Nasz profile

O życiu po butelce wódki – nałóg i droga do zdrowia

Szkoła pisania

O życiu po butelce wódki – nałóg i droga do zdrowia

O życiu po butelce wódki – nałóg i droga do zdrowia

Mały Książę podczas jednej ze swoich międzyplanetarnych eskapad spotyka Pijaka.

Mały Książę: Czemu pijesz?

Pijak: Aby zapomnieć.

MK: O czym zapomnieć?

P: Aby zapomnieć, że się wstydzę.

MK: Czego się wstydzisz?

P: Wstydzę się, że piję.

Te bezpośrednie trzy pytania mogły być dla nieznajomego początkiem terapii odwykowej.

Kilkanaście wygodnych foteli, stojących w kręgu. Ponoć siedzenie w kręgu jednoczy rozmówców. To niezbędne, jeśli codziennie przez 40 dni na opasłych fotelach siadają ludzie z problemem alkoholowym schowanym głęboko w umyśle, a obok nich jeden człowiek z problemem największym – tzw. terapeuta.

Jego zadanie to dotrzeć do alkoholowych zakamarków w umysłach pacjentów szpitala. Szperanie w alkoholowym życiorysie wywołuje w nich ból – nieporównywalny do wyrywania zęba – ból psychiczny. Wydaje im się, że biorą udział w jakimś eksperymencie, nie mogą uwierzyć, że stali się częścią wyśmiewanej niegdyś terapii. Wydaje im się, że będą siebie opisywać komicznym językiem z reklam, czyli: Jestem Piotr, piję od 10 lat. Nic tylko odpowiedzieć Cześć Piotr.

40 dni i nocy, czyli post w szpitalu odwykowym

Przed zgłoszeniem się do szpitala Raku (dla kumpli szkolnych) wstąpił do sklepu po dwie paczki papierosów i zapalniczkę. Pierwszy raz sięgnął po kieliszek w wieku 15 lat, więc teraz organizm tak łatwo nie daje za wygraną i nie chce zastąpić głodu alkoholowego kawą i papierosami. W sklepie leciała akurat melodia W życiu piękne są tylko chwile, kiedy Raku wychodził i spychany przez wiatr podążył do Andrychowa na terapię. Dzięki mamie, która poprzez sąd skierowała go na leczenie, dał się zamknąć na 40 dni. Chciał spróbować uwolnić siebie i ją od nałogu.

Do szpitala można zgłosić się samemu, jednak zazwyczaj uzależnieni tego nie robią, bo nie uważają picia alkoholu za chorobę. Bunt wobec terapii wyrażają ostentacyjnie przez wychodzenie z wykładów albo narzekanie, że odwiedziny są tylko raz w tygodniu. Poza tym obsługa szpitala nie jest zbyt miła. Kiedy pacjenta dorwie głód alkoholowy siostra nie podaje tabletki na zawołanie. Chodzi o to, aby uzależniony zdał sobie sprawę ze swojej choroby, poczuł, że jest na dnie. Ordynator nigdy nie pokazywał uczuć, ale kiedy mu powiedziałem, że jest moim idolem, aż się wzruszył – mówi wdzięczny Raku.

Każdy dzień w szpitalu zaczyna się po studencku – od wykładów. W sumie to cykl 200 godzin o rodzinie, wychowaniu lub kulturze. Zajęcia dotyczą obszarów życia zaniedbanych przez alkoholików. Prawdziwe starcie ze swoim pijanym życiem przychodzi jednak po południu. Wygodne fotele zapełniają się, ludzie różnych zawodów siadają naprzeciwko siebie.

Pewnie z zewnątrz to dziwnie wygląda, ale ci dorośli usadowieni w kółku próbują czasem po raz pierwszy mówić o swoim nałogu. Niektórzy usprawiedliwiają się, a inni przyznają do bicia dzieci, rozbojów, gwałtów. To wywołuje kłótnie i oburzenie w grupie. Najpierw nic nie mówiłem, nastawiony byłem na słuchanie. Obawiałem się, czy w ogóle potrafię mówić tym samym językiem, co oni – mówi Raku. Przed przyjściem na terapię dostał od mamy medalik. Jest dla niego znakiem nowego życia, dlatego przysiągł sobie, że jeśli kiedyś zechce sięgnąć po kieliszek, najpierw ściągnie medalik z szyi.

Anonimowi alkoholicy?

