36 klatek – nie do lamusa!
Gdy w połowie dziewiętnastego wieku pojawiła się fotografia, wielu obwieszczało koniec malarstwa. Na szczęście takie przepowiednie nie spełniły się i malarstwo nadal ma się wyśmienicie.
Kiedy pojawiła się fotografia cyfrowa, wielu mówiło: to koniec fotografii tradycyjnej (analogowej). I znowu na szczęście nie jest to prawda. Fotografia tradycyjna trwa, bo ma w sobie to coś, czego cyfrowe obrazy nigdy mieć nie będą. Duszę.
Wszystko zaczęło się od szklanych płytek, na których rejestrowano pierwsze obrazy. Z czasem szklaną płytkę, zastąpiono pierwszym negatywem światłoczułym. Potem pojawił się pierwszy obraz barwny, nowe technologie, slajdy, fotografie natychmiastowe (technika polaroidowa), by uzyskać pierwsze zdjęcia cyfrowe. Dziś dostępność tej techniki jest taka sama jak ciepłych bułek w naszych sklepach. Mimo to, wielu fotografów zawodowych i tych amatorskich sięga po fotografię tradycyjną. Wywołanie fotografii z cyfrówki to nie to samo co odbitka z negatywu, szczególnie ta, którą możemy zrobić sami.
Sprzętu do fotografii tradycyjnej jest dużo. Zawsze możemy sięgnąć po nasz stary plastikowy aparat z pierwszej komunii, albo poszukać w szufladzie rodziców. Przecież w każdej rodzinie jest gdzieś radziecki lub enerdowski wytwór techniki fotograficznej. W szafach królują Zenity, Smieny, Zorki, Practiki czy inne nowocześniejsze aparaty jak Canon, Nikon, Minolta czy Olympus. Również na aukcjach internetowych można zaopatrzyć się w sprzęt oraz negatywy filmów barwnych, lub czarno-białych.
Fotografowanie takim sprzętem dostarczy nam wielu nowych doświadczeń. Zobaczymy w końcu o co chodzi z czasem naświetlania i wartością przysłony, co w fotografii cyfrowej (jeśli mamy mały aparat kompaktowy) nie ma znaczenia. Wkładając film do aparatu wiemy, że mamy tylko 36 klatek. Osobie fotografującej uruchamia się proces fotograficznego myślenia. Musi zacząć oszczędzać klatki i szanować każdy kadr. I to też tworzy magię fotografii analogowej. Nie ma tu miejsca na strzelenie z aparatu bez celu. Zdjęcia wymagają przemyślenia.
To prawda, że fotografia tradycyjna jest droższa niż cyfrowa. Jednak charakter i atmosfera takich zdjęć są warte poniesionych kosztów. Po pierwsze wyróżnia je głębia, której brakuje fotografii cyfrowej. Drugą rzeczą jest jej kolor i ten wspaniały klimat. Czasem, im aparat ma więcej wad optycznych, tym wynik naszej pracy może być ciekawszy. Wiemy nie od dziś, że negatyw i slajd są jakościowo lepsze od nośnika cyfrowego. Można zadać sobie pytanie: czy wolimy oglądać filmy z projektora cyfrowego czy w kinie z taśmy filmowej? Z całą pewnością fotografia tradycyjna nie pójdzie do lamusa. Jej siła na to nie pozwoli.
Robert Danieluk