Nasz profile

Wolontariat – życie z innej perspektywy

Studenci

Wolontariat – życie z innej perspektywy

Wolontariat – życie z innej perspektywy

Dagmara Wanta trzy miesiące temu wróciła z wolontariatu archeologicznego na Sycylii. Bardzo zależało jej na kraju, który wielokrotnie odwiedziła. Dagmara interesuje się sztuką i historią starożytną. Z 70 osób dostały się właśnie ona – architekt po Politechnice Gdańskiej oraz dwie inne osoby: pani archeolog z Węgier i pani historyk sztuki z Turcji.

Podczas dziesięciomiesięcznego wolontariatu do jej zadań należało: promowanie kultury włoskiej i archeologii podczas obozów międzynarodowych,
angażowanie społeczeństwa i zainteresowanie dzieci pracami archeologicznymi.

– We Włoszech zapomina się o zabytkach. Jest ich dużo, a tylko na niewielką część są przeznaczane fundusze. Dlatego swój czas poświęciłam kulturze,
zabytkowi i miejscu historycznemu. Nie pomagałam bezpośrednio konkretnej osobie, ale osobom, które w przyszłości będą mogły odwiedzić to miejsce, poznać je, dowiedzieć się o nim – tłumaczy powody wybrania takiego, nietypowego jak na wolontariat, projektu. Dagmara zajmowała się także pierwszym etapem pracy archeologa czyli rozpoznaniem, czy dany teren jest wartościowy, co można na nim znaleźć cennego.
– Z innymi wolontariuszkami proponowałyśmy Włochom wiedzę o tym, co tak naprawdę posiada Sycylia, co może być w przyszłości sprzedane (np. ceramika), a nie tylko przeznaczone pod uprawy winorośli.
Na wolontariat Dagmara zdecydowała się w wieku 28 lat. Według niej to jest dobry wiek. To, co wyniosła ze studiów i pracy, mogła wnieść do projektu. Podkreśla, że warto wybrać taki wolontariat, który łączy się z kierunkiem studiów, pracą albo zainteresowaniami.

Na miejscu

Zanim wyjechała znała podstawy języka włoskiego. Teraz, po kilkudziesięciu lekcjach, może się w nim swobodnie porozumieć. – Poza tym nauczyłam się tzw. włoskiego mówienia za pomocą rąk, gestykulowania, pokazywania. To jest zaraźliwe, ale pomocne. Na co dzień porozumiewała
się po angielsku, ale dzięki znajomości włoskiego ludzie zupełnie inaczej ją odbierali. Na miejscu zakwaterowano ją w mieszkaniu.
Na początku była ich piątka, ale dwie dziewczyny szybciej skończyły staż.
– Każda z nas miała pokój dla siebie – mówi Dagmara. Razem jadły, pracowały i spały.
W wolnym czasie podróżowały autostopem. – Zwykłe śniadanie było inne – opowiada. Dagmara jadła kanapki z serem, Turczynka bekon, a Francuzka croissanta. Miesięcznie miała do wydania 130 euro na wyżywienie i 115 kieszonkowego. – Włochy są zaliczane do jednego z droższych krajów, dlatego w innych miejscach może to wyglądać inaczej. Taki okrojony budżet uczy, jak nim zarządzać.

Sycylijska Polka

Według Dagmary wolontariusze wykonują cudowną pracę. – Po pierwszym miesiącu zachwyt opada i jest się normalnym pracownikiem. To jest niesamowite: zobaczyć kraj oczami mieszkańca. Wolontariuszka podkreśla, że trzeba być otwartym na inne kultury. Elastycznym, ale i asertywnym.
– Nie zgadzać się i proponować: u nas robi się to tak i tak. Spróbować wprowadzić niektóre elementy, które wynosimy z naszych krajów. Podzielić się kulturą, informacjami i zachęcać do zwiedzenia. Po powrocie, oprócz nabycia czysto technicznych umiejętności, nauki języka i poznania innych kultur, Dagmara nabrała sycylijskości. Zawsze była zorganizowana, punktualna, a teraz ma większy luz i dystans do życia.
Obecnie szuka pracy i mówi, że mogłaby zostać mentorem dla wolontariuszy.