Jeden z foteli zajmuje Księgowa z 25-letnim stażem pracy. Trafiła do szpitala na ostry dyżur, który dla niektórych jest ostatnią deską ratunku przed śmiercią. Księgowa miała szczęście, bo przez dwa tygodnie leżała pod kroplówką, lekarze odtruwali jej organizm z toksyn, które przez kilkanaście lat przyjmowała. Kobietom brakuje silnej woli. Księgowa myślała, że nikt nie zauważył jej małych butelek – bączków, które ukrywała choćby w kuchni za naczyniami. Podobnych kryjówek ma w domu zapewne więcej.

Niedaleko Księgowej zasiada Górnik. Pochodzi z małej miejscowości, gdzie ma duże gospodarstwo. Wykonuje ciężką pracę, dzięki której utrzymuje całą rodzinę, więc wydaje mu się, że może pić. Tyle chociaż należy mi się od życia – to taka prosta argumentacja. Górnik to człowiek o dobrym usposobieniu, nie znalazł w życiu żadnych przyjemności, więc deficyt ten próbuje zalać wódką. Jego podejście do picia jest takie naturalne i nieoszukane. Trudno wytłumaczyć mu, że popełnił największy błąd w życiu.

Na odwyk trafił również Biznesmen – szef firmy budowlanej. Jako przykładny pracodawca dbał o dobre relacje między swoimi pracownikami. Miał taki zwyczaj, że w każdy piątek po pracy spotykał się z nimi na zakrapianej imprezie integracyjnej. Sęk w tym, że Biznesmen zaspokajał swoją potrzebę picia, a jego robotnicy coraz częściej go wykorzystywali, uchylając się od roboty. Firma oparta na fałszywej przyjaźni rozpadła się, kiedy zabrakło zleceń.

Najmłodsza w całym gronie dwudziestoletnia Studentka wcale nie wygląda na młodą, energiczną panienkę. Piła alkohol w połączeniu z lekami, dlatego jej kondycja spadła, cera się zmieniła, nagle jakby przybyło jej 20 lat. Ledwie przejdzie parę schodów między piętrami, a już sapie. Studentka nie mogła poradzić sobie z nauką, egzaminami, więc znalazła ucieczkę w nocnych imprezach. Co z tego, że chce mieć wyższe wykształcenie, skoro nie potrafi odmówić sobie trochę przyjemności szalonego czasu studenckiego.

Po pierwsze, pamiętaj

Ze szpitala każdy wychodzi z pełną baterią, ale potem rozładuje się i potrzebuje ładowarki. Meetingi są właśnie taką ładowarką – wyjaśnia Raku, który po przejściu terapii odwykowej zorganizował już osiem zjazdów alkoholików. Może w nich wziąć udział każdy, pod warunkiem, że jest trzeźwy. Na spotkaniu nie wolno nikogo krytykować ani oceniać. Przez cały czas pali się świeca, która buduje ciepłą atmosferę i skupienie. Na meetingu nie ma lekarzy, bo to forma wymyślona przez dwóch uzależnionych Amerykanów, którzy nie byli przekonani do metod szpitalnych, więc zaproponowali spotkania w grupie podobnych do siebie osób.

Alkoholizm nie kończy się wraz z końcem leczenia. Pragnienie picia może się odezwać w każdym momencie na skutek jakiegoś bodźca, np. zapachu kiełbasy z grilla czy dźwięku kostek lodu. Umysł zapamiętuje pewne zachowania związane z nałogiem i w najmniej oczekiwanej chwili o nich przypomina. Dlatego nie da się wymazać z pamięci swojego nałogu. Uzależnieni chcą po leczeniu jak najszybciej zapomnieć o alkoholu. To błąd. Trzeba wiedzieć, że ma się taką słabość. Nie ma mowy o wstydzie – mówi Raku. To jakby na przekór Pijakowi z Małego Księcia.

(Elżbieta Wadowska)

Magazyn "płyń POD PRĄD” jest ogólnopolskim bezpłatnym kwartalnikiem studenckim z corocznym numerem specjalnym - STARTER dla studentów pierwszego roku. Magazyn trafia w potrzeby studentów używając różnorodnych form, takich jak: reportaże z ważnych wydarzeń na uczelniach; wywiady ze studentami, psychologami, profesorami, ciekawymi ludźmi; prezentacje kół naukowych; porady dotyczące zachowania się w różnych sytuacjach w życiu studenckim. „płyń POD PRĄD” dotyka ważnych tematów w życiu społecznym studenta, takich jak nauka, wartości oraz relacje międzyludzkie. Chcesz do nas pisać? Napisz! redakcja(at)podprad.pl Chcesz by objąć patronatem wydarzenie studenckie? Napisz do Marty! Marta Chelińska mchelinska(at)hotmail.com Kontakt do naczelnej - Katarzyny Michałowskiej: naczelna(at).podprad.pl

Komentarze

Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także Szkoła pisania

Na górę