Nasz profile

Opowieść wigilijna Pokrętków

Studenci

Opowieść wigilijna Pokrętków

Opowieść wigilijna Pokrętków

Powoli nadchodzi wigilijny wieczór. Na sali rozlega się donośne rzężenie. W Domu Spokojnej Starości został już tylko jeden dziadek i to on właśnie wydawał te niepokojące dźwięki. Pozostali pensjonariusze już znaleźli swoje rodziny zastępcze na okres Świąt Bożego Narodzenia.

Pokrętek z synem jak zwykle na ostatnią chwilę szukają kogoś kto zajmie dodatkowe, puste miejsce przy stole. Wszyscy sąsiedzi już na kilka dni przed świętami znaleźli kogoś, wobec kogo można spełnić dobry uczynek i przez co święta nabiorą sensu. Pokrętkowie odwiedzili już wszystkie dworce, przytułki i mosty, ale nie znaleźli żadnego bezdomnego. Znowu inni ich wyprzedzili…

Odpada dzielenie się opłatkiem

Teraz pełni smutku przyglądają się ostatniemu dziadkowi, który na stałe podłączony jest do rozrusznika serca, a pokarm przyjmuje tylko przez kroplówkę (odpada więc dzielenie się opłatkiem, zresztą nie wiadomo czy do kolacji wigilijnej dożyje). Dziadek może nie pierwszej jakości, ale mógłby być, tylko że za jeden wieczór chcieli za niego 1000 zł.

Jak humanitarnie zabić karpia?

Pokrętek z synem wloką się noga za nogą do domu. Nic nie udało im się załatwić. Przy wigilijnym stole usiądą tylko we trojkę, bo starsza córka przez cały okres świąteczny dorabia sobie, stojąc na wystawie w domu towarowym przebrana za renifera.

Pokrętkowa na razie zajęta jest humanitarnym zabiciem karpia. Najpierw myślała o zagłodzeniu go na śmierć, ale doszła do wniosku, że już nie zdąży. Potem zaczęła wyliczać ile relanium powinna rozpuścić w wannie, żeby karp przekroczył śmiertelną dawkę.

Dorodny dziadek

Tego dorodnego dziadka za oknem stróżówki wypatrzył młodszy z Pokrętków. Zaczął się szaleńczy wyścig, bo z drugiej strony ulicy biegł już inny ojciec z synem. Zanim dopadli do stróża, ocenili sytuację i w zasadzie walka była już przesądzona – Pokrętkowie mieli przewagę taktyczną – zaprocentowały popołudnia spędzone na trzecioligowych meczach…

Doświadczony ZOMO-wiec

Początkowo dziadek stawiał słaby opór (w zasadzie dopiero pod domem Pokrętków wypuścił z rąk poręcze od fotela). Ale Pokrętek – doświadczony ZOMO-wiec – błyskawicznie wyperswadował mu jakiekolwiek sprzeciwy.

Nie było przecież czasu na dyskusje, bo Wigilia tuż, tuż, butelka się chłodzi, a w dodatku do stróżówki zbliżał się jakiś typ (jak później przeczytali w gazetach, nie był to kolejny amator na dziadka, ale zwykły złodziej, który wyniósł z fabryki telewizory pod nieobecność stróża).

Wanny nikt nie używa

Kolacja wigilijna była już przygotowana.  W domu karp spał już w wannie. Pokrętkowa nie mogła go zabić: „ Co taka rybeczka komu zrobiła, żeby ją mordować. Je to to mało, a wanny i tak nikt nie używa”).

Pokrętkowa była dziadkiem zachwycona. Po zeszłorocznym podpaleniu mieszkania nie chciała się zgodzić ponownie na dziecko z sierocińca).

Rodzina usiadła do stołu i w tym momencie wydarzyła się tragedia – zepsuł się telewizor. Pokrętkowie na nic już nie mieli już ochoty (oprócz trunku). Zjedli jednak w milczeniu kolację i…
dalsze losy rodziny Pokrętków w następnym opowiadaniu…

Zapraszamy na stronę:

Anita Niemczyk

Autorka Sagi Pokrętków - to właśnie od niej ściągnięto scenariusz na serial Kiepscy. Rodzina Pokrętków ukazywała się na łamach Pod Prąd przez kilka ładnych lat. autorka charakteryzuje się dużym poczuciem humoru. Absolwentka Uniwersytetu Gdańskiego, aktualnie nauczycielka matematyki w warszawskiej szkole.

Komentarze

Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także Studenci

Na górę