Nasz profile

Geografia pasji

Studenci

Geografia pasji

Geografia pasji

W społeczeństwach Zachodu, gdzie zbyt często konkretny człowiek oceniany jest przez pryzmat tego, jak się ubiera, jak mieszka i jakim samochodem jeździ (jak cię widzą, tak cię piszą – jedno z najbardziej perfidnych kłamstw funkcjonujących w obszarze międzyludzkich współistnień), ktoś, kto jest pasjonatem, wzbudza naszą naturalną ciekawość, czasem podziw.

Dzieje się tak pewnie dlatego, że ludzie z pasją wymierają masowo, nie wytrzymując presji wszędobylskiego przymusu osiągnięcia sukcesu. Ostają się jeszcze nieliczni, którzy albo znajdują w sobie wystarczająco dużo sił, żeby swoje zainteresowania stawiać ponad, albo szczęściarze łączący pasję z pracą zawodową.

To jest, oczywiście, takie moje subiektywne, pierwsze skojarzenie. Pasjonat, czyli ciekawy człowiek, może czasem dziwak i oryginał. Ktoś, kto świat, mimo wszystko, czyni barwniejszym, zapamiętale kolekcjonując modele elektrycznych kolejek (jakby mnie to kręciło…!), hodując rybki, lub ktoś będący słynnym i wziętym architektem, oddającym się bez reszty projektowaniu wspaniałych budynków, mostów itp.

Choć niezręcznie mi o tym pisać, to wspomnę, że sam też należę do tej elitarnej grupy szczęśliwców, którzy od wielu lat utrzymują się z pracy będącej ich pasją. Robię to, co kocham. To jest naprawdę wielka rzecz! Każdemu tego życzę.

Jednak

Pasja może też wyniszczać. Być destrukcyjna. Realizowanie własnych pasji może być okrutnym złodziejem czasu. Może niszczyć relacje. Może odbywać się kosztem najbliższych.

Cóż bowiem z koloryzującej szarą rzeczywistość aktywności, jeżeli moje dzieci wyrastają w domu z wiecznie nieobecnym ojcem? Ich emocjonalnych potrzeb nigdy nie zastąpi, nawet najefektowniejsze, nowe oprogramowanie komputera, kupione z okazji wyrzutów sumienia tatusia, który od wielkiego dzwonu, po paru drinkach, zwykł przypominać sobie, że jest… tatusiem.

Jednak

Wraz z pasją można również dopuszczać się ohydy. Religijni fanatycy (pasjonaci?!) onegdaj z zapałem oddawali się nauce pilotażu, by później z pasją zabić 3 tys. osób, wbijając się wielkimi pasażerskimi samolotami w dwa najwyższe budynki finansowej stolicy świata.

Można być pasjonatem całe życie śledzącym żydowsko-masońskie spiski, nikczemnie oplatające ten nieszczęsny glob i zatruwać w ten sposób życie wielu.

Można misyjnie krzyczeć: „Niech żyją wolne konopie” i gorąco utrzymywać, że wszystko, co w nas, da się wytłumaczyć procesami chemicznymi zachodzącymi w mózgach, które to mózgi powstały kiedyś tam w wyniku nieprawdopodobnie długiego i chaotycznego zderzania się drobin materii. Tak nawiasem – jeżeli np. nasza abstrakcyjna refleksyjność jest czystą chemią, to wolność dla konopi, proponowałbym zamienić raczej na wolność dla wąchania kleju.

Więc

Kończąc, zupełnie nieodkrywczo napiszę tak. Brak pasji świadczy o mnie. Jej posiadanie – tym bardziej. To, czym ona jest, jeszcze bardziej. To jak, Czytelniku, odnajdujemy siebie w tej geografii? Ty i ja…?

Pozdrowienia dla wszystkich pasjonatów Podprądu.

Tomek Żółtko

Muzyk, kompozytor, poeta i publicysta. Jedna z najbardziej barwnych i niekonwencjonalnych postaci współczesnej piosenki autorskiej. Niektóre utwory takie, jak Bóg kocha chorych na AIDS, wywołały fale oburzenia, natomiast rozgłos przyniósł mu album Klatka skandalu. Pochodząca z tego albumu piosenka Kochaj mnie i dotykaj przez blisko 30 tygodni utrzymywała się w pierwszej dziesiątce Muzycznej Jedynki. Na swej najnowszej płycie Może ostatni taki głupiec autor zmusza do głębszego spojrzenia na siebie i otaczającą nas rzeczywistość. Śpiewa o trudnych i czasami kontrowersyjnych tematach: pornografii, zwątpieniu, nienawiści, antysemityzmie i potrzebie przebaczenia. Poeta pochodzi z Gdańska, a obecnie mieszka w Krakowie.

Komentarze

Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także Studenci

Na górę