studiowania

W latach 80-90 XX w. studia były elitarne i absolwenci mogli liczyć się z docenieniem na rynku pracy.

W Polsce ciągle wzrastało zapotrzebowanie na specjalistów, gdyż gospodarka podnosiła się z upadku. Dziesięć lat później rozpoczęły się migracje po całym świecie w celu znalezienia wewnętrznego spokoju i poszerzenia perspektyw oraz możliwości rozwoju.

Dziś znacznie spadła liczba osób, które uczęszczają do szkół zawodowych, większość natomiast udaje się na studia.

Powstają coraz to nowsze placówki prywatne, które zapewniają studenta, iż w przyszłości będzie można rozwinąć skrzydła. Niektóre nowo powstałe kierunki wydają się być zdumiewające i mogą wprowadzić w stan osłupienia.

W Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie można studiować Nowoczesne metody prowadzenia stada bydła mlecznego, innym ciekawym kierunkiem jest Życie wśród kwiatów lub Pies w społeczeństwie.

W chwili obecnej socjologowie zauważają spadek jakości nauczania, w oczach pracodawców maleje wartość dyplomów, za które można zapłacić.

Współczesne postrzeganie dzisiejszego uniwersytetu jako „hurtowni pojęć” powoduje egalitaryzm współczesnych studentów, którzy rozpoczynając swoje studia nie pragną przeżyć intelektualnych, lecz przychodzą po to, aby skończyć krótkie kursy przygotowujące do zawodu, dające pozycje w życiu, nie czynią wysiłku w celu ukształtowania własnego intelektu – podsumowuje andragogik z Wrocławia – dr Aleksandrer Kobylarek.

Współcześni naukowcy zwrócili również uwagę na to, iż coraz większym problemem dla studentów jest zachowanie uczciwości i sprawiedliwości.

W przeciągu kilku lat znacznie wzrosła skala przygotowywanych ściąg. Niektóre pomysły wydają się być szczególnie paradoksalne. Zostały nawet podjęte próby ściągania z telefonu komórkowego podczas egzaminu ustnego.

Ściąganie jest plagą, która niszczy wizerunek nie tylko samego studenta ale i uczelni jako placówki kształcenia. Doszło nawet do tego, iż badacze dokonali klasyfikacji nieodpowiednich „pomocy naukowych”.

Według przeprowadzonych badań przez A. Gromkowska-Melosik co szesnasty student deklaruje, że nie ściąga. Częściej mężczyźni wyjmują karteczki z zapisami lub telefony komórkowe ze zdjęciami z wykładów na egzaminach.

Aż pięć razy więcej panów uważa, że ściąganie jest ekscytujące.

Badaczka zastanowiła się również nad motywacjami studentów sięgania po gotowce. Najczęściej udzielaną odpowiedzią był brak czasu na przygotowanie się do egzaminu, zbyt duża ilość egzaminów, stres oraz chęć zdobycia dobrych ocen. Argumenty te jednak nie znajdują usprawiedliwienia. Ściąganie zawsze będzie postrzegane jako coś nieetycznego i nieuczciwego wobec wykładowcy, innego studenta ale przede wszystkim wobec samego siebie. Zdobyty z pocie czoła dyplom powinien odzwierciedlać naszą wiedzę.

Niech podsumowaniem będą słowa Marilyn vos Savant: Żeby zdobyć wiedzę, trzeba studiować. Żeby zdobyć mądrość, trzeba obserwować.

Lidia Karolewicz

Dziennikarka pod prąd oraz najlepsza nauczycielka na świecie.

Komentarze

Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także Studenci

Na górę