Nasz profile

Rozwój

AUTORYTETY…

AUTORYTETY…

Aby uznać czyjś autorytet, potrzeba odrobinę jaj oraz dystansu do siebie. Oto bowiem przyznanie, że konkretny ktoś jest dla mnie autorytetem równa się przyznaniu, iż ten rzeczony ktoś, w jakiejś dziedzinie (a może w ogóle w życiu?) znaczy lub wie więcej ode mnie. A to ciut upokarza – czyż nie? Szczególnie w Polsce. My bowiem generalnie znamy się na wszystkim. Na piłce nożnej, ekonomii, medycynie, polityce, katastrofach, zamachach i… no mógłbym długo jeszcze… Ach! Najważniejsze – wiemy przede wszystkim, jakie media są NAPRAWDĘ w czyich rękach, a w związku z tym, które są wiarygodne a które masońskie, dywersyjne i ogólnie ohydnie zakłamane.

Poza tym, dochodzi także nasza chorobliwa nieufność. Jeżeli pozwolę komuś na bycie autorytetem, to przecież prędzej czy później zostanę przez niego zmanipulowany, jakoś wykorzystany, ponieważ każdy rodzaj władzy deprawuje i czyni z człowieka kreaturę zagarniającą wszystko pod siebie kosztem innych.

Stąd jeżeli wyrzucę z moich horyzontów myślowych autorytety, będzie to świadczyło o mojej zaradności, asertywności i samowystarczalności. Polak potrafi..!

Tylko o dziwo, w międzyczasie, tak nieporęcznie jest nam się zreflektować, że gdy dotykają nas jakieś tragedie, czy sytuacje trudne, skaczemy sobie nienawistnie do gardeł, gdyż nie mamy się do kogo odwołać i nie potrafimy dać szansy komukolwiek, kto w oparciu o autorytet mógłby i chciałby problem rozstrzygnąć, zaproponować rozwiązanie. Czy powinienem teraz zacząć dowodzić, jak tego typu anarchizacja życia społecznego bywa samobójcza?

A może spróbujmy założyć, że przy wszystkich swoich ułomnościach i podłościach, świat i Polska nie są tylko i wyłącznie oplecione tajemną pajęczyną spisków i mafijnych układów? Że przynajmniej niektórzy, znaczący więcej niż przeciętny zjadacz chleba, decydenci – dobrze chcą, mają czyste intencje i zależy im na wspólnym dobru? Nawet jeżeli nie wszystko im się udaje tak jak oni i my byśmy tego chcieli?

Jak Ci się wydaje Szanowny Czytelniku – wszyscy prawi, uczciwi i dobrzy już wymarli? A Ty i ja?

Nieuznawanie autorytetów jest oznaką skrajnej podejrzliwości oraz… pychy! Pycha i podejrzliwość to cechy nie tylko skrajnie niebezpieczne ale także kompromitujące. Może choćby w trosce o własny wizerunek, powinniśmy przestać znać się na wszystkim? Przestać być bufonami?

Mamy to szczęście żyć w wolnym Kraju. Ja ze swojej strony bardzo to doceniam, gdyż będąc już starszym panem pamiętam dobrze depresyjną rzeczywistość półek sklepowych zapełnionych jedynie rzędami butelek z octem, zamkniętych granic, pałującego Zomo i zdeptanych marzeń. Jednak wolność nie spadła sama z nieba. Komuś ją zawdzięczamy. Ktoś ryzykując zdrowie i życie ją wywalczył. Później ktoś inny sprawił, że na półkach pojawiły się także inne dobra – nie tylko ocet. Ktoś inny spowodował, że każdy z nas ma w domu paszport i może w każdej chwili jechać gdzie chce.

Na urlop albo do pracy. Komuś to zawdzięczamy! Autorytetom?

Nieuznawanie autorytetów, to także przyznanie, że nie potrafimy być wdzięcznymi. A to zabija i to w sensie dosłownym. Twierdzenie, że nikt nic dla mnie nie zrobił cennego – ergo, nikt nie może być dla mnie autorytetem (choćby autorytetem dobrego serca), prowadzi do frustracji i do przymusu nienawidzenia i złorzeczenia zawsze i wszystkim. Jak to działa? Ten felieton piszę dzień po śmierci Margaret Thatcher. Dzisiaj rano dowiedziałem się, że znaleźli się w Zjednoczonym Królestwie ludzie, którzy na wieść o jej zgonie, rozpoczęli radosne świętowanie połączone z hucznym otwieraniem szampanów. Jeżeli ktoś do tej pory miał kłopot ze zdefiniowaniem tego, co to znaczy być gnojkiem, niniejszym powinien mieć juz w tej materii jasność.

Brak autorytetów? Jak najbardziej! I szampan pity na czyimś grobie…

Jutro trzecia rocznica smoleńska. Znowu dowiem się, kto kłamie a kto mówi prawdę, kto czyim jest pachołkiem, czy brzoza była za cienka czy za gruba, mgła za gęsta czy nie za gęsta no i gdzie powinien stanąć pomnik ku czci. Wszystko rzecz jasna w oparciu o naszą wiedzę, gdyż autorytetów w sprawie wypadków lotniczych oraz relacji polsko-rosyjskich mamy trzydzieści osiem milionów!

Tylko o samych tragicznie zmarłych będzie mało albo w ogóle…

 

Tomasz Żółtko, Kraków 09 04 2013

www.tomekz.com.pl

www.facebook.com/TomaszZoltko

Muzyk, kompozytor, poeta i publicysta. Jedna z najbardziej barwnych i niekonwencjonalnych postaci współczesnej piosenki autorskiej. Niektóre utwory takie, jak Bóg kocha chorych na AIDS, wywołały fale oburzenia, natomiast rozgłos przyniósł mu album Klatka skandalu. Pochodząca z tego albumu piosenka Kochaj mnie i dotykaj przez blisko 30 tygodni utrzymywała się w pierwszej dziesiątce Muzycznej Jedynki. Na swej najnowszej płycie Może ostatni taki głupiec autor zmusza do głębszego spojrzenia na siebie i otaczającą nas rzeczywistość. Śpiewa o trudnych i czasami kontrowersyjnych tematach: pornografii, zwątpieniu, nienawiści, antysemityzmie i potrzebie przebaczenia. Poeta pochodzi z Gdańska, a obecnie mieszka w Krakowie.

Komentarze

Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także Rozwój

Na górę