Czy to jest przyjaźń, czy to jest… ściąganie?
To jak coś, to do Kasi. Przyda nam się taka dziewczyna w grupie – do rozmowy przy kserze dziewczyny dołączyły dwa porozumiewawcze, ironiczne uśmieszki…
Czasami ze zdziwieniem przyglądam się Kasi. Chodzi na każdy wykład, załatwia dla wszystkich kserówki (czasem jeździ nawet po nie do PAN-u), ma genialne notatki, wszystko idealnie popodkreślane i pokolorowane markerami. Rzadko można porozmawiać z nią na korytarzu o czymś innym niż zadane wiersze, strach przed kolokwium, i o tym, do której godziny w nocy się uczyłaś. Kasia denerwuje się, gdy zostaje wyrwana do odpowiedzi i mimo tego, że zawsze jest przygotowana, nigdy z tego nie korzysta, nie zabiera głosu na zajęciach.
Chętnie korzystają z jej materiałów pozostali. Sztucznymi, przymilnymi tekstami przekonają ją do oddania wszystkiego. Bo po co ślęczeć w bibliotece nad czymś, co można mieć za kilka groszy na ksero?
– To naiwniara. Sztywniak – słyszałam o niej komentarze tych samych za jej plecami. – Z taką wagą… Jak można nie mieć kompleksów?!
Zwróciłam im uwagę, ale chciałabym zwrócić uwagę także Kasi. Wiem, dlaczego to robi i jak ją za jakiś czas otwarcie potraktują. Może nie teraz, ale za dwa lata, które dzięki niej zaliczą.
Kasia wstydzi się nawet podejść do tablicy.
W sobotę lizusy organizują wypad na dyskotekę albo karaoke – nie dla całej grupy, tylko dla wybranych. Żeby się zintegrować.
Tak, Kasię oczywiście zaproszą.
Ayako
