Nasz profile

Przedstawienie musi trwać? – „Wielki Wóz”

Multimedia

Przedstawienie musi trwać? – „Wielki Wóz”

Przedstawienie musi trwać? – „Wielki Wóz”

Ojcowska spuścizna, rodzinny biznes, dorobek całego życia i one – dzieci, które z tym bagażem wartości, tradycji i wspomnień pozostają same. Tak można w skrócie opisać dramat Phillip’a Garrela, który przedstawia zmierzenie się trojga rodzeństwa z nową rzeczywistością. Rzeczywistością, w której sami muszą się określić, a nie która była im już określona.

„Wielki Wóz” to nazwa teatru lalek, który od lat prowadzi Simon Burchnar (Aurélien Recoing). Wraz z trojgiem swoich dzieci: Louisem (Louis Garrel), Martą (Esther Garrel) i Léną (Léna Garrel) tworzą trupę oraz działalność zajmującą się spektaklami lalkowymi. Swoją cegiełkę do rodzinnego biznesu dokłada również babcia rodzeństwa (Francine Bergé), szyjąc stroje dla kukiełek.

Kryzys wartości

Poznajemy bohaterów zza kotary, podczas jednej z prób spektaklu. Od tego momentu, poprzez parę krótkich scen, prezentuje się na ekranie rodzinną dynamikę oraz każdego bohatera po trochu z osobna. Ich charaktery przewijają się między kolejnymi przygotowaniami do występów „Le Grand Chariot” (z języka franc. Wielki Wóz). I tak, w trakcie jednego z nich, Simon dostaje udaru, po którym umiera. Rodzeństwo, wraz z babcią, popadającą w coraz głębszą demencję, zacznie szukać odpowiedzi na pytanie: co dalej? Ono zaprowadzi każde z nich na rozstaj życiowych dróg pt.: „żyć swoim życiem” lub „ciągnąć dalej ten <<Wielki Wóz>> pozostawiony przez ojca”.

Z miłości do chaosu

Do tego rodzinnego obrazu, który mógł być jedynym tematem produkcji, Garrel dokłada charakterystyczny element jego twórczości – zawiłą historię miłosną. Rozgrywa się między przyjacielem Louisa – malarzem Pieterem (Damien Mongin), a jego dziewczyną Hélène (Mathilde Weil). Ten wątek, wg mnie, tworzy narracyjny galimatias. Niepotrzebnie niepokoi uwagę odbiorcy, chaosem nieczytelnych motywów kierujących jego postaciami. O zaburzonym czasie akcji nie wspominając.

Wielki Wóz, mały zachwyt

Z perspektywy współczesnego widza, do którego mogę siebie zaliczyć, od filmu Phillipe’a Garrela bije sztampowość. Reżyser zaczynający w okresie nowej fali kina francuskiego, „Wielkim Wozem” zatrzymał się w czasie. Aktualnie porusza zagadnienia, które, choć oczywiście wciąż powszechnie przywoływane w dyskursie publicznym, formą nie tworzą niczego zbytnio odkrywczego ani wymagającego.

Trudno ocenić, w jakim czasie osadzona jest historia

Uważam, że kreowana na ekranie rzeczywistość, jest ciasna.  Nie wychodzi zbyt często poza samych bohaterów, ich krótko przedstawiane rozterki i cztery kąty. To powoduje, że trudno jest ocenić, w jakim czasie osadzona jest historia. Pomaga w tym jedynie scena z cmentarza, gdzie na nagrobku ojca trojga rodzeństwa widnieje data zgonu – 2022 rok. Można by stwierdzić, że dodaje to opowieści cechę uniwersalności. Uważam jednak, że odbiera jej to brakujący charakter. Natomiast natury dzieła można się doszukiwać, poznając historię samego Garrela, który znany jest z dodawania autobiograficznych akcentów do swojej twórczości.

Przekazać swoją spuściznę

Autobiograficznych, ponieważ, fabułę o lalkarzu, mającym przekazać swoją spuściznę dzieciom, można intepretować jako opowieść o samym Garrelu.

On, jak Simon, pozostawi po sobie dorobek twórczości artystycznej, który nie wiadomo czy będzie komu pielęgnować. Zresztą do tego projektu zaprosił troje swoich dzieci, grających postaci Lény, Marthy oraz Louisa Burchnarów, a ojciec twórcy „Wielkiego Wozu” – Maurice Garrel – zanim został aktorem, był właśnie lalkarzem.

Niewykorzystana okazja do głębszej analizy złożoności relacji rodzinnych

Jednak nie patrząc na produkcję pod kątem biografii reżysera, jest ona, według mnie, niewykorzystaną okazją do głębszej analizy złożoności relacji rodzinnych. Obszerny wątek miłosny zabiera czas i przestrzeń na pociągniecie dłużej wątku samych Burchnarów. A uważam, że jest się w ich wypadku do czego odnosić. Żałoba, choroba starszego członka rodziny wymagającego specjalnej opieki, pozostawiony zawodowy dorobek życia, na którym wychowuje się troje rodzeństwa i ich podejścia do tego, czy ten „Wielki Wóz” warty jest pchania dalej. Wszystkie te wątki są zaledwie muśnięte w scenariuszu napisanym przez Garrela, Jean-Claude’a Carrièra, Caroline Deruas Peano oraz Arlette Langmann. A oczekiwałoby się czegoś więcej.

Przez to „Wielki Wóz”, nie wybija się fabułą nie przystającą do dzisiejszych realiów. O ironio, przecież układ gwiazd o tej samej nazwie, wyróżnia się na niebie spośród innych, dlatego liczyłam na coś o wiele głębszego.

Anna Merchel

Studentka trzeciego roku Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej na Uniwersytecie Gdańskim. Interesuje się kinematografią, polską sceną muzyczną (w szczególności tą alternatywną i rockową) oraz psychologią. Dumna Kaszubka, mieszkająca obecnie w Trójmieście (fanka numer jeden Sopotu).

Komentarze

Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także Multimedia

Na górę