Wyjście z cienia. Prowadzenie fotobloga – rozmowa z Jerzym Grzesiakiem
Jerzy Grzesiak jest jedną z osób, które założyły stronę, by pokazać światu swoje zdjęcia. Fotografowanie przyrody jest jego pasją, a swój kunszt nieustannie rozwija. Strona umożliwiła mu nie tylko pokazania efektów ciężkiej pracy, ale również poznanie wielu fascynujących osób, a także nawiązania kontaktów w świecie fotografii.
Dlaczego postanowiłeś założyć stronę i prezentować na niej owoce swojej pracy?
Internet był i jest najprostszą drogą, aby pokazać swoje fotografie większej ilości ludzi. Kiedy zaczynałem, byłem zbyt młody na spotkania w związku fotografów, a moje zdjęcia niekoniecznie nadawały się na wystawy.
Własna strona dała mi możliwość publikacji efektów mojej pracy, a także poznania innych fotografów przyrody, którzy trafili na mój adres.
Czy nie żałujesz założenia tej strony?
Nie! To był bardzo istotny krok dla mojego fotografowania. Moje zdjęcia mogły być oceniane, a ja przestałem być anonimowy dla fotografów z branży. Dzięki poznanym przez moją stronę ludziom, trafiłem do grup dyskusyjnych, zrzeszających najlepszych w Polsce fotografów przyrody. Są one źródłem nieustającej inspiracji i wiedzy.
Czy strona pomogła ci coś osiągnąć?
Moje zdjęcia były wielokrotnie publikowane w książkach, czasopismach, kalendarzach i w wielu, wielu innych formach. Wszystkie te publikacje zawdzięczam mojej stronie, na którą natrafili redaktorzy szukający ciekawych fotografii. Jest ona moim portfolio, jak i kompleksową ofertą zdjęć. Poza tym dostaję wiele listów od internautów, którym podoba się to, co robię. Choć wiem, że solidna krytyka jest najczęściej bardziej przydatna, to pochlebna opinia jest zawsze przyjemna.
Co byś poradził osobom, które chcą założyć swoją stronę lub bloga?
Każdy, kto ma coś do pokazania, powinien mieć odwagę pochwalić się tym. W Internecie jest to łatwiejsze niż gdziekolwiek indziej i też w dużej mierze może być anonimowe. Poza tym, strona może być bodźcem do dalszej pracy, jak również doskonałym archiwum naszych postępów i osiągnięć.
Joanna Zimnoch