Nasz profile

Jedynie ulegając zniszczeniu, możemy znaleźć w nas to, co niezniszczalne i istotne – recenzja filmu Nadzieja

Cała Polska

Jedynie ulegając zniszczeniu, możemy znaleźć w nas to, co niezniszczalne i istotne – recenzja filmu Nadzieja

Jedynie ulegając zniszczeniu, możemy znaleźć w nas to, co niezniszczalne i istotne – recenzja filmu Nadzieja

Kino skandynawskie ostatnimi laty kojarzyło się dość jednoznacznie z adaptacjami kryminałów. Zdecydowane zasługi w tym mają popularni na całym świecie mistrzowie pióra z tej części świata. Tymczasem norweski film Nadzieja pokazał zupełnie inne barwy północnej kinematografii. Ku zaskoczeniu okazało się, że z pozoru banalny, powtarzany wielokrotnie przez filmowych twórców temat, natomiast w interpretacji norweskich twórców, zyskał zupełnie inną wartość i szerszą perspektywę.

Film Marii Sødahl opowiada o relacji dojrzałej pary w zderzeniu z trudną sytuacją, jaką jest choroba bohaterki. Anja i Thomas głowni bohaterowie to życiowi partnerzy, współbiesiadnicy w średnim wieku. Mieszkają razem, wychowują wspólne i Thomasa dzieci. Spełniają się zawodowo, posiadają duże, przytulne mieszkanie, które stanowi kontrast do braku ciepła w ich własnej intymnej przestrzeni. Są typowymi przedstawicielami kreatywnej klasy średniej.

Trudno szukać ich relacji miłości, natomiast to, co ich łączy to współpraca.

Żyją, ale żyją, jak na otaczający ich geograficzny klimat dość chłodno i osobno – wybitnie niezależnie. Trudno szukać ich relacji miłości, natomiast to, co ich łączy to współpraca. Na początku filmu trudno dostrzec w nich jakąkolwiek miłość, namiętność, czy pasję – te emocje realizują wyłącznie w swojej pracy.

Punktem zwrotnym okazuje się wiadomość o śmiertelnym, nieuleczalnym guzie mózgu Anji. Bohaterka mimo emocjonalnego dystansu do swojego męża, jemu pierwszemu o tym mówi. On nie płacze, przyjmuje to z kamienną twarzą i przez cały film wiernie i oddanie towarzyszy swojej kobiecie w tej trudnej drodze. Nie opuszcza, ale nie pociesza. Stoi przy niej, jak na warcie.

Poziom nierozumienia i paradoks tej sytuacji zmusza ich do wejścia na zupełnie nowe dla nich ścieżki dialogu. 

To co nas zaskakuje, że w pewnym momencie Thomas prosi o rękę swą wieloletnią partnerkę. Mimo że ten ruch jest niespodziewany, dodaje on zimnego uroku tej postaci. Poziom nierozumienia i paradoks tej sytuacji zmusza ich do wejścia na zupełnie nowe dla nich ścieżki dialogu. Para poznaje się z innej strony. Pierwszy raz gotowi są na szczerość wobec siebie. Dochodzi do pewnego rodzaju katharsis w ich związku.

Siłą fabuły filmu jest nie tylko świetny scenariusz napisany przez życie, ale i główni aktorzy. Stellan Skarsgård (Thomas) to zdecydowanie aktor wybitny. W tej roli operuje niewielkimi środkami przekazu, ale jednocześnie daje widzowi pakiet mocnych emocji. Kreuje ciekawą, tajemniczą i pełną niedomowień postać.

Andrea Bræin Hovig, czyli filmowa Anja gra w opozycji do swojego partnera. Jej mimika, zmienność stanów emocjonalnych stanowią najbarwniejszy i najbardziej dynamiczny element filmu. Zestawienie tych dwóch temperamentów postaci dodaje ekspresji w poważnym i momentami ciężkim obrazie.

Reżyserka Maria Sødahl opowiada historię, wywołując płacz bez łez. Smaku doda fakt, że to jej osobista historia, a mimo to utrzymuje w ryzach swoją emocjonalność, zostawiając przestrzeń na dygresję widza. W produkcji mamy otwarte zakończenie.

Nadzieja to film oszczędny w środkach. Treść dominuje nad formą, która jest nieistotna.

Nadzieja to film oszczędny w środkach. Treść dominuje nad formą, która jest nieistotna. To uniwersalne studium związku. Przyzwyczajeni do hollywoodzkich chwytów, jak poruszająca muzyka lub zapierające dech w piersiach sceny retrospekcji, tu nie mają miejsca. Nadzieja, to niezależny, obyczajowy dramat, który może stać w opozycji do powszechnego mainstreamu, dlatego tym bardziej, warto go obejrzeć.

Oglądając film, nie sposób nie przywołać obrazów z innych tego typu produkcji, których powstało naprawdę dużo. Moje pierwszą myślą były sceny z filmu Moje Życie beze mnie – to historia młodej kobiety, żyjącej w nieszczęśliwej relacji, która po diagnozie, jaką jest nowotwór, stawia nie na walkę, ale na życiowe carpe diem. Nasza Anja walczy o życie, ale tak naprawdę jej walka to walka o relacje i emocje w życiu.

Nadzieja nie jest filmem o umieraniu, bólu, czy stracie. To obraz o tytułowej nadziei i relacjach, który zmusza nas do chłodnego zastanowienia się nad sobą i wartościami, jakimi kierujemy się w życiu.

Pozwala nam odpowiedzieć na kilka kluczowych pytań: kiedy nasza fizyczność słabnie to, co lub kto z nami zostaje? Czego wtedy pragniemy?

Cytując mądrość Pema Chödrön, można trafnie podsumować film Marii Sødahl: Jedynie ulegając zniszczeniu, możemy znaleźć w nas to, co niezniszczalne. Dodam do tego i znaleźć to, co między nami najsilniejsze, czyli miłość.

Miłośniczka kina, inspirujących historii i wielkich widowisk. Obserwatorka festiwali i poszukiwaczka drugiego dna w każdej fabule. Z wykształcenia i zawodu dietetyk. Absolwentka Collegium Medicum UMK w Bydgoszczy. Od najmłodszych lat chciała zostać aktorką, ale ostatecznie przyjemniej jej było oglądać niż grać na szklanym ekranie. Kino kocha i to ono obok sztuki zdrowego jedzenia jest jej największą życiową pasją. Insta: dietetykpola

Komentarze

Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także Cała Polska

Na górę