John Lutz – Puls
Wydawnictwo: Prószyński i spółka
Seria wydawnicza: Zabójcza seria
Ocena: 4/5
Podczas huraganu, z transportu więziennego ucieka niezwykle przebiegły skazaniec Daniel Daniele, potwór, który okaleczał swoje ofiary i przez lata pozostał nieschwytany. Choć przebywa na wolności, policja uznaje, że zginął w trakcie ucieczki. Po 10 latach od tego wydarzenia pojawiają się ofiary, mające charakterystyczne dla zabójcy okaleczenia i noszące jego znak rozpoznawczy – podmienioną bieliznę. Czy to jednak na pewno on? Może pojawił się naśladowca, ktoś zafascynowany jego dziełem? Na to pytanie starają się odpowiedzieć detektyw Frank Quinn oraz jego zespół.
Puls to kolejna książka Zabójczej serii wydawnictwa Prószyński i Spółka, a zarazem kolejna powieść Johna Lutza po Seryjnym. Czytelnik raczej nie zawiedzie się, sięgając po tę książkę – wszystko dzieje się szybko, próżno szukać w niej dłużących się przestojów akcji. Morderstwa dokonywane są z szybkością wystrzałów z karabinu – choć dla niektórych czytelników może okazać się to wadą, większość z całą pewnością będzie mile zaskoczona. Ponadto John Lutz tym razem wykazał się oszczędnością w opisach zmasakrowanych kobiecych ciał. Autor ograniczył się do krótkich wzmianek o odciętych piersiach czy wybałuszonych przez strach oczach ofiar mordercy. Elementy te wprawnie zastąpił ciętymi dialogami, niesmacznymi komentarzami patologa Nifa czy uszczypliwościami skierowanymi do kobiecej części zespołu detektywów.
Wydarzenia w Pulsie zostały opisane tym samym językiem, z którym mamy do czynienia w Seryjnym. Autor wprawnie przeplata ze sobą wydarzenia teraźniejsze z tymi sprzed dziesięciu lat. Choć wątki zazębiają się ostatecznie dopiero na ostatnich stronach książki, to jednak próba samodzielnego połączenia ich w jedną całość, jeszcze przed ostatecznym rozwiązaniem sprawy, z pewnością sprawi czytelnikowi niebywałą radość.
Książka nie pozostaje jednak bez wad – można odnieść wrażenie, że autor zbytnio skupił się na samych morderstwach i uknutej intrydze, pozostawiając sobie niewiele pomysłów, by odpowiednio zakończyć całą historię. Zakończenie lekko rozczarowuje, jest szybkie niczym cięcie nożem. W Pulsie akcja narasta, by pod koniec zostać ucięta. Zapewne niejeden czytelnik będzie się zastanawiał, co tak właściwie się stało oraz dziwił, że zagadka została już rozwikłana. Ten, kto oczekiwał końcowych fajerwerków, może się boleśnie zawieść.
Puls zapewne przypadnie do gustu wielu czytelnikom, a tym samym John Lutz zyska wielu wielbicieli w Polsce. Istnieje jednak duża możliwość, że miłośnicy krwawych kryminałów zawiodą się, tym bardziej po wrażeniach, które zaoferował im Seryjny.