Komórkowe relacje
W 2009 roku na 1000 mieszkańców Polski przypadało 1129 telefonów komórkowych. Dziś jest to rzecz, bez której trudno obyć się każdemu. Poza osobami, które nie umieją się nimi posługiwać oraz małą grupką społeczeństwa świadomie rezygnującą z ich używania, wszyscy korzystają z wynalazku, którego pierwszy prototyp powstał ponad 50 lat temu.
Nie można zanegować praktyczności telefonów komórkowych. Możliwość komunikacji w każdej chwili jest niewątpliwie czymś, bez czego współczesne społeczeństwo, potrzebujące szybkich, krótkich i wyrazistych bodźców, nie mogłoby sobie poradzić. Dlatego też przeciętny Amerykanin spędza codziennie 2,7 godziny na utrzymywaniu stosunków towarzyskich za pomocą telefonu komórkowego, zaś blisko 30% nastolatków w USA przyznało, że telefon komórkowy jest wręcz kluczem do ich życia towarzyskiego. Komórki zaczęły więc wywierać znaczący wpływ na relacje międzyludzkie.
Klątwa ciągłej łączności
Dzięki telefonom komórkowym możemy pozostawać ze sobą w stałym kontakcie. Zanim wynaleziono telefon ludzie mogli jedynie spotykać się twarzą w twarz lub wysyłać listy. Oba rozwiązania były dość kłopotliwe – wymagały większej ilości czasu oraz fatygi. Ponadto dłużej trzeba było czekać na odpowiedź, kontynuację przerwanej dyskusji lub rozpoczęcie nowej rozmowy. Dopiero pojawienie się telefonów komórkowych dało możliwość pozostawania w ciągłej łączności i komunikowania się w dowolnej chwili. W efekcie ludzie zaczęli oczekiwać od siebie nieprzerwanej możliwości kontaktu. Gdy do kogoś dzwonimy i ta osoba nie odbiera, czujemy się często zdenerwowani i niezadowoleni lub pojawia się w nas obawa, czy nie stało się coś złego. Nieświadomie zaczęliśmy oczekiwać, że każdy może być na nasze zawołanie. My sami ciągle pozostajemy pod telefonem. Z przeprowadzonej w 2009 roku internetowej ankiety wynika, że ponad 90% respondentów zamierza zabrać ze sobą komórkę na urlop. Dzwonek i wibracje aparatu telefonicznego są w stanie przerwać nam nie tylko wakacje, ale również zajęcia na uczelni, seans w kinie, a nawet rozmowę z Bogiem, ponieważ nie możemy wyłączyć telefonu w kościele.
Wirtualne emocje
Telefony komórkowe sprawiły także, że nie odczuwamy tak bardzo potrzeby spotkania się z drugim człowiekiem osobiście, szczególnie, gdy wymaga to od nas dłuższego planowania i poświęcenia cennego czasu. Jednocześnie zastępując kontakt twarzą w twarz rozmową telefoniczną lub wiadomościami tekstowymi oczekujemy, że będzie on jak najbardziej przypominał prawdziwą rozmowę. Widoczne jest to szczególnie w przypadku smsów, w których oczekujemy od drugiej strony nie tylko relacji, suchych faktów, czy nawet przemyśleń, ale także emocji oraz uczuć. Dlatego tak popularne stały się emotikony, które mają być odzwierciedleniem naszego stanu emocjonalnego. Dzięki nim zdania nabierają innego, pełniejszego znaczenia. Gdy nie wyślemy na końcu wiadomości uśmiechniętej buźki może zostać ona zupełnie inaczej odebrana.
Obawy
Możemy komunikować się robiąc jednocześnie milion innych rzeczy, a nawet nie widząc i nie słysząc drugiej osoby, dlatego nie można się dziwić, że rozmowa z drugą osobą stała się czymś zwykłym i może nawet mało znaczącym. Teoretycznie łatwość w komunikowaniu się powinna sprawić, że przestaniemy się obawiać innych ludzi i prościej będzie nam nawiązywać nowe znajomości. Jednak gdy dochodzi do kontaktu realnego, często o wiele trudniej jest nam podtrzymać rozmowę. Boimy się reakcji drugiej osoby i tego, że nie będziemy się umieli odpowiednio zachować. Odczuwamy stres, czasem nawet wstyd bądź zażenowanie. W przypadku smsów nie tylko brakuje komunikacji niewerbalnej, ale również nie słyszymy głosu rozmówcy. Możemy dokładnie przemyśleć to, co chcemy powiedzieć drugiej osobie, czytać dziesięć razy swoją odpowiedź i wysłać najbardziej odpowiednią wersję. Ponieważ kontakt jest ograniczony do minimum, łatwiej napisać drugiej osobie coś przykrego. Co więcej smsa łatwo można zignorować, natomiast człowieka zbyć jest dużo trudniej.
Życie bez komórki
Są jednak ludzie, którzy świadomie, z różnych względów, rezygnują z używania telefonów komórkowych. Jest to dosyć mały procent, który cieszy się pełną wolnością i niezależnością od innych. Jednocześnie tacy ludzie muszą obejść się bez praktycznych aspektów posiadania przenośnego aparatu telefonicznego, jak np. możliwości wezwania pomocy w razie wypadku. A pozostali? Wszystkie złe skutki użytkowania komórek nie muszą ich dotyczyć. Bardzo możliwe, że telefony komórkowe oddziałują na nich tylko pozytywnie. Jak wszystko, czego używa się w granicach zdrowego rozsądku.
Magda Ludynia