Fizyk na Ukrainie i asystent w CWM w Gdyni

Anton Dudko to wolontariusz w Centrum Współpracy Młodzieży w Gdyni – organizacji, która wysyła wolontariuszy na projekty, oraz asystent ds. wizyt studyjnych. Sam był uczestnikiem jednej z takich wizyt i gdy dowiedział się, że Centrum potrzebuje pomocy wolontariuszy, zdecydował się. – Byłem zaraz po studiach fizycznych i miałem czas i niezbyt dużo planów. Interesowały go języki obce, w tym polski, którego uczył się w Kijowie.
– Każdy, kto chce zostać wolontariuszem, może to zrobić na kilka sposobów – opowiada Anna Matusewicz, koordynator projektu wolontariat europejski w CWM w Gdyni. – Możecie sami zgłosić się do organizacji, która zaprasza na projekt. Przyjść na spotkanie dotyczące wolontariatu lub zgłosić się do instytucji, która wysyła na projekt. Kandydatów zaprasza się na rozmowę wstępną, podczas której sprawdza się, czy chętny nadaje się na wolontariusza. Co to oznacza?
– Idea wolontariatu to nie twoje umiejętności i doświadczenia, a zrozumienie i akceptacja dla pracy bezpłatnej o wymiarze społecznym. Wolontariusz musi być otwarty, nie bać się wyzwań i wywrócenia życia do góry nogami – stwierdza.
Wolontariuszem może zostać każdy w wieku od 18 do 30 roku życia. Ma do wyboru krótko- (do 2 miesięcy) lub długoterminowy (od 3 do 12 miesięcy) wolontariat. Organizacja wysyłająca pomaga znaleźć odpowiednią ofertę i dofinansowanie. – Najczęstsze projekty to praca z dziećmi, seniorami lub niepełnosprawnymi. Tam najbardziej potrzebne są dodatkowe ręce do pracy. Są także projekty ekologiczne, w europejskich centrach informacyjnych, dotyczące aktywizacji lokalnej środowiska – wylicza. Uczestnik pokrywa tylko 10% kosztów transportu międzynarodowego. Resztę, czyli  akwaterowanie, wyżywienie, transport, kieszonkowe, ubezpieczenie, pokrywa program Komisji Europejskiej, Erasmus Plus.
Na miejscu, które wybrał wolontariusz, na początku jest kilkudniowe szkolenie. Każdy z uczestników ma swojego mentora. – Mentor to przyjaciel. Opiekuje się i pomaga uczestnikowi w kwestii podstawowych spraw – tłumaczy.
Oprócz tego organizacja goszcząca oferuje kurs językowy. W wymogach dotyczących wolontariatu nie trzeba znać jakiegokolwiek języka.
– Ale w praktyce lepiej znać chociaż podstawy angielskiego.
W trakcie trwania projektu organizacja wysyłająca utrzymuje kontakt z wolontariuszem.
A po jego zakończeniu zaprasza na spotkanie podsumowujące. – Po powrocie wolontariusze najczęściej chcą działać dalej. Albo zostają mentorami, albo działają lokalnie. Dagmara Wanta, kiedy zapytałam ją, dlaczego tak późno zdecydowała się na wolontariat, powiedziała, że na to nigdy nie jest za
późno. – Można nim być całe życie.

Dominika Stańkowska

 

Absolwentka dziennikarstwa na Uniwersytecie Gdańskim. Od zawsze chciała być dziennikarką i swoje marzenie spełniała w naszym magazynie. Kilkukrotnie była redaktorem wydania. Obecnie pracuje w innym zawodzie, ale przecież dziennikarzem się rodzisz i takim zostajesz.. Dominika, wciąż nie powiedziała swego ostatniego słowa!

Komentarze

Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także Studenci

Na górę