Miłość u Pokrętków. Zbliża się tragiczna rocznica ślubu
Pech już nigdy nie opuści Pokrętka. Co roku jest to samo – rocznica ślubu wypada w Walentynki. Nigdy nie mógł się z nim pogodzić, z tym przeklętym zbiegiem okoliczności.
Ta rocznica, dwudziesta, należy do tych najtragiczniejszych, bo okrągłych – tak okrągłych jak jego Lola. Gdyby to była zwykła rocznica ślubu, to pikuś. Kupiłby jej jakiś prezent, złożyłby życzenia, powiedziałby, że jest szczęśliwy, że nadal są razem i mógłby spokojnie oglądać mecz. A tak, to Pokrętkowa domaga się okazywania czułości i miłosnych wyznań. Już tydzień temu wbiła się w różową mini, którą miała na sobie, gdy się poznali. Nawet śpi w niej, bo nie może jej ściągnąć.
Ciągle włącza kasetę z przebojami ich młodości (głównie piosenki Foga) i w tanecznych pląsach przelewa swe ciało po mieszkaniu, obijając się o meble. A uśmiecha się przy tym tak, jakby ją ktoś wpuścił do Szydłowskiego i powiedział: „Bierz co chcesz”. Od patrzenia na nią można się nabawić anoreksji lub innego aniona.
Już tydzień temu wbiła się w różową mini, którą miała na sobie, gdy się poznali. Nawet śpi w niej, bo nie może jej ściągnąć
Pokrętek zalewa się w trupa
Z tego wszystkiego od dwóch tygodni Pokrętek musi się codziennie po pracy zalewać w trupa, bo tylko wtedy żonka nie próbuje wciągać go we wspomnienia tego, jak się poznali.
Najgorszy jest ten strach, że kiedyś po pijaku wygada się, że ożenił się z nią, bo się założył z kumplami o piwo. Gdyby się o tym dowiedziała, to nawet Rambo z Czterema Pancernymi i psem, by go nie obronili.
To już prędzej chyba wybaczyłaby mu, że ją kiedyś zdradził i że ich młodszy syn nie jest jej dzieckiem. Zresztą ona chyba coś podejrzewa, nigdy go nie lubiła, zawsze biła go mocniej niż samego Pokrętka i starszą córkę.
Dzień apokalipsy
I oto nadszedł ten apokaliptyczny dzień. Pokrętek kupił żonie gustowną, czterobiegową wiertarkę udarową. Po pracy przyjął podwójną dawkę alkoholu i z ciężkim sercem (głową i nogami też) zbliżał się do domu.
I wtedy wydarzył się cud! W najśmielszych marzeniach Pokrętek nie mógłby sobie czegoś takiego wymarzyć. Ulica szła pani z pieskiem. Nagle piesek wyrwał się i pobiegł przed siebie, tuż pod koła rozpędzonego TIR-a. Kierowca TIR-a w ostatniej chwili wykonał dosyć brawurowy manewr, wjechał na chodnik – prosto na Pokrętka. No to Walentynki i rocznica ślubu z głowy – hura! Ba! Z głowy żonka i cała kochana rodzinka na kilka miesięcy (nawet jeśli przyjdą do szpitala, to będzie mógł udawać, że jest w śpiączce).
Pieśń Pokrętkowej
Stało się! A jednak przyszli… Pokrętkowa nie zważając na specyficzną atmosferę szpitala zupełnie nie przystającą do jej nie odreagowanych walentynkowo-rocznico-ślubowych zapędów, zaczęła wyśpiewywać nad łóżkiem lubego pieśń własnej kompozycji pt.: „ Ich trzech i Lola”, na melodię: „To ostatnia niedziela”.
1. Kochanie, kochanie to
co się z nami stanie?
Chyba już mnie nie kochasz,
Bo rocznicę masz w nochu.
2. Nie kochasz mnie wcale
choć odeszli rywale.
Kilku mnie podrywało,
Nawet żenić się chciało.
3. Józek miał dresik z kreszu,
to był człowiek biznesu.
Lecz go w dal odrzuciłam,
Tylko Ciebie lubiłam.
4. Kazik sklep swój posiadał,
w Makdonaldzie jadał.
Mogło być z nim jak w niebie,
Lecz ja wybrałam Ciebie!
5. A ten z piętra czwartego,
też nie byle czego.
Ja nie patrzę na niego-
-kocham Ciebie jednego!
6. Jak mnie nie chcesz już kochać,
to nie będę szlochać.
Odejdź, zabierz berety.
Zostaw Szazy kasety!
Nie da się ukryć – Pokrętkowa proponuje rozwód! Co w tej sytuacji zrobi nasz poturbowany, ale jakże sympatyczny bohater – nie wiadomo. Póki co nadal udaje nieprzytomnego. A może zasnął..?
Dalsze losy rodziny Pokrętków w następny czwartek.
Anita Niemczyk
Saga rodu Pokrętków powstała w ubiegłym wieku (1998 roku). Pomysłodawcą i autorem była Anita Niemczyk. Celem sagi jest opowieść na opak. Opowiadania były publikowane w Kwartalniku Studenckim „płyń Pod Prąd”.
Przypominamy sagę Pokrętków na naszej stronie. Będziemy publikowali opowiadania w każdy czwartek.