Triumf
Twórcy Triumfu w trudnym temacie nie idą na formalną łatwiznę. Tym samym nie unikają jednak licznych pułapek.
Spektakl otwiera ciekawie zapowiadający się cykl Młodzi w Imce. Tym razem młodzi opowiadają o umieraniu lub, jak twierdzą, bardziej o życiu. Triumf to kameralny spektakl, w którym głównymi postaciami są umierający chłopak (grany przez reżysera spektaklu) i opiekująca się nim dziewczyna (Marta Dylewska). Para miota się w dialektyce życia i śmierci, a dokładniej – nieuchronności umierania i chęci życia. Tym, co wychodzi młodym twórcom, jest pokazanie dusznej atmosfery zazębiających się stanów emocjonalnych, którym towarzyszą liczne napięcia między dwojgiem bohaterów. Dobrze poradził sobie tutaj duet aktorski – Dylewska i Zmit, którzy wypadli bardzo wiarygodnie.
Teatr Zmita jest teatrem nastawionym na poszukiwanie. Widać to było już w jego poprzednim, dobrze ocenionym Krainerze, według prozy Thomasa Bernharda. Widać to także w Triumfie, choć w tym przypadku udało się to tylko połowicznie. Nietrafionym zabiegiem wydaje się być przerywnik w postaci występu konferansjerki (Marta Dobecka). Coś, co miało zbudować kolejny fragmentu rytmu tego spektaklu, było jednym z powodów jego rozchwiania. W pewnym momencie narracja rozsypuje się i zamiast emocjonalnej kulminacji bądź też chłodnego intelektualnego wyrachowania, otrzymujemy coś, dzięki czemu tracimy zainteresowanie tragedią bohaterów. Nie zmienia to jednak faktu, że Jana Zmita wciąż trzeba obserwować.
- Triumf
- Reż. Jan Zmit
- Teatr Imka
(Źródło: tixar.pl)